Są jak małe sierotki ukryte wśród monumentalnych budowli. Nie widać ich, a mówią: jesteśmy sercem Watykanu. Nie mają dzieci, a są matkami. Robią słodko-gorzką marmoladę.
Wchodzimy zasapani po kilkuset stromych schodkach na kopułę św. Piotra. Wieje. Rzym oglądany z tej wysokości staje się wietrznym Miastem. Ludzie ściśnięci jak sardynki w puszce. Chłoną widoki. Wystawiają twarze na ostre promienie słońca. Pokazują palcami tory watykańskiego dworca, kolegium św. Marty, potężny dach Auli Pawła VI, barwne ogrody. Na przylepiony do muru klasztor Mater Ecclesiae nikt nie zwraca uwagi. Mały, schowany, niepozorny. A to prawdziwy watykański piorunochron.
Ręce do góry!
Kiedy kard. Karol Wojtyła odwiedził kamedułów na bielańskim wzgórzu, powiedział: jesteście dla Krakowa piorunochronem. Gdy kilkanaście lat później został papieżem, sprowadził do Watykanu klauzurowe mniszki. Powołał do życia nowy klasztor, ukryty w ogrodach Watykanu. Postanowił, że co pięć lat będzie się w nim modliło inne zgromadzenie. Jako pierwsze swe psalmy śpiewały w nim karmelitanki. Zaczęły się modlić 13 maja 1994. Dokładnie 15 lat temu. Data nieprzypadkowa. Jan Paweł II założył monaster jak podziękowanie za cudowne ocalenie w czasie zamachu. – Czy możecie w sposób szczególny modlić się za mnie? – pytał karmelitanek. – Możemy! – odpowiedziały. Po karmelitankach przez 5 lat modliły się tu klaryski. Gdy pukamy do drzwi rozgrzanego słońcem klasztoru, otwiera nam przełożona benedyktynek. Teraz to ich „zmiana warty”. – Cieszę się, że możemy porozmawiać. Już się dziś dość namilczałam – łobuzersko uśmiecha się zza krat siostra Sophia. – Pamiętajcie o tym, że po pierwsze jestem kobietą, a po drugie Włoszką! Czy jesteśmy piorunochronem dla Watykanu? Hm, raczej jesteśmy takimi małymi Mojżeszami, którzy wznoszą ręce. To biblijna historia: gdy Mojżesz stał ze wzniesionymi ramionami, walczący Izrael triumfował, gdy je opuszczał, przegrywał. Stoimy jak Mojżesz. Z rękami wniesionymi do nieba. Po to, by naród Boży odnosił duchowe zwycięstwo.
Serduszko puka w rytmie psalmów
Pierwsze wrażenie turysty zwiedzającego Watykan? Gigantyczna bazylika, potężne figury świętych spoglądających z góry na ludzi biegających po rozległym skąpanym w słońcu placu. Monumentalne kręcone kolumny Berniniego, nawiązujące do filarów samej Świątyni jerozolimskiej. Czy nie czujecie się tu jak zagubione sierotki? – pytam benedyktynki. – Co może zdziałać kilka schowanych za kratami sióstr? – Jesteśmy rzeczywiście małe, słabe, ukryte. Ale chcemy być sercem Watykanu – zapala się Włoszka. – A serce, niewielki organ podtrzymujący życie organizmu, jest przecież niewidoczne! Ono nadaje rytm. Modlimy się za rozdarty świat, za ludzi przeżywających ogromne problemy i duchowe zawirowania. My po prostu kochamy świat. Kochamy ludzi. Bliskość fizyczna nie jest najważniejsza. Istotniejsza jest bliskość ducha.
Nie mamy dzieci, a wszystkie jesteśmy matkami. Przeżywamy bardzo konkretnie duchowe macierzyństwo. Jak? Jak matki dajemy życie dla innych i za innych. Wbrew powszechnej opinii, doskonale wiemy, co dzieje się we współczesnym świecie. Dostajemy mnóstwo listów, maili z prośbą o modlitwę. W jaki sposób papież przysyła Wam swe intencje modlitewne? – pytam. – Gdy Jan Paweł II spacerował po ogrodach, często zachodził i prosił, by karmelitanki modliły się z nim w kaplicy. Pomódlmy się w intencji zbliżającego się synodu, podróży do Afryki – proponował. Gdy my tu przyszłyśmy, Jan Paweł II był już schorowany i nie spacerował po ogrodach. Benedykt XVI był u nas dwukrotnie. Prosił o szczególną modlitwę przed jedną z podróży apostolskich. Najczęściej przysyła nam swe intencje przez kapelanów.
(obraz) |
Dziennikarz działu „Kościół”
Absolwent wydziału prawa na Uniwersytecie Śląskim. Po studiach pracował jako korespondent Katolickiej Agencji Informacyjnej i redaktor Wydawnictwa Księgarnia św. Jacka. Od roku 2004 dziennikarz działu „Kościół” w tygodniku „Gość Niedzielny”. W 1998 roku opublikował książkę „Radykalni” – wywiady z Tomaszem Budzyńskim, Darkiem Malejonkiem, Piotrem Żyżelewiczem i Grzegorzem Wacławem. Wywiady z tymi znanymi muzykami rockowymi, którzy przeżyli nawrócenie i publicznie przyznają się do wiary katolickiej, stały się rychło bestsellerem. Wydał też m.in.: „Dziennik pisany mocą”, „Pełne zanurzenie”, „Antywirus”, „Wyjście awaryjne”, „Pan Bóg? Uwielbiam!”, „Jak poruszyć niebo? 44 konkretne wskazówki”. Jego obszar specjalizacji to religia oraz muzyka. Jest ekspertem w dziedzinie muzycznej sceny chrześcijan.
Czytaj artykuły Marcina Jakimowicza