Zapisane na później

Pobieranie listy

Spóźniona gorliwość

Myśl wyrachowana: Rasistą nie jest ten, kto zauważa, że ludzie są kolorowi, tylko ten, kto chce, żeby byli bezbarwni.

Franciszek Kucharczak

|

GN 47/2008

dodane 24.11.2008 10:07

Opinia społeczna największego zapału do naprawiania świata nabiera zawsze za późno. Masowy sprzeciw wobec antysemityzmu był potrzebny w latach trzydziestych – zwłaszcza w Niemczech. Teraz to już musztarda po obiedzie, bo teraz ściga się antysemitów, a nie Żydów. Każdy potrafi dziś powiedzieć: „cenię Żydów”, bo to nic nie kosztuje.

Ostre zwalczanie rasizmu przydałoby się w Ameryce w czasach niewolnictwa i w RPA w czasach apartheidu. Dziś już każdy normalny człowiek wie, że kolor skóry nie ma żadnego związku z ludzką godnością. Gdy społeczeństwo rękami jednostek (najczęściej inspirowanych nauką Chrystusa) upora się z jakąś ciężką niesprawiedliwością, tworzy zwalczające ją instytucje. A że one nie mają już z czym walczyć, szukają dziury w całym. Węszą za każdą bzdurą, którą można zinterpretować jako – na przykład – rasistowską. Nawet „Murzynka Bambo” dopadli. Bo raz, że „murzynek” a nie „afro-afrykańczyk”, a dwa że ucieka mamie na drzewo, a nie do stosownego rzecznika. Ciekawe, że największy jazgot o rasizm rozlega się, gdy najpotężniejszym człowiekiem świata został ciemnoskóry. A widzieli Państwo, jaką histerię rozpętano z powodu „obrazek-gate”? Przypomnę, że chodzi o jeden z obrazków, które „Mały Gość” kilka miesięcy temu rozprowadził po parafiach. Są tam komentarze do niedzielnych Ewangelii, a do komentarzy rysunki w formie żartu.

Wśród nich znalazł się jeden, na którym Murzynek mówi: „Szkoda, że modlitwa nie rozjaśnia także skóry”. Rzeczywiście, głupio wyszło. Tam piegowaty powinien mówić „Szkoda, że modlitwa nie rozjaśnia także piegów”. Taka była intencja, ale cóż, stało się. Redakcja uznała swój błąd i przeprosiła. Nic to jednak nie dało, bo szkoda zmarnować taką okazję, gdy można z katolików zrobić rasistów, nazistów i co tam kto lubi. Afera się zrobiła, jakby Kurski Tuskowi tym razem babcię w Wehrmachcie znalazł. „Te ulotki są znakiem głębokiej choroby polskiego Kościoła, w którym od pewnego czasu dojrzewa zdumiewający nurt bazujący na nienawiści do gejów i uprzedzeniach rasowych” – oburzył się dla „Wyborczej” prof. Ireneusz Krzemiński. Panie Profesorze, my szanujemy czarnych. Ale wszystkich – zarówno Murzynów jak i księży. Sądząc z wielu Pana wypowiedzi, tych drugich Pan wysłałby na księżyc. A gejów niech Pan do tego nie miesza, bo jest zasadnicza różnica między tym, kim człowiek jest, a tym, co robi. Szanujemy każdego człowieka, ale to, jak się zachowuje – niekoniecznie. Zupełnie jak Pan, prawda?

A to jeszcze nic. Oto Elżbieta Radziszewska z urzędu do spraw równego traktowania domaga się wyciągnięcia od obrazkowego zbrodniarza „wszelkich możliwych konsekwencji” i zastanawia się nad „podaniem sprawy do prokuratury”. Czy trzeba lepszego dowodu na szkodliwość takich urzędów? Pracujący w nich urzędnicy muszą pokazać, że są potrzebni i za darmo pieniędzy nie biorą. A ponieważ nie są potrzebni, wyszukują igły i robią z nich wieże Eiffle’a. Ale to ciągle jest igła, tyle że w cenie wieży. I płacimy za nią wszyscy.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

1 / 1
oceń artykuł Pobieranie..