Tutaj nigdy nie można być po raz ostatni. Zbyt wiele głosów miasta czeka na swoją kolej, by opowiedzieć przypowieść o spotkaniu: wzruszenia z kamieniem, tańca z różańcem. Człowieka.
Rok temu 7 mln turystów przewinęło się przez królewskie miasto. W tym roku Kraków znalazł się już na 5 miejscu wśród najbardziej atrakcyjnych miast Europy – nawet Praga, Paryż czy Barcelona musiały pogodzić się z przegraną w konkurencji. Zapewne to moda na odkrywanie „nowej” Europy wśród cudzoziemców i nieustanna potrzeba Polaków, by pielgrzymować do stolicy narodowych wzruszeń. Jednak ani promocja, ani moda nie przydałyby się, gdyby nie uczciwość tutejszych kamieni i zdarzeń: nie potrafią rozczarować przybysza. Raczej zawstydzają go, że spodziewał się tak niewiele.
Kraków jest miastem dla tych, którzy potrafią czytać. Ukryte znaki i obecność przeszłości. Nie da się „po prostu” zjeść obiadu w knajpie na św. Jana. Nie można „po prostu” wejść do kościoła Świętej Trójcy i „zwyczajnie” zwiedzić Wawelu. – Człowieka aż za gardło chwyta – mówi Olgierd Jędrzejczyk, emerytowany dziennikarz. – Tu wszędzie czuć historię. Ja się tak nauczyłem Krakowa – przez tę przeszłość.
Rozmawiamy w dziennikarskim „Klubie Pod Gruszką”. Podsłuchuje historia, w sali obok, sprawdzając, czy nie przekręcamy faktów. To tutaj, pod łukami gotyckimi z barokową ozdobą oraz wizerunkami imaginacyjnymi kobiet Baltazara Fontany, Marysieńka czekała na Jana Sobieskiego, walczącego pod Wiedniem. Blisko do kościoła oo. karmelitów, więc Mszę za męża zamówiła. Wierzyła, że tu napisała historię zwycięskiego hetmana.
Krakusem każdy stać się może. Z urodzenia łatwiej. Z wyboru – głębiej. – Ludzie z zewnątrz lepiej dostrzegają unikatowość tego miasta – dla rodowitej krakowianki, Anny Szałapak, jest zrozumiałe, że można chcieć „zdradzić” swoją małą ojczyznę dla Krakowa.
Mówi, że to miasto-wampir: wciąga i nie chce wypuścić przybysza. – Dużo podróżowałam po świecie, ale zawsze po kilku tygodniach czułam niepokój, wiedziałam, że chcę wracać – dodaje. Współtworzyła przez wiele lat kabaret „Piwnica Pod Baranami” – nieodłączną część harmonii krakowskich dźwięków. Awangarda „Piwnicy” nie jest egzotyką. Całe miasto zdaje się być awangardowe ze swoją pogodzoną (czy kiedykolwiek skłóconą?) różnorodnością.
Jan Kiełbasa, filozof z Uniwersytetu Jagiellońskiego, z własnej woli uczynił Kraków swoim miastem. Spacer ulicą Kanoniczą, wizyta na wymarzonej uczelni i kawa w „Zaułku Niewiernego Tomasza” – tam najlepiej snuć opowieść o głosach Krakowa. – To są głosy uczonych rozmów, a także towarzyskiej konwersacji i galicyjskich zdrobnień: ciasteczko, bułeczka – mówi.
Zastępca redaktora naczelnego
W „Gościu" od 2006 r. Studia z socjologii ukończył w Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Pracował m.in. w Instytucie Kultury Polskiej przy Ambasadzie RP w Londynie. Laureat nagrody Grand Press 2011 w kategorii Publicystyka. Autor reportaży zagranicznych, m.in. z Wietnamu, Libanu, Syrii, Izraela, Kosowa, USA, Cypru, Turcji, Irlandii, Mołdawii, Białorusi i innych. Publikował w „Do Rzeczy", „Rzeczpospolitej" („Plus Minus") i portalu Onet.pl. Autor książek, m.in. „Mocowałem się z Bogiem” (wywiad rzeka z ks. Henrykiem Bolczykiem) i „Psycholog w konfesjonale” (wywiad rzeka z ks. Markiem Dziewieckim). Prowadzi również własną działalność wydawniczą. Interesuje się historią najnowszą, stosunkami międzynarodowymi, teologią, literaturą faktu, filmem i muzyką liturgiczną. Obszary specjalizacji: analizy dotyczące Bliskiego Wschodu, Bałkanów, Unii Europejskiej i Stanów Zjednoczonych, a także wywiady i publicystyka poświęcone życiu Kościoła na świecie i nowej ewangelizacji.
Kontakt:
jacek.dziedzina@gosc.pl
Więcej artykułów Jacka Dziedziny
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się