Nowy numer 17/2024 Archiwum

Bóg nie płaci

Twoja modlitwa nie jest walutą, którą płacisz Bogu za łaskę. On też nie płaci. Nie da się z Nim ubić żadnego interesu.

Wychowani na haśle „Bóg-handel-ojczyzna” i nieustannie karmieni w czasie homilii litaniami rzeczy, które „powinniśmy zrobić dla Boga, by łaskawie zwrócił na nas uwagę”, zapominamy, że modlitwa nie jest walutą, a relacja z Najwyższym nie przypomina bankomatu, z którego po pobożnym wstukaniu PIN („ko-ron-ka, ró-ża-niec, pom-pe-jan-ka”) wypada zamówiona porcja gotówki.

Nasze modlitwy nie są walutą, którą płacimy za łaskę. A niestety nieustannie spotykam się z takim myśleniem... Gdy przed laty pisałem tekst o Nowennie Pompejańskiej, znakomitym narzędziu podarowanym przez Kościół, spotkałem ludzi, którzy opowiadali mi, że weszli w tę formę modlitwy by, cytuję: „otworzyć oczy Panu Bogu na to, że syn pije czy mąż zdradza”. Traktowali tę modlitwę jako rodzaj karty przetargowej, daniny, przelewu na niebiańskie konto. A Nowenna Pompejańska ani żadna inna forma modlitwy nie jest formą zapłaty! To forma wejścia w zażyłą relację (ileż godzin przegadanych!) ze Stwórcą.

Nie jesteś frankowiczem, który troszczy się o zminimalizowanie rat, a modlitwa nie jest walutą, którą musisz płacić Bogu za łaskę. Jest naczyniem, którym mamy ją czerpać. Ona nie ma zmienić Pana Boga, ma zmienić nas.

Ewangelia wspomina, że jedynym przedmiotem, który Jezus zrobił własnoręcznie, był sporządzony ze sznurków bicz. Użył go w Świątyni, gdy zastał ludzi, którzy zamiast modlić się i bezinteresownie rozmawiać z Ojcem, załatwiali z Nim pobożne interesy. Eksplodował, a Jego gwałtowna reakcja jest podpowiedzią, że z Bogiem nie da się ubijać żadnych biznesów, a modlitwa nie jest targiem.

- Są ludzie, którzy oczekują, że Pan Bóg będzie „płacił” jakimś nieszczęściem za grzech i opieką za dobre życie – opowiada jezuita Mieczysław Łusiak - Tymczasem Miłość nie zna czegoś takiego jak „zapłata”, czy „wyrównywanie rachunków”. Bóg nie czyha na nasze błędy. On po prostu troszczy się o nas. I to tym bardziej, im jesteśmy słabsi. Nawet jeśli ta słabość wyraża się grzechem. A może wtedy tym bardziej. Prawdziwa Miłość - zanim źle pomyśli o kimś - zapyta się „dlaczego ten człowiek jest słaby?” Prawdą jest bowiem, że człowiek prawie zawsze czyni zło ze słabości, a nie ze „złości”. Prawdopodobieństwo, że ktoś czyni zło, bo chce być zły, jest bardzo małe, bliskie zeru. Pozwalajmy więc Panu, by „nawoził” i „uprawiał” nasze dusze. Póki jeszcze jest na to czas…

 

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Marcin Jakimowicz

Dziennikarz działu „Kościół”

Absolwent wydziału prawa na Uniwersytecie Śląskim. Po studiach pracował jako korespondent Katolickiej Agencji Informacyjnej i redaktor Wydawnictwa Księgarnia św. Jacka. Od roku 2004 dziennikarz działu „Kościół” w tygodniku „Gość Niedzielny”. W 1998 roku opublikował książkę „Radykalni” – wywiady z Tomaszem Budzyńskim, Darkiem Malejonkiem, Piotrem Żyżelewiczem i Grzegorzem Wacławem. Wywiady z tymi znanymi muzykami rockowymi, którzy przeżyli nawrócenie i publicznie przyznają się do wiary katolickiej, stały się rychło bestsellerem. Wydał też m.in.: „Dziennik pisany mocą”, „Pełne zanurzenie”, „Antywirus”, „Wyjście awaryjne”, „Pan Bóg? Uwielbiam!”, „Jak poruszyć niebo? 44 konkretne wskazówki”. Jego obszar specjalizacji to religia oraz muzyka. Jest ekspertem w dziedzinie muzycznej sceny chrześcijan.

Czytaj artykuły Marcina Jakimowicza