„Tu zawsze jedni mówią tak, drudzy inaczej, a to wszystko jest jednak bardziej skomplikowane” – zdanie z „Kajś” Zbigniewa Rokity idealnie pasuje do „Trójstyku. Gawędy o granicach”.
Jeden z fragmentów tej świetnej książki: „Biskup Matulewicz, rezygnując ze swej funkcji, miał powiedzieć z goryczą, że »dużo tu księży narodowców, tak Polaków, jak i Litwinów, mało zaś księży katolików«”.
Aleksandra Domańska skupiła się na malutkim skrawku ziemi, który zna od podszewki od lat. To prześliczna kraina, na której lodowiec pozostawił trwałe wizytówki, najzimniejsze miejsce w kraju, nieprzypadkowo zwane „polską Syberią”. Autorka z pasją opisuje usianą garbatymi wzgórzami ziemię, przez którą nieraz przetoczył się walec historii. Eksploruje trójstyk, w którym Polska spotyka Rosję w obwodzie kaliningradzkim i Litwę (wcześniej była to gorąca granica Rzeczpospolitej i Ostpreussen).
Przeczytamy opowieści o „dzieciach wilkach”, mazurskich, czyli wedle Sowietów niemieckich sierotach, które po zakończeniu wojny błąkały się po lasach, o Goeringu polującym w Puszczy Rominckiej, o Polakach, Żydach, Niemcach, Litwinach i starowierach, którzy żyli przez wieki obok siebie. I o coraz to nowych, kreślonych w gabinetach granicach, przecinających także ludzkie historie. „Bywa, że wiecha graniczna – wysoki kij z przytroczoną do niego wiązką siana – może zyskać urzędową moc, by dzielić świat na »swój«” i »obcy«, a nawet »wrogi«, i w środku niczego dzielić ludzi i wspólnoty”.
Marcin Jakimowicz
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się