Nowy numer 13/2024 Archiwum

Brukselka

Komisja Europejska jest jak babcia: pomaga, gdy skarci niesprawiedliwych rodziców (państwo), drażni, gdy wtrąca się tam, gdzie nie powinna.

Komisja Europejska nie bez powodu nazywana jest „unijnym rządem”. Choć tak naprawdę najważniejsze decyzje w Unii podejmowane są przez przywódców państw członkowskich (Radę Europejską) oraz ministrów poszczególnych resortów (Radę UE), to strażnikiem tak ustanowionego prawa oraz mającym własne kompetencje prawodawcze ciałem jest właśnie Komisja Europejska. Aż dziwne, jak mało miejsca w polskich mediach poświęcono przesłuchaniom kandydatów na komisarzy nowej kadencji. Wiele decyzji Komisji ma przecież bezpośredni wpływ na codzienne życie obywateli krajów Unii. Czasem zbyt duży.

Interes nienarodowy
Kiedy parę lat temu w Brukseli poznawałem z bliska pracę instytucji unijnych, odniosłem wrażenie, że budynek Komisji Europejskiej na zewnątrz wygląda wyjątkowo obco, wręcz odstraszająco. Dużo lepiej prezentuje się brukselska siedziba Parlamentu Europejskiego, nie mówiąc już o jego głównym gmachu w Strasburgu, idealnie wkomponowanym w otoczenie. Budynek Komisji tym bardziej wydaje się obcy, że otaczają go jednolite flagi unijne, podczas gdy siedziby Parlamentu zdobią barwy narodowe krajów członkowskich. Już te szczegóły wskazują na podstawową różnicę między tymi dwiema instytucjami: posłowie do Parlamentu Europejskiego nie przestają być przedstawicielami swoich krajów, podczas gdy każdy z 27 komisarzy – choć wystawiony przez rząd danego kraju – z chwilą objęcia funkcji przestaje być reprezentantem państwa, a staje się strażnikiem interesu całej Unii.

Nie może przyjmować żadnych instrukcji ze strony swojego kraju. A w przypadku konfliktu Unia–państwo ma obowiązek bronić interesu całej Wspólnoty. Z tego też powodu niezrozumiały jest trochę entuzjazm polskich mediów z powodu objęcia ważnej teki komisarza ds. budżetu przez „naszego” Janusza Lewandowskiego. – Będzie bronił naszych interesów – padają często komentarze. Owszem, znajomość polskich realiów będzie miała jakiś wpływ na podejmowanie decyzji, ale trzeba powiedzieć sobie jasno: w przypadku oskarżenia Polski o naruszenie prawa unijnego, komisarz Lewandowski ma obowiązek naciskać na Polskę – tak jak i cała Komisja – by zmieniła określone przepisy.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Jacek Dziedzina

Zastępca redaktora naczelnego

W „Gościu" od 2006 r. Studia z socjologii ukończył w Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Pracował m.in. w Instytucie Kultury Polskiej przy Ambasadzie RP w Londynie. Laureat nagrody Grand Press 2011 w kategorii Publicystyka. Autor reportaży zagranicznych, m.in. z Wietnamu, Libanu, Syrii, Izraela, Kosowa, USA, Cypru, Turcji, Irlandii, Mołdawii, Białorusi i innych. Publikował w „Do Rzeczy", „Rzeczpospolitej" („Plus Minus") i portalu Onet.pl. Autor książek, m.in. „Mocowałem się z Bogiem” (wywiad rzeka z ks. Henrykiem Bolczykiem) i „Psycholog w konfesjonale” (wywiad rzeka z ks. Markiem Dziewieckim). Prowadzi również własną działalność wydawniczą. Interesuje się historią najnowszą, stosunkami międzynarodowymi, teologią, literaturą faktu, filmem i muzyką liturgiczną. Obszary specjalizacji: analizy dotyczące Bliskiego Wschodu, Bałkanów, Unii Europejskiej i Stanów Zjednoczonych, a także wywiady i publicystyka poświęcone życiu Kościoła na świecie i nowej ewangelizacji.

Kontakt:
jacek.dziedzina@gosc.pl
Więcej artykułów Jacka Dziedziny