Nowy numer 13/2024 Archiwum

Misjonarz

Dokonania św. Franciszka Ksawerego można spokojnie porównać z dziełem św. Pawła. Niektórzy nazywają go wręcz największym misjonarzem w dziejach.

Ewangelizował w Indiach, Japonii, Indonezji, dotarł w pobliże Chin. Pisał w liście z Indii: „Ludzie pchają się tu w takich masach do Kościoła, że moje ręce po prostu opadają ze zmęczenia, tyle jest chrztów, a głos mój zupełnie zamiera w skutek ciągłego powtarzania w ich języku Wierzę, przykazań, modlitw i kazania o niebie i piekle. (…) Tak wielkie są radości zesłane przez Boga, Pana naszego, pracującym tu nad nawróceniem pogan, że jeśli istnieje na świecie radość, to niewątpliwie jest nią właśnie ta”.

Urodził się 7 kwietnia 1506 r. na zamku Xavier w kraju Basków (Hiszpania). Mając 19 lat, rozpoczął studia w Paryżu. Tam spotkał bł. Piotra Favre oraz św. Ignacego Loyolę. Razem postanowili założyć nową rodzinę zakonną. W kaplicy Męczenników na Montmartre trzej przyjaciele oraz czterej inni towarzysze złożyli śluby zakonne, poprzedzone ćwiczeniami duchowymi pod kierunkiem św. Ignacego. To był początek Towarzystwa Jezusowego, czyli zakonu jezuitów. Św. Franciszek został kapłanem w wieku 31 lat w Rzymie. W 1540 roku opuścił na zawsze Rzym, by wyruszyć na misje do Indii. Po 13 miesiącach morderczej podróży jego statek przybył do Goa, stolicy portugalskiej kolonii w Indiach.

Ksawery chrzcił, katechizował, zakładał szkoły. W 1547 roku wyruszył do Japonii, gdzie mimo trudności pozyskał dla wiary około 1000 Japończyków. Zostawił tam dwóch kapłanów, a sam powrócił do Indii. Jego marzeniem było dotarcie do Chin. Daremnie jednak szukał kogoś, kto by chciał z nim jechać. Chiny były krajem zamkniętym dla Europejczyków. Franciszkowi udało się dotrzeć do wyspy Sancian, w pobliżu Chin. Tam utrudzony podróżą i zabójczym klimatem rozchorował się i zmarł w 46. roku życia. Ciało przewieziono do Goa, gdzie spoczywa do dziś. Relikwię ramienia Świętego przesłano do Rzymu, do jezuickiego kościoła il Gesù.

Św. Franciszek był pionierem inkulturacji, czyli takiego sposobu głoszenia Ewangelii, który posługuje się lokalnym językiem i zachowuje szacunek dla rodzimej kultury. Jego niezwykła gorliwość jest dla mnie wyrzutem sumienia. Czy jest we mnie choć odrobina jego misjonarskiego zapału?

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy