Nowy numer 17/2024 Archiwum

Sobota, 10 kwietnia 2010

Bóg napomina Polskę. A Polacy pewnie znowu zapalą tysiące zniczy i... zostaną głusi i ślepi. Jak pięć lat temu.

Nie mogłem spać, ale jak usnąłem, to zbudziłem się przed ósmą. Potem wszystko normalnie. Dałem klucze i instrukcje sprzątającym kościół. Pojechałem z ogłoszeniami do sklepów, w aptece Jola mówi o zapaleniu się samolotu prezydenckiego, „ale zgasili”. Jadę na czeską stronę, włączyłem radio... To nie zapalenie się, a katastrofa. W sklepie Hynek wita mnie słowami „Kaczyński je mrtvý!”.

Okazuje się z komunikatów, że to – niestety – prawda. Stary samolot, lot bez rezerwy w czasie, wszyscy ważni ludzie w jednej maszynie. Brak wyobraźni. Obawiam się, że dla części polityków będzie to okazją do „skoku na kasę”. Choć może wstrząs pomoże oprzytomnieć Polakom. Wstąpiłem do parafian. Rozmawiamy o katastrofie. Wróciłem do domu, gospodyni przy telewizorze. Chcemy wiedzieć – ale co to zmieni?

Pogoda fatalna – przelotne ulewy, chwilami grad, zimno. Podrzemałem w fotelu, na spacer pójść nie można. Piszę kolejny scenariusz do Rorat. Znalazłem w internecie agencyjny tekst kazania biskupa polowego Płoskiego, które miał wygłosić dziś w Katyniu. Skróciłem, przeczytam na wieczornej Mszy św., jutro też przeczytam. Wieczorem do świetlicy – są tam goście z Czech, miała być zabawa, ale w związku z żałobą w Polsce (po ichniemu „smutek”), tylko kolacja, rozmowy...

Siedzę z parafianami, potem przysiadam się w kilka miejsc do Czechów. Mam takie dziwne odczucie, że oni są bardziej przejęci naszą katastrofą niż Polacy. Jeden nawet upomniał naszego, zachowującego się zbyt hałaśliwie: „máte smutek”. Wróciłem o wpół do dziesiątej. W telewizji żałobno-informacyjny nastrój. Zaglądnąłem do internetu, odpisałem na listy. Zapisałem dzień w diariuszu. Pomodlę się i odpocząć.

Coś z kazania bp. Płoskiego. Zakończył to niewygłoszone kazanie inwokacją „Święty Boże, Święty mocny, Święty a nieśmiertelny... Od nagłej i niespodziewanej śmierci zachowaj nas, Panie”. Pan nie zachował. Co to wszystko znaczy? I to, że Jan Paweł II odszedł od nas również w sobotę przed Niedzielą Miłosierdzia Bożego. Co to wszystko znaczy? Bóg napomina Polskę. A Polacy pewnie znowu zapalą tysiące zniczy i... zostaną głusi i ślepi. Jak pięć lat temu. Brzmią w uszach słowa Jezusa z Ewangelii: „Jeśli się nie nawrócicie, wszyscy podobnie zginiecie”. Napomnienie też jest narzędziem miłosierdzia. Czy tych wszystkich napomnień było jeszcze za mało?

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Agata Puścikowska

Dziennikarz działu „Polska”

Absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Warszawskim. Od 2006 r. redaktor warszawskiej edycji „Gościa”, a od 2011 dziennikarz działu „Polska”. Autorka felietonowej rubryki „Z mojego okna”. A także kilku wydawnictw książkowych, m.in. „Wojenne siostry”, „Wielokuchnia”, „Siostra na krawędzi”, „I co my z tego mamy?”, „Życia-rysy. Reportaże o ludziach (nie)zwykłych”. Społecznie zajmuje się działalnością pro-life i działalnością na rzecz osób niepełnosprawnych. Interesuje się muzyką Chopina, książkami i podróżami. Jej obszar specjalizacji to zagadnienia społeczne, problemy kobiet, problematyka rodzinna.

Kontakt:
agata.puscikowska@gosc.pl
Więcej artykułów Agaty Puścikowskiej