Sokółka. Media już mówią o cudzie, ale księża wolą na razie nazywać zdarzenie spod Białegostoku "zjawiskiem niewytłumaczalnym".
Chodzi o sytuację, do której doszło w parafialnym kościele św. Antoniego w Sokółce, w niedzielę 19 października zeszłego roku. Ksiądz udzielający wiernym Komunii niechcący upuścił Hostię. Ze względów higienicznych księża nie podają już takiego komunikantu wiernym. Ksiądz włożył więc Hostię do małego naczynia z wodą, zwanego vasculum, żeby się rozpuściła.
– Po tygodniu siostra zakonna zauważyła, że komunikant zabarwił się na czerwono. Ksiądz arcybiskup polecił go wyjąć i włożyć do korporału – relacjonuje ks. Andrzej Dębski, rzecznik kurii w Białymstoku. Korporał to mały obrus, na którym stoją kielich i patena w czasie Mszy świętej. – Poprosiliśmy o zbadanie komunikantu niezależnie od siebie dwóch patomorfologów. Nie wiedzieli, co badają. Obaj orzekli, że są to włókna tkanki mięśnia sercowego – mówi ks. Dębski.
Arcybiskup białostocki Edward Ozorowski powołał komisję teologiczną, która dokładnie zbada to zjawisko i przesłucha świadków. – Chodzi o ustalenie, czy na jakimś etapie nie nastąpiła zamiana komunikantu, podrzucenie przez człowieka. Trzeba to zbadać, żeby w łańcuchu dochodzenia nie brakowało żadnego ogniwa – mówi ks. Dębski.
Jeśli komisja nie dopatrzy się w tym zjawisku interwencji ludzkiej, sprawa zostanie przekazana Stolicy Apostolskiej. Jeśli tak się stanie, Watykan przeprowadzi powtórne badania medyczne i teologiczne. Podobne cuda eucharystyczne, podczas których Hostia zamieniła się we włókna ludzkiego serca w stanie agonalnym, zdarzały się na przestrzeni wieków na świecie, jednak działo się to rzadko. Za pierwszy z nich uważa się cud w Lanciano we Włoszech, gdzie w 750 roku podczas Mszy św. Hostia zamieniła się w ciało, a wino w kielichu w krew.
Choć od stuleci są wystawione na widok publiczny, nie zepsuły się, a bryłki zaschłej krwi zachowały takie proporcje jak u osoby żywej. – Przez cuda eucharystyczne Pan Bóg chce coś ludziom powiedzieć. Wezwać do większej czci dla Najświętszego Sakramentu, do ekspiacji za grzechy... Jednak zdarzenia z Sokółki nie nazywam jeszcze cudem, ale zjawiskiem niewytłumaczalnym – podkreśla ks. Dębski.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się