Nowy numer 13/2024 Archiwum

Ale sobie dobrałeś drużynę!

Podczas rekolekcji ze stałych domowników zostaje z nami Pan Jezus. Inaczej powiem: to On zawsze czeka na progu rekolekcyjnego domu.

Ile katechetek naraz widzieliście? No, dwie, trzy. A ja chyba ze dwie setki. Dzień wcześniej podobną liczbę księży. Ale po kolei. Byłem na grobach bliskich w Zakopanem, nocowałem w Księżówce – domu wypoczynkowym, formacyjnym, rekolekcyjnym, szkoleniowym i nie tylko. Jest takich domów w Polsce kilka. Tętnią życiem przez cały bez mała rok. Zatem – księża kończyli swoje trzydniowe, obowiązkowe rekolekcje. Czasem odbywają je w małych ośrodkach, w kilka czy kilkanaście osób. Czasem w tych dużych, renomowanych. Jak kto woli.

W niektórych diecezjach co kilka lat obowiązkowo w miejscowym seminarium. Bo rekolekcje są potrzebne. Właśnie w oderwaniu od swojej parafii, plebanii, wikarych (proboszcza), gospodyni i psa. Ze stałych domowników zostaje z nami Pan Jezus. Inaczej powiem: to On zawsze czeka na progu rekolekcyjnego domu. Na mnie też czekał, choć tylko na przypadkowy nocleg przyjechałem. Księża rozjechali się do swoich parafii po całej Polsce, na ich miejsce przyjechały świeckie katechetki z diecezji krakowskiej. Było i kilku panów katechetów. Siedziałem w czasie kolacji w swoim kąciku i patrzyłem... Aż mnie korciło wziąć aparat fotograficzny. Byłby z tego album! Jakże różne postaci, twarze, ubiory, śmiech, powaga. Panie Boże, ale sobie dobrałeś drużynę! – pomyślałem. Księża są różni, ale one! I coś je łączy. Praca w szkole. Ale nie uczą ani polskiego, ani „jeden-do-trzy”, ani fizyki w gimnazjum. Uczą religii.

Zatem – wiara. Łączy je wiara. Widać na tyle silna i wyrazista, że tę właśnie profesję wybrały. Chyba im z tym dobrze. Bo ponad tym gwarnym (bardzo, bo rekolekcje jeszcze się były nie zaczęły) tłumem unosiła się radość. Tę radość się czuło. Jeśli wolno porównywać z księżmi, to wydaje się, że katechetki bardziej promieniowały radością. A może to tylko takie wrażenie, bo kobiety bardziej naturalnie swoje emocje okazują? A może to, że one wszystkie się znały, a księża byli z różnych stron kraju? Pytasz, po co ja to wszystko piszę? Całkiem po prostu, by wszystkim tym, którzy mają do czynienia z jednym księdzem czy jedną katechetką uświadomić, że są ich setki. Bardzo różnych. Jeśli masz w swojej parafii (w szkole) człowieka super albo i świętego – ciesz się. Jeśli są nie całkiem super, przecież na rekolekcjach byli. By doskonalić nie tylko metody, ale siebie.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Agata Puścikowska

Dziennikarz działu „Polska”

Absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Warszawskim. Od 2006 r. redaktor warszawskiej edycji „Gościa”, a od 2011 dziennikarz działu „Polska”. Autorka felietonowej rubryki „Z mojego okna”. A także kilku wydawnictw książkowych, m.in. „Wojenne siostry”, „Wielokuchnia”, „Siostra na krawędzi”, „I co my z tego mamy?”, „Życia-rysy. Reportaże o ludziach (nie)zwykłych”. Społecznie zajmuje się działalnością pro-life i działalnością na rzecz osób niepełnosprawnych. Interesuje się muzyką Chopina, książkami i podróżami. Jej obszar specjalizacji to zagadnienia społeczne, problemy kobiet, problematyka rodzinna.

Kontakt:
agata.puscikowska@gosc.pl
Więcej artykułów Agaty Puścikowskiej