Nowy Numer 16/2024 Archiwum

Strachy na rektory

Myśl wyrachowana: Lepsze potępienie medialne niż wieczne

Gazeta Wyborcza ma 20 lat. Pojawienie się tego dziennika było możliwe dzięki zniesieniu cenzury. Świętowanie jubileuszu „Wyborcza” uczciła bitwą o przywrócenie cenzury. Poszło o utrącenie wykładu o homoseksualizmie na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego (szczegóły na stronie 32–34). Redaktor Piotr Pacewicz tak uzasadniał histerię, którą gazeta rozpętała: „W ostatnich kilku dekadach Europa zaakceptowała odmienność gejów. Jestem za tym, by tej sprawy nie dyskutować już publicznie, np. na uniwersytetach. Tak rozumiem ograniczenia debaty, które powinniśmy sami na siebie nałożyć”. Ta sama ideologiczna troska towarzyszyła „towarzyszom”. Im też chodziło o to, żeby ludzkość, która wskutek rewolucji bolszewickiej „zaakceptowała” najlepszy z ustrojów, nałożyła na siebie „ograniczenia debaty”. Ale nie po to oczywiście, żeby ludzie nie znali prawdy, tylko przeciwnie – żeby żadna burżuazyjna kanalia nie mąciła osiągniętej prawdy. Tej najlepszej, bo ludowej.

Cenzura, jakiej domaga się „Wyborcza”, już istnieje w kilku krajach Zachodu. Zamiast urzędu cenzorskiego funkcjonuje tam społeczne wykluczenie. Jeśli tam powiesz, że praktykowanie homoseksualizmu jest złem, zostaniesz zakrzyczany, obrzucony błotem i napiętnowany jako ten, z którym nie wolno rozmawiać. To samo dotyczy aborcji i paru innych kwestii. Ta nowa cenzura jest tak skuteczna dlatego, że posługuje się oburzeniem „świętym”. Cały jazgot wokół urągających naturze „praw” gejów, lesbijek, transwestytów i kogo tam jeszcze mają, jest małpowaniem języka chrześcijańskiego. Oburzeni szermują „szacunkiem”, „godnością”, „troską”. Ten chrześcijański język jednak nie służy niczyjemu nawróceniu, tylko kanonizowaniu ludzkiej grzeszności. Promotorem procesu kanonizacyjnego w Polsce staje się „Gazeta Wyborcza”. Widać już jasno, że w podstawowych sprawach etycznych „Gazeta” stanęła po stronie zwalczającej chrześcijaństwo. Stosunek do dzieci poczętych, do sztucznego zapłodnienia, do seksu, do rodziny, do wychowania dzieci, do rozwodów, do eutanazji jest dokładnie przeciwny do nauki Kościoła.

Ale twórcy linii GW to nie żadni spiskowcy żydowsko-masońscy. Oni naprawdę tak myślą. To idealiści. Ludzie głębokiej wiary, tylko w innego boga. Ich postawa jest wynikiem przyjęcia za prawdę ideologicznych założeń. Im rzeczywiście „nie jest wszystko jedno”. Oni naprawdę mają poczucie misji, choć nie zadają sobie pytania, kto ich deleguje. Ich wściekłość na „homofobów”, na obrońców życia i w ogóle na wartości chrześcijańskie nie jest udawana. Oni naprawdę myślą, że świat stanie się lepszy, gdy każda kobieta będzie mogła zabić swoje dziecko i gdy nikt nie będzie śmiał powiedzieć, ani że to dziecko, ani że zabójstwo. Im rzeczywiście wydaje się, że gejów boją się ci, którzy boją się o gejów. I naprawdę sądzą, że jednopłciowe pary można nazwać małżeństwem i nic się nie stanie. Szczerze wierzą, że nazwanie choroby zdrowiem sprawi, że ludzie wyzdrowieją. Ale „Gazeta Wyborcza” nie jest dramatem. Dramat zaczyna się, gdy chrześcijanie się jej boją. Gdy władze katolickiego uniwersytetu ulegają nie argumentom, tylko strachowi – to jest dopiero katastrofa. Bo wrogowie prawa naturalnego i moralności chrześcijańskiej nie mają żadnej siły. Jedyną ich siłą jest nasz strach.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy