Nowy numer 13/2024 Archiwum

Grzech zaniedbania

Światopoglądowa wojna wydana chrześcijaństwu może zakończyć się laicyzacją państwa. Tak stało się we Francji na początku XX wieku. By do tego nie dopuścić, musimy wypracować nową strategię obecności Kościoła w sferze publicznej.

Wygasiliśmy już w niebie światła, których nikt nigdy nie zapali – chełpił się w roku wybuchu I wojny światowej francuski minister oświaty René Viviani. Socjalista, aktywny promotor i uczestnik antyklerykalnej kampanii, której celem było wyrugowanie chrześcijaństwa z życia społecznego i wysłanie go do lamusa historii, miał powody do samozadowolenia. W ciągu czterech dziesięcioleci, w imię rozdziału Kościoła od państwa, udało się środowiskom i partiom niechętnym chrześcijaństwu doprowadzić do laicyzacji szkolnictwa, wojska, „upaństwowić” działalność charytatywną, wyrugować z przestrzeni publicznej modlitwę i inne oznaki kultu, zamknąć 261 klasztorów, rozpędzić 30 tys. zakonników, skonfiskować majątek Kościoła szacowany na 421 mln franków.

A druga połowa XIX w. nie zapowiadała takiego rozwoju wypadków – właśnie wówczas nastąpił we Francji gwałtowany wzrost powołań kapłańskich i zakonnych, dynamicznie rozwijały się szkolnictwo katolickie i dzieła dobroczynne, na łamach prasy katolickiej inteligencja toczyła ważne dyskusje, dotyczące przede wszystkim sposobów odnalezienia się chrześcijan w świecie zafascynowanym ideami liberalizmu. Ówcześni katolicy – zarówno duchowni, jak i coraz bardziej aktywni świeccy – mieli wiele powodów do uzasadnionej dumy i zadowolenia – mimo potężnego ciosu zadanego przez rewolucję 1789 r. i nieustających ataków partii antyklerykalnych, Kościół miał mocną pozycję, był silny dzięki swym członkom duchownym i świeckim, był liczącą się i wpływową instytucją, inspirującą partie konserwatywne. A jednak...

Dziś historycy wytykają francuskim katolikom kilka podstawowych błędów. Ze strony biskupów zabrakło reakcji na najważniejsze problemy ówczesnej nauki, a co za tym idzie – podjęcia dyskusji ze środowiskami naukowymi. Zadowalano się starymi metodami apostolskimi, wypróbowanymi w poprzednich dziesięcioleciach. Zarówno duchowni, jak i świeccy nie dostrzegli, w jak wielkim stopniu Kościół traci poparcie mas i całe regiony ulegają dechrystianizacji, nastawiono się na „obsługę swoich”, nie szukając kontaktów z masami indyferentnymi, zignorowano potrzeby nowych klas społecznych.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy