Nowy numer 17/2024 Archiwum

Nadzieja i lęk

Od Kaina człowiek lęka się drugiego człowieka, boi się głodu i wojny, odczuwa bezradność wobec zagrożeń przyrody...

Nadzieja i lęk ludzi w Europie jako wyzwanie dla nauki społecznej Kościoła – tak brzmiał temat sympozjum zorganizowanego przez Wydział Teologiczny UŚ na pożegnanie ks. prof. Lothara Roosa. Myślę, że kolejność winna być odwrotna: lęk i nadzieja, bo nadzieja pozwala przezwyciężać lęki.
O lękach mówi się dziś dużo. I słusznie, bo nie brak zjawisk napawających lękiem o przyszłość, zarówno tę dalszą, jak też tę bliższą.

Są lęki uzasadnione, wynikłe ze zdarzeń, na które człowiek nie ma wpływu, są lęki wywołane zachowaniami ludzi, jakby zmierzających ku samobójstwu. Ale są też lęki prowokowane, pobudzane przez jątrzycieli, perfidnie wykorzystujących naturalną skłonność człowieka i robiących karierę na straszeniu (kto zliczy posłów, co dostali się do sejmu, sprytnie i skutecznie podsycając różne obawy i zatrważając ludzi, malując przerażające obrazy różnych „czarnych ludów”?).

Odnosi się wrażenie, że lęki to cecha naszych czasów. Bo rzeczywiście, przed wiekiem nie znano zagrożenia atomowego, przed ćwierć wiekiem nie grasowali hakerzy komputerowi i nie propagowano „małżeństw” jednopłciowych. Dawno temu partie polityczne zachowywały powagę i miały coś więcej do zaoferowania niż tylko sprzeciw i negację. Ale przecież już historia starożytnego Rzymu świadczy, jaką wagę przywiązywali politycy do podtrzymywania lęków w narodzie (np. mowy Cycerona przeciw Katylinie...). Nigdy też w dziejach ludzkości nie brakowało rzeczywistych powodów do obaw. Od Kaina człowiek lęka się drugiego człowieka, boi się głodu i wojny, odczuwa bezradność wobec zagrożeń przyrody... Łatwo wtedy o czarnowidztwo, o posłuch dla teorii spiskowych, o apatię lub też o żądzę odwetu, który przeważnie spotyka niewinnych.

Ale taka wizja i interpretacja rzeczywistości jest jednostronna, a więc fałszywa – i przede wszystkim niechrześcijańska. Tę chrześcijańską przypomniał Jan Paweł II w homilii na inaugurację swego pontyfikatu: nie lękajcie się! „Nie pozwólcie wydrzeć sobie nadziei”, nawołuje autor Listu do Hebrajczyków. „Głosić Ewangelię nadziei”, brzmi temat tegorocznego polskiego programu duszpasterskiego, nawiązujący do adhortacji Jana Pawła II „Kościół w Europie”.

Głoszenie nadziei to słowa ją pobudzające i wzmacniające, ale to zwłaszcza postawa aktywna. To budowanie, a nie niszczenie, podnoszenie słabych i upadłych, a nie ich deptanie czy stawianie pod pręgierzem, to dostrzeganie i opisywanie dobra, a nie węszenie zła, to czynienie pokoju, a nie wypowiadanie wojen, to – wreszcie – założenie, że może być lepiej. Co nie zależy wyłącznie od nas, ale także od nas. Chociażby przez to, że dociekając przyczyn sprawczych tego „jak jest”, nie tracimy siebie z oczu. Bo historia dowodzi, że naprawa udaje się, gdy zaczyna się ją od siebie – siebie samego, własnego narodu, swej części świata.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy