Nowy numer 17/2024 Archiwum

One są już wolne

Nieustannie bombardowani sensacjami różnego kalibru, nie potrafimy zobaczyć tej najbardziej dramatycznej

Skończyła się Msza. Ministranci schodzą się na zebranie, czekają bierzmowańcy. Przed zakrystią dopadła mnie młoda parafianka, ma dwoje dzieci, jedno kilkumiesięczne. „Proszę księdza, trzy minuty!”. Łzy w oczach – no to trzy minuty. Tamci poczekają. Prawdę mówiąc, przestraszyłem się. Wszystko mogło się wydarzyć – mąż miał wypadek, jakieś zdarzenie z dzieckiem, inne nieszczęście... Obrazy jak przyspieszony film przebiegają przed oczyma. „Słuchał ksiądz dziś radia?”.

Odetchnąłem. Nie, nie słuchałem. „Ja słuchałam. Ta czeczeńska kobieta i jej dzieci... Trzy dziewczynki... Umarły... Tylko ta mała żyje...”. Pani Kasi łzy ciekną po twarzy, jakby o jej dzieci chodziło. Widzę jej pociechy – byłem u nich przed tygodniem, odwiedzam rodziny przed albo po chrzcie. Dwuletnia Ola – cudowna wiercipiętka i maleńki Tomek. Bogu dzięki, że to nie one – pomyślałem.

I zrobiło mi się wstyd tej myśli. Przecież ona płacze nad obcymi dziećmi, nad nieszczęściem matki, która uciekając z piekła, straciła troje dzieci już po bezpiecznej stronie granicy! Umarły z wycieńczenia, choć tak blisko było... Otrząsnąłem się z tych myśli. Tak, wiem, czytałem w Internecie. „One są już wolne. Ale mógłby ksiądz Mszę św. za nie? Dzwoniłam do radia, ale ten pan mnie wyśmiał. To po co o tym mówili?”. A ja czytałem komentarze internautów. Nie powiedziałem tego głośno. Niektóre z wpisów były piękne. Ale pół na pół ze złośliwymi, bezdusznymi i bezmyślnymi. Swoją drogą portale internetowe zlikwidowałyby te „fora”. Przeważa w nich głupota i złośliwość sytych ludzi, którzy nie muszą uciekać z piekła.

Patrzę w przejętą i załzawioną twarz mojej rozmówczyni, odsuwam tamte myśli, bo nie na temat. I jeszcze raz się zawstydzam. Czytałem o tym, przykro mi się zrobiło. Tym bardziej że Wołosate... Strony, w których byłem jako niemowlę, żal dziewczynek, chwila złości na te prymitywne wpisy. I tyle. Może trzeba mieć dwójkę małych dzieci, którym się życie dało, by rozumieć ból tamtej matki?

A może nieustannie bombardowani sensacjami różnego kalibru, nie potrafimy zobaczyć tej najbardziej dramatycznej? Tak, Kasiu, tak, modlitwa – to jedyne, co możemy. Wolnych intencji nie ma, ale włączę w niedzielne Msze. Przytuliłem już nieco uspokojoną panią Kasię. Niech za dobre serce Bóg ci odpłaci opieką nad twoimi dziećmi...

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy