Nowy numer 13/2024 Archiwum

Lubię kupować paschały

Paschał jest niemym świadkiem, który przez cały rok przypomina, że Chrystus jest Początkiem i końcem

Paschał intrygował mnie od dziecka. Taka wielka świeca! Skąd ksiądz ją bierze? Gdy byłem starszym ministrantem, jeździłem do miasta po węgielki do kadzidła, stoczki do zapalania świec, komunikanty. Ale nigdy po paschał. Nawet nie wiedziałem, gdzie by trzeba pojechać. Póki nie zostałem wikarym w mieście, gdzie do dziś jest fabryka świec. Paschały wiszą tam równymi rzędami, grube, długie, dłuższe i jeszcze grubsze. Z domieszką pszczelego wosku albo i białe, jakby chore na anemię. Wiem, jaki kupię. Na pewno nie biały, bo wosku nie przypomina. I koniecznie o średnicy 85 mm, bo taki mam świecznik.

Zawsze przy tym zakupie, gdzieś tam na dnie duszy, odezwie się delikatna struna wspomnień. Zakrystyjne przygotowania w Wielką Sobotę od rana. I liturgia Wielkiego Tygodnia, i ta szczególna atmosfera kościoła, gdy z jednej strony przy Bożym Grobie cisza adoracji, z drugiej zaś gwar towarzyszący święceniu wielkanocnych potraw. I krzątanina ministrantów, księdza, kościelnego. Gdzieś zza drzwi dobiega śpiew przygotowywanych do paschalnej liturgii psalmów. Samemu też trzeba poćwiczyć uroczysty śpiew orędzia wielkanocnego – szkoda, że polski mszał tak uprościł melodię, iż straciła swój wyraz. Śpiewam więc według nut starego, łacińskiego mszału. Kolejne paschały słuchają radosnej wieści, a świątynia pełna wiernych rozbrzmiewa śpiewem uwielbienia.

Misterium Zmartwychwstania trwa. Paschał stojący przy ołtarzu i chrzcielnicy jest niemym świadkiem, który przez cały rok przypomina, że Chrystus wczoraj i dziś, że Jego są wieki i czasy, że to On jest początkiem i końcem. I że symbol Zmartwychwstania ma na sobie niezatarte ślady męki i śmierci – krzyż z pięcioma wielkimi kroplami czerwonej krwi. Przyszedłem wczoraj do kościoła, mroczno w nim jeszcze o tej porze, ale dobrze było widać paschał. Zrobił się krótki. Nie oszczędzam, zapalamy go w każdą niedzielę, przy chrztach, w czasie pogrzebów – wtedy, gdy przypomnienie Zmartwychwstania i sensu każdego ludzkiego życia jest szczególnie potrzebne. Jeszcze w tym tygodniu pojadę do fabryki świec. Odwiozę stary, krótki paschał. Pewnie zrobią z niego cmentarne znicze – ale czy to nie piękne? Dalej będzie przypominał o życiu, którego śmierć nie może pokonać. A ja kupię nowy, równie tajemniczy jak ten z dawnych, ministranckich czasów
Kultyczne „ja”

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy