Nowy numer 13/2024 Archiwum

Lekarze - uczestnicy Powstania Warszawskiego wspominają wydarzenia z 1944 r.

Kilkoro lekarzy - członków Okręgowej Izby Lekarskiej w Warszawie, którzy uczestniczyli w Powstaniu Warszawskim wspomina wydarzenia z tamtych dni. Udział w powstaniu wpłynął na ich powojenne losy i wybory życiowe. 1 sierpnia br. mija 78 lat od pamiętnej godziny "W".

Izba przekazała PAP, że wśród żyjących bohaterów powstania w stolicy sprzed blisko 80 lat są: Andrzej Danysz "Filozof", Witold Sikorski "Boruta", Danuta Jeżewska "Maria", Halina Dudzik-Jędrzejewska, Maria Janina Niżnikowska-Marks "Janka z Pragi" i Janina Kępska "Małgosia".

98-letni profesor nauk medycznych Andrzej Danysz "Filozof" w wypowiedzi udostępnionej PAP mówił, że ratował i walczył o życie swoich kolegów.

"Spotkaliśmy się na zbiórce 1 sierpnia na rogu Świętokrzyskiej i Marszałkowskiej, w budynkach fabrycznych. W pewnym momencie dostrzegliśmy na Marszałkowskiej niemiecki czołg. Niemcy wystrzelili w naszą stronę pocisk. Dwóch zostało bardzo ciężko rannych. Trzeba było ich operować" - mówił.

"Wśród obecnych powstańców w fabryce był lekarz. Kiedy zabierał się do operacji, zapytał: +Czy jest tu ktoś, kto mógłby mi pomóc?+. Wtedy opowiedział mu jeden ze stojących w grupie chłopaków: -+Danysz może pomóc, on studiuje medycynę+. Nie wiedziałem nic na temat medycyny klinicznej, ale zgodziłem się pomóc przy podawaniu narzędzi. Nie pamiętam dokładnie, jak przebiegała ta operacja. W moich wspomnieniach pozostała jednak zmasakrowana twarz naszego kolegi. Zmarł kilka godzin po zabiegu" - wyznał.

"Rzuciłem się do gaszenia płonących kolegów. Po ugaszeniu fosforu na +Kociu+ zobaczyłem, że miał oberwaną rękę i spalaną twarz. Trzymałem jego głowę na kolanach. W pewnym momencie odzyskał przytomność i stwierdził: "No, chwała Bogu, że ja jeszcze żyję". Spojrzał na kikut wystający z ramienia i w tym momencie zemdlał. Niedługo potem zmarł w strasznych męczarniach mimo przeniesienia do szpitala" - wspomina.

Janina Kępska "Małgosia" w wypowiedzi zamieszczonej w miesięczniku OIL "Puls" wspominała z kolei, że do dziś pamięta entuzjazm, jaki wywołał wybuch powstania. "Wszystko nam się wydawało takie optymistyczne, ale okazało się bardzo, bardzo tragiczne" - wyznała.

Młoda "Małgosia" znalazła się w pomieszczeniu, gdzie zabawiała się grupa pijanych niemieckich oficerów, którzy bardzo szybko wyjawili swoje intencje. "Wówczas podszedł do mnie jeden z nich chwiejnym krokiem i pociągnął na tapczan. Padłam na podłogę i zaczęłam krzyczeć: +Mamo, mamo, mamo!+ Oni zbaranieli i to dało mi szansę na ucieczkę. Wróciłam do naszej piwnicy i mówię do mamy, że muszę uciekać. +Muszę cię zostawić, ale muszę uciekać+. Ciężko ranna kobieta zdecydowała się uciekać z córką" - opowiadała pani Janina.

W Powstaniu Warszawskim brała udział, jako sanitariuszka, pracując m.in. u boku swojego ojca, który był lekarzem.

Po zakończeniu wojny pani Janina postanowiła kontynuować przerwaną edukację. Najpierw trafiła na AWF w Krakowie, lecz po roku wróciła do stolicy, gdzie rozpoczęła studia medyczne. Po studiach młoda lekarka chciała rozwijać się w kierunku pediatrii, ale została skierowana do pracy w fabryce, jako opieka lekarska dla robotników. Następnie trafiła do pracy w szpitalu, gdzie pracowała pod okiem pediatry i zrobiła specjalizację w tym kierunku. Finalnie skończyła, jako chirurg dziecięcy m.in. w warszawskim szpitalu przy ul. Niekłańskiej.

"Niejedna sanitariuszka i niejeden sanitariusz po wojnie wybierali studia medyczne i wkrótce stawali się pełnoprawnymi lekarzami. To są historie, które wpłynęły na samą ochronę zdrowia" - podsumowuje Urszula Wolińska-Kułaj, rzecznik prasowy OIL w Warszawie.

« 1 »

Zapisane na później

Pobieranie listy

Reklama