Tytuł prymasa znów, jak w poprzednim tysiącu lat, będzie związany z najważniejszym kościołem w Polsce. Kościołem, który w zaskakujący sposób dzieli losy państwa nad Wisłą: pięknieje zawsze w chwilach chwały Rzeczpospolitej, a popada w ruinę w dniach polskiej klęski.
Czy to nie jest w jakiś sposób symboliczne, że najważniejszy polski kościół stoi nie w pełnej zgiełku, stołecznej Warszawie, albo w olśniewającym turystów Krakowie? Stoi na tak zwanej prowincji. To archikatedra na Wzgórzu Lecha w Gnieźnie.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.