Nowy numer 17/2024 Archiwum

Advocatus diaboli

Jako obywatele mamy nieraz do czynienia ze zjawiskami "obrzydliwymi", które służą zachowaniu zdrowia.

Lipiec, upały, temperatura powyżej 30 stopni w cieniu. Ruszamy się jak muchy w smole, lekarze radzą, żeby się w ogóle nie ruszać, dużo pić i zachowywać spokój, w miarę możliwości odpoczywać w cieniu. Zupełnie nie wiem, jak sobie radzili rycerze pod Grunwaldem przed 600 laty. Zresztą historia dowiodła, że źle sobie radzili, zwłaszcza ci, którzy przybyli tu z całej Europy wziąć udział w atrakcyjnym „safari” tamtych czasów i zapolować na dzikusów. Jak powszechnie wiadomo, Polska i Litwa już dawno temu kojarzyły się z białymi niedźwiedziami, więc na pewno rycerze zachodni byli odziani w futra i skóry. Gdy Jagiełło przetrzymał ich w lipcowym skwarze przez parę godzin, odechciało im się polowania, nawracania i w ogóle wszystkiego.

Nam się też nic nie chce, nawet jeśli nie jesteśmy jeszcze na urlopie. A może szczególnie wtedy nic się nie chce? Tymczasem politycy i media myślą, że potrafią w nas obudzić rycerskiego ducha, „napuszczając” na donkiszotowskie upiory. Ostatnio na przykład… Ale najpierw dygresja: w telewizji emitują serial „Plebania”, w którym szwarccharakterem jest niejaki Janusz Tracz. Niektórzy proponują czytać jego nazwisko wspak, co daje wyjaśnienie jego brzydkich cech. W „realu” pojawił się przed paru laty inny Janusz, nazwijmy go Politak. Jest politykiem i jako taki wzbudza nieustannie emocje, prowokując skandale, stosując metodę stawiania pytań sugerujących odpowiedzi, bulwersując niewinnych czytelników i obserwatorów telenowel. Krótko mówiąc: jest obrzydliwy. Z drugiej strony ma wcale liczne grono wielbicieli, którzy cenią jego inteligencję, dowcip i dociekliwość.

Czy powinniśmy się na Politaka oburzać? Proponowałbym ostrożność. Jako obywatele mamy nieraz do czynienia ze zjawiskami „obrzydliwymi” (na przykład larwy much albo uryna), które służą zachowaniu zdrowia (na przykład leczą rany albo dezynfekują). Jako chrześcijanie słyszeliśmy na pewno o tzw. advocatus diaboli, czyli obrońcy diabła, który podczas procesu kanonizacyjnego i beatyfikacyjnego ma za zadanie weryfikowanie wszystkich informacji negatywnych o kandydacie na ołtarze. Istnienie Politaka jest potrzebne dla zdrowia społecznego. Można go oczywiście ignorować. Z lubością przytoczę anegdotę o Witkacym, który swego czasu prowokował, śmieszył, tumanił i przestraszał. Kiedyś ubrał się w piżamę i tak przyszedł na eleganckie przyjęcie. Niestety dla niego, goście dowiedzieli się o tym wcześniej i zmówili się, żeby go ignorować. Wkurzony Witkacy wyszedł po kilku minutach, zorientowawszy się, że jego prowokacja nie robi wrażenia.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Agata Puścikowska

Dziennikarz działu „Polska”

Absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Warszawskim. Od 2006 r. redaktor warszawskiej edycji „Gościa”, a od 2011 dziennikarz działu „Polska”. Autorka felietonowej rubryki „Z mojego okna”. A także kilku wydawnictw książkowych, m.in. „Wojenne siostry”, „Wielokuchnia”, „Siostra na krawędzi”, „I co my z tego mamy?”, „Życia-rysy. Reportaże o ludziach (nie)zwykłych”. Społecznie zajmuje się działalnością pro-life i działalnością na rzecz osób niepełnosprawnych. Interesuje się muzyką Chopina, książkami i podróżami. Jej obszar specjalizacji to zagadnienia społeczne, problemy kobiet, problematyka rodzinna.

Kontakt:
agata.puscikowska@gosc.pl
Więcej artykułów Agaty Puścikowskiej