Nowy numer 17/2024 Archiwum

Ale było cudownie

Pan cieszy się zabawą swoich dzieci, ale diabeł też chciałby mieć swoją przewrotną radochę. Zatem proboszcz się modli. O radość, o mądrość, o trzeźwość

Nie chce mnie ksiądz zobaczyć w sukni? Oczywiście w balowej. Przecież to sezon studniówek. Zobaczyć? Ależ oczywiście! Chcę, muszę! Niektóre z tych „moich” dziewiętnastolatek traktują mnie tak rodzinnie, że czuję się przy nich jak starszy brat. W sobotę poszedłem więc zobaczyć księżniczkę, zanim pojechała na bal. Suknia, fryzura („trzy godziny z mamą siedziałyśmy u fryzjera”), makijaż. Ho, ho, ho... – mówię – jakbym był o trzy lata młodszy...

Przerwała mi: „A ja o pięć lat starsza...”. Śmiejemy się serdecznie. W tym domu mogę sobie na takie żarty pozwolić. Wiem, że nie zostanę zrozumiany opacznie. Znam dobrze sumienia i czyste serca jej i rodziców. Dobrze, że są tacy ludzie. Do tańca i do Różańca. Zwykłem ją na pożegnanie serdecznie przytulić – ale tym razem coś nie mam śmiałości. I boję się, żeby fryzury nie popsuć. Ach, no tak, jeszcze zdjęcie. Dwie suknie: balowa i sutanna. Ciekawe zestawienie.

W innym domu słucham opowieści: „Wie ksiądz, przed studniówką tak się bałam. Uklękłyśmy z mamą przed figurką Matki Boskiej. Tak, figurka z Rorat, i modliłam się”. Czego się bałaś? – pytam. „Wszystkiego. Ale było cudownie”. Oglądam zdjęcia. O, są inni „nasi”. Chłopcy z zakrystii, dziewczyny ze scholi. One uroczyste i piękne. Oni – jak to chłopcy w tym wieku – nieco sztywni w garniturach i krawatach.

Nadrabiają minami i takie wszystko kochane. Nic im nie mówiłem, teraz dopiero przyznaję się, że towarzyszę studniówkom, sylwestrom, dyskotekom. – Pan cieszy się zabawą swoich dzieci, ale diabeł też chciałby mieć swoją przewrotną radochę. Zatem proboszcz się modli. O radość, o mądrość (nie tylko na maturze potrzebna. Na studniówce i po niej nawet bardziej). O trzeźwość. A potem przepytuję, ale tak dyskretnie: A chłopaki nie popili za bardzo? „Nooo, nie. Jednego to na krześle wynieśli, ale sam siedział. Nie, to nie od nas”. Tych „moich” jestem pewien. Zmęczeni, z resztkami brokatu we włosach, z jakimś błyskiem w zaspanym oku są na Sumie, podaję im Komunię świętą.

Zamiast „amen” słyszę „Bóg zapłać” – cóż, nie dziwię się. Ja w ich wieku byłem organistą w parafii. Po maturalnym balu była u nas Pierwsza Komunia św. Pamiętam, że trzy razy zagrałem powtórkę. A lud trzy razy gromko zaśpiewał. Proboszcz się nie zorientował. Pan Jezus pewnie tak, ale chyba się ucieszył.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy