Nowy Numer 16/2024 Archiwum

Mistrzowskie fałszowanie

Polska demokracja jest na pół gwizdka. Ale cieszmy się z tego, co mamy

W ubiegłą niedzielę odbyła się druga tura wyborów. Wzięło w niej udział mniej niż 60 proc. uprawnionych, którzy podzielili się mniej więcej po połowie. W tym świetle trudno przyznać rację Bronisławowi Komorowskiemu, który kilkakrotnie powtórzył, że zwyciężyła polska demokracja. Polska demokracja jest, jak by to powiedzieć, na pół gwizdka. Ale cieszmy się z tego, co mamy, chociaż nawet w Iraku, skąd ostatnio mniej słychać o zamachach bombowych – co nie oznacza, że Irak jest już ostoją spokoju – w wyborach uczestniczy więcej ludzi niż u nas. Ale są też kraje, w których ludzie uczestniczą w „wyborach”, bo się boją zostać w domu albo wyjechać na urlop.

Tak więc nie narzekajmy i cieszmy się z tego, co mamy. Prawdopodobnie Polacy interesują się wciąż mistrzostwami świata w piłce nożnej, chociaż naszych reprezentantów w nich nie ma. Prawdopodobnie mistrzostwa świata są bardziej interesujące, bo czuje się autentyzm: w grze, w niespodziewanych rozwiązaniach, w sensacyjnych rozstrzygnięciach, w otoczce mistrzostw. Na przykład w tym roku, po raz pierwszy tak wyraźnie, widzowie całego świata mogli widzieć paskudne błędy sędziowskie.

Myślę o bramkach: jednej nieuznanej, którą Anglicy strzelili Niemcom, i jednej uznanej, którą zdobyli Argentyńczycy, grając przeciwko Meksykanom. Te bramki wołały o pomstę do nieba, zwłaszcza że zamieszani w ich zdobycie lub niezdobycie doskonale zdawali sobie sprawę z tego, że sędziowie krzywdzą przeciwników. Cóż to jednak znaczy „pomsta nieba”? Zakładając, że Pan Bóg wysłucha głosów pokrzywdzonych, w tym wypadku decyzja byłaby bardzo trudna. Dzięki bowiem m.in. tym bramkom w kolejnym meczu spotkały się Niemcy z Argentyną. Kogo Pan Bóg powinien pokarać? Wyszło na to, że na razie ukarał Argentyńczyków, dopuszczając srogie lanie ze strony Niemców (4:0 dla Niemców).

Jednak, jak twierdzi mądrość ludowa, Pan Bóg jest sprawiedliwy, choć nierychliwy. Młyny Boże mielą powoli, więc Niemcy mogą się spodziewać wszystkiego najgorszego. Jeśli nie w tych mistrzostwach, to na pewno wkrótce. Może podczas Euro 2012? Nie wzywajmy jednak Pana Boga nadaremno i pozwólmy Mu działać. Niemcy już i tak są pokarani choćby tym, że w ich reprezentacji występują różni tacy, na których widok Hitler przewraca się w grobie (jeśli grób Hitlera w ogóle istnieje). Niektórzy nie potrafią nawet śpiewać hymnu, co może i lepiej, bo po raz pierwszy telewizja złośliwie podstawia mikrofony podczas wykonywania hymnów państwowych. Okazuje się, że gwiazdy futbolu nie potrafią śpiewać, prawdę mówiąc, okropnie fałszują.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Agata Puścikowska

Dziennikarz działu „Polska”

Absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Warszawskim. Od 2006 r. redaktor warszawskiej edycji „Gościa”, a od 2011 dziennikarz działu „Polska”. Autorka felietonowej rubryki „Z mojego okna”. A także kilku wydawnictw książkowych, m.in. „Wojenne siostry”, „Wielokuchnia”, „Siostra na krawędzi”, „I co my z tego mamy?”, „Życia-rysy. Reportaże o ludziach (nie)zwykłych”. Społecznie zajmuje się działalnością pro-life i działalnością na rzecz osób niepełnosprawnych. Interesuje się muzyką Chopina, książkami i podróżami. Jej obszar specjalizacji to zagadnienia społeczne, problemy kobiet, problematyka rodzinna.

Kontakt:
agata.puscikowska@gosc.pl
Więcej artykułów Agaty Puścikowskiej