To chyba jedno z najtrudniejszych zadań mojej codzienności. Mam żyć tak, żeby pokazać innym Jezusa. Nie to, jaka jestem zdolna, ładna i pobożna. Mam być przezroczysta. Mam „świecić” Bożym światłem.
To jest zadanie prawdziwego ucznia Jezusa. I ogromna odpowiedzialność. Do Jezusowych prymusów chyba jednak nie należę. Bo czasem chcę „błyszczeć” przed innymi inteligencją, czy – jak każda kobieta – szykownym ciuchem. Wszystko rozbija się o jedno: o pokorę.
Pokora to nic innego jak uznanie prawdy o sobie i o Bogu. Niby proste, a jednak... Św. Teresa z Avila mówiła: „Pan Bóg tak lubi pokorę, bo sam jest prawdą najwyższą, a pokora niczym innym nie jest, tylko chodzeniem w prawdzie”.
Kłamstwa nie lubię, więc wybieram pokorę. Wiem, że łatwo nie będzie, ale Jezus powiedział też, że jestem „solą ziemi” i „światłem świata”. To znaczy, że wybrał mnie, bym niosła Go innym. W pokorze to przyjmuję
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.