Nowy numer 11/2024 Archiwum

Abp Skworc: Górnicza szychta to codzienny "Marsz Niepodległości"

Uczciwa szychta to codzienny górniczy "Marsz Niepodległości" - podkreśla w rozmowie z KAI abp Wiktor Skworc, dodając, że górnicy okazują się dziś patriotami najwyższej próby: nie słów, a czynów. Metropolita katowicki zwraca uwagę, że wobec rosyjskiego "gazowego szantażu" z węgla nie da się szybko zrezygnować. Wyraził też obawę, że rok wyborczy nie będzie sprzyjał poważnej debacie o Polsce, bo troska polityków o popularność i sondaże bardziej sprzyja wtedy populizmowi niż mądrej i owocnej rozmowie.

Tomasz Królak (KAI): Tegoroczna Barbórka będzie obchodzona w szczególnej atmosferze: z powodu kryzysu energetycznego wywołanego rosyjską inwazją na Ukrainę wraca temat węgla – jego cen oraz polityki jego wydobywania. Wedle niedawnego sondażu więcej Polaków opowiada się za inwestycjami w górnictwo węglowe niż przeciw nim.

Abp Wiktor Skworc: Takie poparcie jest zrozumiałe. Do niedawna wojny toczące się w różnych miejscach globu były rzeczywistością, której konsekwencje nie docierały do nas tak konkretnie, jak skutki napaści Rosji na Ukrainę. Tamte były dla nas niemal abstrakcyjne, ta zaś jest boleśnie bliska geograficznie, ze względu na namacalnie doświadczane ludzkie dramaty, a także ekonomicznie i społecznie skutki. Wywołuje niepewność i obawy, co do przyszłości; sytuacja stała się dla nas wszystkich wymagająca i nieprzewidywalna.

Ze wszystkich stron słychać wołanie o węgiel, cała machina państwowa, samorządowa i medialna, system dopłat i dodatków został puszczony w ruch, aby węgiel – krajowy i importowany – mógł trafić przed zimą do polskich domów i firm. To ogromne i kosztowne przedsięwzięcie organizacyjne, a także sprawdzian dla rozumienia i okazja do praktykowania dobra wspólnego, pomocniczości i solidarności.

Na energię pozyskiwaną z elektrowni atomowych przyjdzie jeszcze długo czekać, a wykorzystanie własnych, źródeł kopalin energetycznych – chociaż, póki co, z ekologicznego punktu widzenia nadal wzbudza wątpliwości a nawet sprzeciwy – jest gospodarczo sprawdzone, konkretne a nawet – jak widzimy - ratujące. Gwarantuje także poczucie niezależności: zarówno tej energetycznej, jak i tej politycznej.

Od lat jednak mówi się o konieczności restrukturyzacji górnictwa związanego z koniecznością zamykania kopalń, z powodu ich nierentowności i niebezpieczeństwa eksploatacji, ale dziś węgla potrzeba jak nigdy. Jak to wszystko odbierają pracujący jeszcze górnicy? Jakie głosy docierają do księdza Arcybiskupa? Co mówią śląscy proboszczowie?

Jeszcze niedawno Polska, Europa i świat miały jak najszybciej przestawić się na energię czystą, zieloną i odnawialną, o czym mówiono zresztą w Katowicach, podczas globalnego szczytu klimatycznego ONZ – COP24 w grudniu 2018 roku, w którym Kościół katowicki aktywnie uczestniczył. Energia pozyskiwana z węgla, jako szkodząca środowisku i przyczyniająca się do efektu cieplarnianego była na cenzurowanym. Przed rosyjską agresją na Ukrainę optymistycznie zakładano, że - ze względu na spadek popytu na węgiel, spowodowany m.in. polityką klimatyczną i energetyczną Unii Europejskiej - w krótkim okresie konieczne będzie obniżenie wydobycia węgla energetycznego w śląskich kopalniach objętych później umową o 12 mln ton (z 32 mln do 20 mln ton). Zakładano też konieczność redukcji zatrudnienia w spółkach produkujących węgiel energetyczny z 61 tys. osób do 22 tys. w roku 2040.

Podstawą „restrukturyzacji przez likwidację” branży górniczej są zapisy umowy społecznej, podpisanej w końcu maja ubiegłego roku w Katowicach przez przedstawicieli rządu i górnicze związki zawodowe. Uzgodniono wtedy stopniowe wygaszanie kopalń węgla energetycznego do końca 2049 roku oraz zasady subwencjonowania górnictwa w tym okresie, w postaci dopłat do redukcji zdolności produkcyjnych. Umowa gwarantowała też górnikom pracę do emerytury i przewidywała osłony socjalne dla odchodzących z pracy, a także zawierała – jak sądzę niewystarczające - mechanizmy wspierające transformację Górnego Śląska.

Tymczasem kryzys energetyczny będący konsekwencją wojny boleśnie zweryfikował te europejskie i światowe, optymistyczne plany, pokazał też ich „drugą stronę”: podszewkę biznesową, polityczną i ideologiczną. Dzisiaj okazuje się, że wobec rosyjskiego „gazowego szantażu” – przy jednoczesnym braku alternatywnych, efektywnych źródeł czystej energii – z węgla nie da się szybko zrezygnować. Górników w kopalniach węgla ubyło, a jednak węgla udało im się wydobywać więcej.

Węgiel sprzedaje się na pniu. Górnicy, do niedawna zachęcani do odejścia w zamian za odprawy, dziś są zachęcani, by powrócili do pracy. Tam, pod ziemią, trzeba ludzi nie tylko przeszkolonych, ale i z doświadczeniem, którego nie przekaże ani żadna szkoła, ani żaden szybki instruktaż. Nieco patetycznie powiem, że górnicy okazują się dziś patriotami najwyższej próby: nie słów, a czynów. Ich codzienna, uczciwa szychta, to ich codzienny „Marsz Niepodległości”, wyraz umiłowania Ojczyzny i Rodaków, Braci i Sióstr.

W parafiach wspólnie modlimy się o pokój. Także o pokój społeczny w naszym kraju i w sektorze górniczym również, bo czasy wymagają nowej solidarności, nie tej sztandarowej i hasłowej, lecz rzeczywistej. Wymagają też stabilnej polityki dotyczącej wydobycia węgla. Oczywiście trzeba dostrzegać i doceniać pozytywne aspekty już dokonanych zmian, np. organizacyjnych. Trzeba jednak mieć też świadomość ceny, jaką przychodzi za to płacić.

« 1 2 3 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy

Reklama

Najnowsze