Nowy Numer 16/2024 Archiwum

Dzieci z poczekalni

Tylko co ósme osierocone dziecko znajduje nowych rodziców. Niekoniecznie z braku chętnych. Często sami rodzice długo czekają na przyjęcie nowego domownika.

Nowy człowiek w rodzinie. Zmiana w życiorysie, na którą czekają wszyscy rodzice. Z różnych powodów nie zawsze możliwe jest doczekanie się własnego potomstwa. Część par decyduje się wówczas na adopcję. Niestety, większość porzuconych lub oddzielonych od naturalnych rodziców dzieci nigdy nie usiądzie przy rodzinnym stole.

Za dużo rodziców
Paradoksalnie na jedno dziecko czeka czasami kilkadziesiąt par. Tak było w ubiegłym roku w Łodzi – aż 50 czekających par przypadało na jednego malucha. I to w sytuacji, gdy tamtejsze domy dziecka pękały w szwach (w 13 ośrodkach przebywało aż 800 dzieci!). Dlaczego w takim razie kolejka rodziców jest tak długa? Problemem jest najczęściej nieuregulowana sytuacja prawna dziecka. Adoptowane może być tylko takie, którego rodzice albo zrzekli się na piśmie praw rodzicielskich, albo też sąd odebrał im takie prawa. Adoptować można także dziecko, jeśli wyczerpane zostały możliwości odnalezienia jego naturalnych rodziców lub gdy wiadomo, że rodzice nie żyją. Pierwsza i czwarta sytuacja jest najbardziej jasna – nie ma żadnych przeszkód, żeby ośrodek adopcyjny zaczął szukać dla takiego dziecka nowych rodziców. Gorzej jest wtedy, gdy sąd jeszcze nie odebrał praw rodzicielskich lub trwają poszukiwania naturalnych rodziców.

Te procedury ciągną się najczęściej latami. Maluch może już przebywać na przykład w domu dziecka, ale nie można rozpocząć procesu adopcji bez uregulowania jego statusu prawnego. Czasami winne są raczej opieszałe sądy i pracownicy socjalni, a nie tylko same okoliczności. – Sądy powinny patrzeć przede wszystkim na dobro dziecka, a nie rodziców naturalnych, którzy, zdarza się, widzą je tylko raz na rok – uważa Zofia Dłutek, psycholog i dyrektor Katolickiego Ośrodka Adopcyjno-Opiekuńczego w Warszawie. – Trzeba rodzicom patologicznym postawić twardy warunek: albo zmieniają swoje życie – na przykład walczą z alkoholizmem – albo dziecko jest im odbierane. A niektórzy myślą, że jak przyjadą do dziecka raz na rok i zabiorą je na weekend, to jest w porządku. I sądy zwlekają z odebraniem praw takim rodzicom. Tymczasem dziecko czeka 3 miesiące, 3 lata... im dłużej, tym gorzej – dodaje Dłutek.

Za mało rodziców
Ale problem ma także inne przyczyny. Część par starających się o adopcję odpada w trakcie wielomiesięcznego oczekiwania. Potencjalni rodzice adopcyjni albo nie spełniają warunków stawianych im przez ośrodek adopcyjny i polskie prawo, albo sami rezygnują. Z różnych powodów, ale jednym z nich jest... brak zdrowego dziecka. – Około 90 proc. dzieci czekających na adopcję jest chorych – twierdzi Andrzej Kalisz, psycholog i dyrektor Ośrodka Rodzinnego Opieki Zastępczej Towarzystwa „Nasz Dom” w Warszawie. – I najprawdopodobniej większości z nich nikt nie zechce wziąć do siebie, są skazane na niebyt – dodaje Kalisz. To najczęściej dzieci alkoholików, narkomanów albo odsiadujących wyroki w więzieniu i wychodzących na przepustki. W wielu takich wypadkach rodzą się dzieci z jakimś upośledzeniem. – Każdy chce adoptować zdrowe dziecko. Jeśli w Polsce zdarzają się adopcje dzieci niepełnosprawnych, to najczęściej są to rodzice zagraniczni, np. z Francji czy z USA – przyznaje Kalisz.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Jacek Dziedzina

Zastępca redaktora naczelnego

W „Gościu" od 2006 r. Studia z socjologii ukończył w Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Pracował m.in. w Instytucie Kultury Polskiej przy Ambasadzie RP w Londynie. Laureat nagrody Grand Press 2011 w kategorii Publicystyka. Autor reportaży zagranicznych, m.in. z Wietnamu, Libanu, Syrii, Izraela, Kosowa, USA, Cypru, Turcji, Irlandii, Mołdawii, Białorusi i innych. Publikował w „Do Rzeczy", „Rzeczpospolitej" („Plus Minus") i portalu Onet.pl. Autor książek, m.in. „Mocowałem się z Bogiem” (wywiad rzeka z ks. Henrykiem Bolczykiem) i „Psycholog w konfesjonale” (wywiad rzeka z ks. Markiem Dziewieckim). Prowadzi również własną działalność wydawniczą. Interesuje się historią najnowszą, stosunkami międzynarodowymi, teologią, literaturą faktu, filmem i muzyką liturgiczną. Obszary specjalizacji: analizy dotyczące Bliskiego Wschodu, Bałkanów, Unii Europejskiej i Stanów Zjednoczonych, a także wywiady i publicystyka poświęcone życiu Kościoła na świecie i nowej ewangelizacji.

Kontakt:
jacek.dziedzina@gosc.pl
Więcej artykułów Jacka Dziedziny