Nowy numer 17/2024 Archiwum

Nyska kontra honda

Który samochód jest w rękach księdza luksusem? Czy tylko od ceny i ilości kosztownych gadżetów zależy osąd? Czy od potrzeb?

Pogrzeb księdza, na parkingu samochody. Różne bardzo. Nie, nie o kolor chodzi. O standard. Już dziecko wie, że standard równa się kasa. Wśród owych różnych samochodów jeden był bardzo różny – stara, wysłużona, wyłatana nyska. O, Adam też przyjechał! On od zawsze tym jeździł. To z czasów, gdy miał w parafii ośrodek oazowy.

Nyska służyła, zgodnie z definicją, jako samochód dostawczy. Teraz Adam na emeryturze – z nim jego nyska. Nie, nie śmieję się. Za bardzo cenię, szanuję i lubię Adama. Gdy rozmawiałem z nim, przypomniał mi się znajomy ksiądz z Niemiec. Jako wikary szpanował dużą, elegancką, szybką i nadzianą bajerami hondą. Odwiedziłem go, gdy został proboszczem. Na podwórzu stał zwykły golf. Wolfgang, pytam, to twoje? „No, moje. Wiesz, Thomas, ja jestem proboszczem, ja już muszę na parafian patrzyć”. Spodobało mi się to. Zresztą, Wolfgang znał życie. Wiedział, czym są pieniądze i jakie skojarzenia w ludziach budzą.

A nasze, księżowskie samochody? Adamowa nyska – to jednak skrajność. Może potrzebna, jako profetyczne napomnienie. Drugą skrajnością są luksusowe samochody, które nieraz można na plebańskich podwórkach zobaczyć. Ale co znaczy słowo „luksusowe”? Jest taki kapitalny tekst Leszka Kołakowskiego na temat pojęcia luksusu. Który samochód jest w rękach księdza luksusem? Czy tylko od ceny i ilości kosztownych gadżetów zależy osąd? Czy od potrzeb? Tak, tak. Potrzeby są różne – i wcale nie kpię sobie. Jeśli jakiś ksiądz ze względu na pracę musi dużo jeździć, powinien mieć pojazd oszczędny i wygodny.

Ale w zwykłym parafialnym żywocie są to przypadki rzadkie. A może samochodu nie mieć? Jak znam życie, jest się wtedy dla kogoś innego utrapieniem. Może wobec tego maluch? Tadzio, mój kolega, programowo tylko maluchami jeździ. Ja bym się już na to nie pisał. Nie dla podkreślania swojej pozycji (Horak, co ty masz za pozycję!), ale mieszkając na wsi, potrzebuję sprawnego narzędzia komunikacyjnego, maluch tego nie zapewnia, wiem z doświadczenia.

Zatem? Zatem bez konkretnych wskazań. Byle tylko pamiętać, że jednak problem istnieje i trzeba „patrzyć na parafian”. Czym ja jeżdżę? Okazyjnie kupionym modusem.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy