Fragment ten zawsze brzmiał dla mnie jak oskarżenie o brak chęci do pojednania. Nie chodzi tylko o to, że jestem ewangelikiem żyjącym wśród większości katolickiej.
Wybrzmiewa szczególnie w czasie Tygodnia Modlitw o Jedność Chrześcijan. Nasuwa też pytanie o podziały wśród chrześcijan. Trudne pytania o podziały między Kościołami. Brzmią one dla mnie jak zarzut.
Chciałoby się wtedy powiedzieć, parafrazując dzisiejsze czytanie: „Ty jesteś Apollosa, a ja Pawła”. Przełomowe dla mnie w rozumieniu tego fragmentu było uświadomienie sobie, że zaczyna się on nie od upomnienia, ale od prośby.
W greckim oryginale Nowego Testamentu użyte jest tu słowo, które można przetłumaczyć nie tylko jako upominam (napomnienie), ale też jako proszę, zachęcam, a nawet błagam.
Nie chodzi o strofowanie, ale o błaganie o wysiłek, abym zrozumiał, że Chrystus jest dla wszystkich taki sam. Paweł doskonale rozumiał, że jest potrzebna motywacja do tego, abym chciał być z innymi jak z braćmi.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.