Nowy numer 18/2024 Archiwum

Krzyżak na łopatkach

Kiedy się zderzyli, trzask łamanych kopii był tak głośny, „jakby się zwaliła jakaś ogromna skała, tak że słyszeli go nawet ci, którzy byli oddaleni o kilka mil”. Mija 600 lat od jednej z największych bitew średniowiecza – pod Grunwaldem.

Na środku doliny pod wsią Grunwald, gdzie z potwornym łoskotem zderzyły się wojska polskie i krzyżackie, rosło sześć wielkich dębów. Ich gałęzie przed bitwą obsiadło wielu gapiów. Dokładnie pod ich stopami rozegrała się jedna z największych bitew średniowiecznej Europy. Ci ludzie widzieli z góry rzeczy, które jeżą włosy na głowie. Kiedy kopie po zderzeniu rycerzy poszły w drzazgi, topory i miecze zaczęły rozbijać hełmy i zbroje. „Walcząc robili tak potężny huk, jaki zwykle jedynie w kuźniach wydają uderzenia młota” – napisał kronikarz Jan Długosz, syn uczestnika bitwy. 15 lipca minie 600 lat od bitwy pod Grunwaldem. Ta rocznica była pierwszym polskim świętem państwowym, obchodzonym aż do rozbiorów. Zdobyte na Krzyżakach chorągwie dumnie wisiały w katedrze wawelskiej przez prawie czterysta lat. Dopiero w 1797 r. Austriacy wywieźli je do Wiednia, gdzie zaginęły.

Dobrzyń we krwi
Ta wojna zaczęła się w 1409 roku. Poszło o Żmudź, krainę słabo zaludnioną, ale leżącą w strategicznym miejscu, bo rozcinającą posiadłości zakonne na dwie części. Spór o Żmudź toczyła z Krzyżakami Litwa, złączona z Polską osobą króla Władysława Jagiełły. Krzyżacy grozili z początku tylko uderzeniem na Litwę. Gdy jednak Polacy oświadczyli, że przyjdą Litwie z pomocą, wielki mistrz Ulrich twardo zapowiedział polskiemu posłowi, Mikołajowi Kurowskiemu: „Skieruję atak raczej na głowę niż na członki, raczej na zasiedloną niż na opuszczoną ziemię i raczej na miasta i wsie niż gaje, kierując na Polskę wojnę i oręż przeznaczony przeciw Litwie”. W 1409 r. armia krzyżacka wpadła więc do polskiej Ziemi Dobrzyńskiej. Krzyżackie bombardy burzyły mury kolejnych polskich miast. Żołnierze służący pod rozkazami braci zakonnych wymordowali znaczną część mieszczan z Dobrzynia nad Wisłą, Lipna i Rypina. Zakonni przejściowo zajęli też Bydgoszcz. Prawdziwe starcie miało jednak nadejść w roku następnym.

Most na łodziach
Do tej wojny Polacy przygotowali się z rzadko spotykaną w naszych dziejach sprawnością i sumiennością. Król, kanclerz koronny i litewski książę Witold już w grudniu w Brześciu Litewskim zaplanowali kampanię tak szczegółowo, jakby robili to Niemcy, a nie Polacy i Litwini. Zimą odbyły się wielkie łowy, gromadzono soloną dziczyznę dla przyszłej armii. Polacy rąbali las pod absolutną nowinkę techniczną: most pontonowy. Zaledwie pięć lat wcześniej opisał go w dziele „Bellefortis” niemiecki inżynier Konrad Kyeser. Polacy tę książkę przeczytali, a Krzyżacy nie. Bracia śmiali się z Jagiełły, że nie ma szans znaleźć brodu przez Wisłę.
Most zbudowali zimą rzemieślnicy z Kozienic. Spławili go pod Czerwińsk i zmontowali na powiązanych łodziach. Po tym moście polska armia, z taborami i działami, w trzy dni przeszła na prawy brzeg Wisły. Krzyżacy zostali zaskoczeni. Mieszkańcy Czerwińska są dziś z tego dumni, dwa tygodnie temu świętowali na imprezie „Most do zwycięstwa”.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
DO POBRANIA: |
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy