Nowy Numer 16/2024 Archiwum

Prezydent: 11 lipca 1943 r. doszło do kulminacji zbrodni na Polakach

11 lipca 1943 roku w krwawą niedzielę doszło do kulminacji zbrodni popełnianych na Polakach mieszkających w szczególności na Wołyniu. Ta zbrodnia w istocie była ludobójstwem, bo jej celem było dokonanie czystki etnicznej przez wymordowanie Polaków - powiedział w poniedziałek prezydent Andrzej Duda.

Prezydent wraz z m.in. premierem Mateuszem Morawieckim uczestniczy w poniedziałek w obchodach Narodowego Dnia Pamięci Ofiar Ludobójstwa dokonanego przez ukraińskich nacjonalistów na obywatelach II Rzeczypospolitej Polskiej. Uroczystość odbywa się na Skwerze Wołyńskim w Warszawie.

"To dla nas Polaków trudny czas zawsze - ten początek lipca każdego roku od tamtego pamiętnego 1943 roku, kiedy to dokładnie właśnie w lipcu, jedenastego, w krwawą niedzielę, doszło do największej fali, a w niedzielę do kulminacji zbrodni popełnianych w tamtych czasie na Polakach mieszkających w szczególności na Wołyniu, na wschodzie ówczesnej okupowanej przez Niemców Rzeczypospolitej" - mówił prezydent podczas uroczystości.

"Do zbrodni, która w istocie była ludobójstwem, albowiem celem jej było dokonanie czystki etnicznej poprzez wymordowanie Polaków, oczyszczenie tamtej ziemi z mniejszości polskiej" - podkreślił.

Przypomniał, że tamte wydarzenie zabrały życie w sumie ponad 100 tysiącom ludzi. "Na samym Wołyniu między 40 a 60 tysięcy zostało zamordowanych, zabitych, co z wielkim bólem i rozpaczą podkreślamy, przez sąsiadów. Bo przecież tak to było, że mieszkali po sąsiedzku, często skoligaceni różnego rodzaju więziami rodzinnymi, przyjacielskimi, spokrewnieni" - powiedział prezydent.

"Pamiętamy o tym i będziemy jako naród, jako społeczeństwo pamiętali, bo jest to element naszej bardzo trudnej historii. Będą w szczególności o tym pamiętali pewnie jeszcze przez pokolenia ci, których najbliżsi poginęli" - powiedział prezydent w poniedziałek na uroczystości na Skwerze Wołyńskim w Warszawie.

Dodał, że "bardzo ciężko nam jest dzisiaj to zrozumieć i sobie wytłumaczyć, jak w ogóle wtedy było to możliwe, jakie żywioły obudziły się i zostały stworzone i rozbudzone w duszach, że ludzie ludziom mogli zgotować taki los".

Te wydarzenia - zaznaczył prezydent - są "faktem historycznym, niezaprzeczalnym, nie żadnym wymysłem, pomysłem, nie żadną opowieścią, nie legendą, w której jest jakieś ziarno prawdy", tylko faktem.

"Dzisiaj świadków tamtej zbrodni jest już bardzo niewielu tych, którzy na własne oczy widzieli, będąc dziećmi. Wtedy z reguły pamiętając jak przez mgłę tamten koszmar, kiedy ratowano ich życie, kiedy uciekali razem z rodzicami (...) tych, którzy zostali wygnani" - powiedział prezydent.

"Ponad pół miliona nosiło i nosi w duszy straszliwą zadrę, ranę, bardzo często zabliźniająca się z wielkim trudem. Mam nadzieję, że już zabliźnioną, ale ślad pozostaje" - powiedział Duda.

"Trudna debata na ten temat między naszymi narodami trwa od dziesięcioleci. Zwłaszcza w ciągu ostatnich trzydziestu lat - od kiedy jest prawdziwie niepodległa suwerenna Polska i niepodległa suwerenna Ukraina. To trudny temat - dla nas ogromnie bolesny, domagający się twardego powiedzenia prawdy; dla Ukraińców trudny, bo przede wszystkim ogromnie wstydliwy" - mówił prezydent podczas uroczystości.

Duda zaznaczył, że Polacy powinni dostrzegać, że "ci, o których my wiemy, że byli mordercami, byli zarazem dla Ukrainy w innych miejscach, w innych momentach i z innym przeciwnikiem byli bohaterami i często ginęli z rąk sowieckich, walcząc z głęboką wiarą o niepodległą, wolną Ukrainę".

"Jakże to trudne - my to też znamy. Ale prawda musi być mocno i jasno wypowiedziana. Co jest w tym wszystkim ogromnie ważne i co bardzo chcę podkreślić właśnie w tym czasie - bo choć jest dramatyczny, to w tym dramatycznym kontekście Wołynia, ludobójstwa, które tam miało miejsce, tego wszystkiego, co tak trudne w naszej wspólnej historii i dramatycznej pamięci trzeba jasno i mocno powiedzieć: nie chodziło i nie chodzi o zemstę, o żaden odwet. Nie ma lepszego dowodu na to niż ten czas, który mamy teraz. Choć tak trudny, to zarazem to , co dzisiaj dzieje się między Polakami i Ukraińcami, jest najlepszym tego dowodem" - oświadczył prezydent.

Jak dodał, nie ma dziś Polaków, którzy by nie słyszeli o rzezi na Wołyniu. "A jednak przyjmują Ukraińców pod swój dach i wyciągają rękę" - podkreślił.

Prezydent Duda poinformował, że w poniedziałek prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski skierował do Rady Najwyższej Ukrainy projekt ustawy o nadaniu Polakom specjalnego statusu na Ukrainie. "Można w tym widzieć sytuację odwrotną do tamtej, kiedy Polaków usiłowano się za wszelką cenę pozbyć, także zabierając im życie. Dzisiaj Ukraina poprzez ten akt i gest prezydenta składa symboliczne zaproszenie: 'Wy jesteście tutaj na szczególnych prawach witani'. Niechże to też będzie dla nas jakimś znakiem, w tych wszystkich sprawach, w których mówić często trudno" - powiedział Duda.

Prezydent zwrócił się z prośbą o rozwagę także i w słowach, bo - jak zaznaczył - "prawdy nie powinniśmy dochodzić poprzez szarpanie, tylko poprzez spokojne i rozważne działanie, zwłaszcza w tak trudnej sytuacji jaka jest dzisiaj".

"Obiecuję z tego miejsca, że będę to realizował wierząc głęboko także w to, że jest dzisiaj ku temu uczciwa i przychylna atmosfera z drugiej strony" - powiedział Duda.

Dodał, że oczekuje też, iż "z rozwagą i mądrością będą to realizowały także powołane do tego u nas instytucje państwowe".

"Potrzeba nam tej wielkiej odpowiedzialności dla przyszłości po obu stronach tej granicy, o której nie tak dawno prezydent Wołodymyr Zełenski powiedział, że w zasadzie jej prawie że już nie ma" - powiedział Duda.

"Będzie Ukraina - wierzę w to głęboko - wolna, suwerenna, niepodległa, będzie też na przyszłość istniała - mam nadzieję na wieki - wolna, suwerenna i niepodległa Polska. I wierzę w to, będą się w przyszłości nawzajem umacniały i będą w sojuszu. Tak samo jak w przyjaźni i w sojuszu będą oba nasze narody, pamiętając o historii" - powiedział prezydent.

Podkreślał też, że dramatycznie tragiczne błędy nie mogą się nigdy powtórzyć, jeśli mamy trwać w tej części Europy i świata jako dwa suwerenne, niepodległe narody żyjące we własnych państwach.

"Wierzę w to głęboko, że poradzimy sobie z tym niezwykle trudnym wyzwaniem i że to co dzieje się w ostatnim czasie, na przestrzeni tych ostatnich miesięcy, to jest rodzący się ze zgliszcz przyszły, nowy obraz polsko-ukraińskiej relacji, prawdziwie sąsiedzkiej i prawdziwie bratniej, gdzie się na dom sąsiada patrzy bez obaw, gdzie się sąsiada traktuje z życzliwością" - powiedział prezydent.

"Czego chcemy? Chcemy prawdy. Czego chcemy? Chcemy grobów, tego, co jest po prostu normalne w cywilizacji, w której nasze oba narody wyrosły - chrześcijańskiej, łacińskiej. Chcemy móc pomodlić się na grobach naszych najbliższych i naszych rodaków wskazanych, jeśli to tylko będzie jeszcze możliwe, z imienia i nazwiska, że tu konkretnie w tym miejscu leżą, albo że tutaj zostali pomordowani przed dziesiątkami lat, bo tu mieszkali" - oświadczył w poniedziałek prezydent.

"Ale chcemy też zaoferować to samo. Bo niech i tak będzie, na tym polega elementarna uczciwość, żeby i tam gdzie na naszej ziemi pochowani są Ukraińcy, też był grób, też było imię i nazwisko" - dodał.

Prezydent stwierdził, że nie będzie ich tyle "co na Wołyniu czy innych miejscach", ale - dodał - "na litość boską, nie licytujmy się dzisiaj na liczby".

"Wolę byśmy się licytowali na prawdę, na pokazaną prawdę: ile prawdy umiemy pokazać my, także tej dla nas wstydliwej, ile prawdy umieją pokazać nasi sąsiedzi, niechże się na tej prawdzie rzeczywiście, w tej warstwie niewerbalnej, zbuduje dodatkowo ta nowa relacja między naszymi narodami i społeczeństwami, której - wierzę w to głęboko - oba nasze narody i oba nasze państwa bardzo na przyszłość potrzebują po to, by słabość przekuła się w siłę" - oświadczył.

« 1 »

Zapisane na później

Pobieranie listy

Reklama