Nowy numer 17/2024 Archiwum

Katyń, krew i woda

„Katyń pomścimy”. Pamiętam takie hasła z murów stanu wojennego. Pora, by zapisać nasze mury innym hasłem: „Katyń przebaczymy”. Co wcale nie oznacza zbiorowej amnezji.

Na jednej z najczęściej odwiedzanych stron internetowych dotyczących zbrodni katyńskiej znalazłem słowa: „Nigdy nie zapomnimy! Nigdy nie przebaczymy! Najgłębsza pogarda, hańba, przekleństwo i potępienie na wieki wieków zbrodniarzom…”. I tak dalej, i tak dalej. Często w debatach publicznych wraca jak bumerang argument: przebaczymy, jeśli tylko Rosja przyzna się do winy. Czy to postawa chrześcijanina? Czy przyznanie się do winy i okazanie skruchy jest warunkiem koniecznym przebaczenia? Niełatwo wybaczyć tak potworną zbrodnię.

Nie da się bez wzruszenia czytać o tym, że przy jednym z ciał polskich oficerów znaleziono, noszony jak relikwię, list od dziecka: „Tatusiu kochany! Najdroższy! Czemu nie wracasz? (...) Do szkoły teraz nie chodzę, bo zimno. Jak wrócisz, ucieszysz się na pewno, że mamy nowego pieska. Mamusia nazwała go Filuś”. Przerażający w skutkach był rozkaz szefa NKWD Ławrientija Berii o „rozładowaniu obozów”, w którym oficer stwierdza, że internowani Polacy są „zdeklarowanymi i nierokującymi nadziei poprawy wrogami władzy radzieckiej”, zaleca więc rozstrzelanie 14 700 jeńców i 11 000 więźniów, „bez wzywania ich, przedstawiania im zarzutów i bez aktu oskarżenia”. Czy można spojrzeć na zbrodnię katyńską przez pryzmat „Dzienniczka” siostry Faustyny? Z perspektywy strumieni krwi i wody, które wypłynęły z otwartego boku Skazańca?

Kaci postradali zmysły
Z „Dzienniczka”: Niech pokładają nadzieję w miłosierdziu moim najwięksi grzesznicy. Oni mają prawo przed innymi do ufności w przepaść miłosierdzia mojego. Czytając o zbrodniach, stajemy odruchowo po stronie ofiary. Tym razem spróbujmy postawić się w roli katów. Nie, nie tych, którzy dostali rozkaz celowania w tył głowy polskich oficerów. Tych, którzy budzili się po kilkunastu latach zlani zimnym potem albo nieprzytomni z przepicia. Cierpiący na „białą gorączkę” – obłęd opilczy, który jest efektem długiego ciągu alkoholowego, nazywanego po rosyjsku zapojem.

Wystarczy prześledzić kilka życiorysów katów Katynia, by zobaczyć, że wydarzenie to było dla ich psychiki prawdziwym trzęsieniem ziemi. – Wszyscy mówią o mnie pijak – bełkotał w czasie przesłuchania starszy lejtnant NKWD Aleksiej Rubanow. – A nikt nie pyta, dlaczego piję. A po chwili zawył: „O Panie, ilu ludzi przeszło przez moje ręce, samych Polaków ilu!”. Te słowa zanotowała pracowniczka NKWD Jekatierina Minajewa. Niedługo potem Rubanow postradał zmysły.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy