Nowy numer 38/2023 Archiwum

Katastrofalna kumulacja przyczyn

Skoro dotykam sprawy brudnej, trudnej, smutnej, to po to, by i tu zobaczyć choć nieco nadziei

Byłem w podróży, minąłem nawet granice diecezji. Nie wypada buszować po parafii, nie witając się z proboszczem. Zadzwoniłem więc do drzwi plebanii. Proboszcz sięgnął po ostatni numer „Gościa”, pokazał mi moje zdjęcie. Zaczęła się rozmowa. Po kilku minutach przerwał ją dzwonek u drzwi. Przyszedł parafianin. Ubrany roboczo, w ręce jakieś wydruki, które okazały się fakturami do zapłacenia. Proboszcz powitał go serdecznie, ale zauważyłem, że z niejakim trudem rozstawał się z dość okrągłą sumką.

„Widzi ksiądz – rzekł do mnie – jak ja lubię dawać pieniądze parafianom?”. Ten epizod skierował rozmowę na inne tory. Pół roku jest w parafii. Rozległej, wśród biednych ludzi, dotkniętych klęską poprywatyzacyjnego bezrobocia. Za oknem straszą ruiny fabryki. To już nawet nie ruiny, to zgroza. Nie dziwię się, że jego poprzednicy byli tu nader krótko. Może i dobrze? Plebanię zastał w stanie tylko nieco lepszym od upadłościowej masy zrujnowanej fabryki. A jakie są rozmiary duchowej ruiny parafii? Bo wiele rzeczy na tym świecie lubi chodzić parami.

Zaczął opowiadać o niektórych tylko sprawach. A że sam niejednego doświadczyłem, doskonale go rozumiałem. W pewnym momencie przerwał. „Ksiądz pewnie się zastanawia, jak to możliwe... I to w XXI wieku?”. Wiedziałem, że to możliwe. Wszelako inna sprawa mnie nurtuje, nie od dziś i nie od tej wizyty. Jak to się dzieje, że w instytucji z wielowiekowym doświadczeniem, z kilkupoziomowym systemem kontroli, z ludźmi o sumieniach uformowanych, wśród parafian, którym na wielu sprawach naprawdę zależy, możliwe są sytuacje tak drastyczne. Coś (ktoś?) zawiodło. Nastąpiła jakaś katastrofalna kumulacja przyczyn – bo żaden z powodów brany z osobna nie mógłby dokonać takiego spustoszenia materialnego i duchowego.

Chciałbym swoimi felietonami budzić w ludziach nadzieję. Skoro dotykam sprawy brudnej, trudnej, smutnej, to po to, by i tu zobaczyć choć nieco nadziei. I widzę. Widzę proboszcza, który zakasał rękawy i robi więcej niż może, by zmienić dotychczasową passę parafii. Widzę gospodynię, która dzielnie mu w tym towarzyszy. Widzę parafian, którzy nie stracili ani wiary, ani nadziei, lecz pomagają w sferze materialnej i duchowej. Godzinę wcześniej, nie wiedząc jeszcze o niczym, usłyszałem z ust parafian: „Ale proboszcza to mamy dobrego! I taki wesoły”.
« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Wyraź swoją opinię

napisz do redakcji:

gosc@gosc.pl

podziel się

Zapisane na później

Pobieranie listy

Quantcast