Nowy Numer 16/2024 Archiwum

Dobro jak powietrze

Myśl: Dobro, jak powietrze, powinno wypełniać świat. Tylko zło o sobie trąbi na wszystkie strony.

Był u mnie Heniek. Odruchowo zapytałem, jak tam kolęda. „Chyba nie o pieniądze pytasz... A kolęda kiepsko. Ludzie mają dość tego całego politycznego i społecznego zamętu”. Cóż, mam podobne odczucia, więc wpadłem mu w słowo: I tego rozmijania się polityków z realiami życia. „A żebyś wiedział. Tyle że w najbliższych wyborach sami zagłosują, rozmijając się...” Urwał i dopowiedział pytaniem: „Rozmijając się z czym?”. Takie było nasze powitanie. I wtedy przypomniała mi się historia sprzed lat kilku. Pisałem kiedyś o tym.

O stypendium dla studentki z imieniem kończącym się na „-ata”. Heniek, zagadnąłem, „Ata” jeszcze na studiach? „Ty to pamiętasz? – zdziwił się. – Już ma dwoje dzieci, studia z drugą pokrewną specjalizacją też ma, męża też – i to super. To była dobra inwestycja. Trafiona. Następna też. Co? No, wiesz, dziwnie bym się czuł, gdybym przestał wspierać studentów”. Zacząłem Heńka przepytywać, jak oni i ich bliscy to przyjmują. Właściwie nie miał o czym mówić. Bo tak jak on co miesiąc wysyłał to swoje prywatne stypendium, tak oni całkiem zwyczajnie i po prostu to przyjmowali. I pewnie tak być powinno – dobro, jak powietrze, powinno wypełniać świat. Niby jest niewidoczne, a żyć bez niego nie sposób. Tylko zło o sobie trąbi na wszystkie strony. I dlatego wciąga w swoją służbę telewizję, gazety, internet. „Wiesz, odezwał się Heniek, musimy dużo dobrego... Dużo. Nie może być pustki wokół księdza i kościoła. W pustkę wciska się diabeł”.

Długo rozmawialiśmy o takim zwyczajnym dobru w naszych parafiach. Ot, choćby takie przypadki, jak ten... Do każdej parafii od czasu do czasu ktoś przybywa. Powody bywają różne – to małżeństwo, to mieszkanie kupili, to dom postawili. Zdarzyło się, że kilku takich nowych ludzi znalazło wspólny język w sprawach wiary, życiowych zasad, parafii. „I tak się zastanawiam, kto to reżyserował. Każde z nich skądinąd, nawet ja nie stąd, mogłem być proboszczem gdzie indziej. A to wygląda tak, jakby ktoś poskładał nas w jedną układankę”. Roześmiałem się. Heniek, nie udawaj, że nie wiesz kto. Za długo jesteśmy w tym fachu, żebyśmy nie wiedzieli, że to Bóg scenariusze pisze.

„Wiem. Ale niektóre z tych scenariuszy pisane są przez Boga dziesiątki lat, aby w jakimś momencie zaowocować czymś wielkim i pięknym”. No tak, nasze scenariusze i programy są dobre i skuteczne na krótką metę. A programy i pomysły polityków? „Nie żartuj! Na jeden sezon. Dlatego sypią się jak zamki z piasku!” Uczyć ludzi widzieć Boże plany i to zwyczajne, codzienne dobro. Krótkowzrocznej, czasem tylko naiwnej, czasem przewrotnie złej polityki ponoć nie zmienimy. Ale możemy chronić, pomagać, wspierać każde kiełkujące dobro. Każdy może.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Agata Puścikowska

Dziennikarz działu „Polska”

Absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Warszawskim. Od 2006 r. redaktor warszawskiej edycji „Gościa”, a od 2011 dziennikarz działu „Polska”. Autorka felietonowej rubryki „Z mojego okna”. A także kilku wydawnictw książkowych, m.in. „Wojenne siostry”, „Wielokuchnia”, „Siostra na krawędzi”, „I co my z tego mamy?”, „Życia-rysy. Reportaże o ludziach (nie)zwykłych”. Społecznie zajmuje się działalnością pro-life i działalnością na rzecz osób niepełnosprawnych. Interesuje się muzyką Chopina, książkami i podróżami. Jej obszar specjalizacji to zagadnienia społeczne, problemy kobiet, problematyka rodzinna.

Kontakt:
agata.puscikowska@gosc.pl
Więcej artykułów Agaty Puścikowskiej