Nowy numer 13/2024 Archiwum

Nawrócę się jutro

Nadszedł dzień, w którym stanąłem sam przed sobą obnażony. A sumienie nie szczędziło mi chłosty. św. Augustyn, 'Wyznania'

Jak na biskupa i świętego życiorys miał niezbyt budujący. Dziś nie przeszedłby pomyślnie żadnej lustracji. Nieślubne dziecko, konkubinat, długie hołdowanie niebezpiecznej herezji i astrologii. To tylko najbardziej znane spośród grzechów św. Augustyna. Grzechów burzliwej młodości, ale ta młodość trwała bardzo długo.
Urodził się w połowie czwartego wieku, w leżącej w północnej Afryce Tagaście. Szybko stracił ojca.

Studiował, a później także nauczał retoryki. Ciągle poszukiwał. W książkach, wykładach, dysputach i rozmowach. Szukał prawdy, a jednocześnie próbował usprawiedliwiać swoje słabości. Jego sumieniem była matka, święta Monika. Uciekł przed nią aż do Rzymu. Ale Bóg powoli, krok po kroku, przygotowywał go do przyjęcia prawdy. Przez słuchanie kazań św. Ambrożego, przez spotkanie z sędziwym kapłanem Symplicjanem i cesarskim urzędnikiem Pontycjanem, przez rozmowy z przyjaciółmi Alipiueszem i Nebrydiuszem. W końcu też przez matkę, która podążyła za nim, gorąco pragnąc, by w końcu się ustatkował. Chrzest przyjął, dopiero mając 33 lata.

Cztery lata później wyświęcono go na kapłana, a po kolejnych pięciu latach został biskupem Hippony. Oszałamiająca kariera. Resztę swego życia, ponad 30 lat, poświęcił pracy dla Ewangelii. Świetnie wykształcony, w sporach teologicznych błyskotliwy. Jako ekspert dyskutował z nieuznającymi prawowitych biskupów donatystami. Zwalczał herezję pelagianizmu. Przyjmując u siebie uciekinierów z walącego się pod wpływem wewnętrznych walk i naporem barbarzyńców cesarstwa, snuł w swoim dziele „O państwie Bożym” wizję nowego porządku świata. Jego myśl zapłodniła umysły teologów wielu wieków. Ale pozostawił po sobie coś dla zwykłego człowieka znacznie cenniejszego. Zapis swoich błędów. „Wyznania”.

„Moja młodość była szczególnie obłędna – pisze w »Wyznaniach« – zwłaszcza zaś jej świt, gdy tak Ciebie prosiłem o czystość obyczajów: »Daj mi czystość i umiarkowanie, ale jeszcze nie w tej chwili«. Był we mnie lęk, że mógł-byś mnie zbyt rychło wysłuchać i od razu uleczyć z choroby pożądania, które chciałem raczej nasycić niż zgasić. (...) Udawałem wobec samego siebie, że przyczyną, dla której z dnia na dzień odkładam chwilę odepchnięcia wszelkich rachub doczesnych, aby pójść tylko za Tobą, było to, iż mi się jeszcze nie ukazała żadna pewność, ku której mógłbym kroczyć. Lecz teraz nadszedł dzień, w którym stanąłem sam przed sobą obnażony. A sumienie nie szczędziło mi chłosty. (...) [Moja dusza] stanęła, nie chciała iść naprzód, chociaż teraz nie miała już żadnych usprawiedliwień. Rozpadły się bowiem i rozwiały wszelkie jej argumenty. Została tylko niema trwoga. Bo niby śmierci lękała się dusza oderwania od owego nurtu przyzwyczajenia, który niósł ją ku śmierci”. Od tamtego czasu niewiele się zmieniło. Ludzkie serce jest zawsze takie samo.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy