Nowy numer 17/2024 Archiwum

Zbawienie Gagarina

Zdarzają się osoby, które potrafią twierdzić, że uważają się za katolików, ale w Zmartwychwstanie nie wierzą

Jak co roku na wiosnę nadeszła Wielkanoc. W tym roku przypadła w rocznicę lotu Gagarina w Kosmos. Podobno lotnik-kosmonauta wyznał po swoim locie, że żadnego Pana Boga nie widział. No, ale on w ogóle mało widział: nie potrafił odpowiedzieć na pytanie swojej matki, która – będąc pod wrażeniem wszystkich tych rzeczy co to Jurij widział – dobrodusznie spytała, czy synek nie widział knota do lampy numer 5. Oczywiście nie widział, co wszakże nie oznacza, że lampa nr 5 albo knot do niej nie istniały. Tak się złożyło, że w niewiele lat później Jurij Gagarin odbył jeszcze jeden lot, tym razem ostatni. Być może stanął twarzą w twarz z „nieistniejącym” Bogiem, który z miłością przygarnął do serca tego odważnego człowieka. Co to ma wspólnego z Wielkanocą?

Ano ma, jak każda zagadka dotycząca Pana Boga, sensu życia i umierania. Św. Paweł pisze, że gdyby nie Zmartwychwstanie, to cała ta nasza wiara niewarta byłaby strzępienia języka. I faktycznie, gdy zastanawiamy się, co powiedzieć niedowiarkom albo tym, których błędne mniemania uwiodły, to zawsze możemy mówić o Zmartwychwstaniu: jakkolwiek wiara w cuda nie jest konieczna do zbawienia, to jednak trudno się zwać katolikiem czy chrześcijaninem, jeśli akurat w cud Zmartwychwstania nie wierzymy. Jest to minimum minimorum naszej wiary, jakby powiedział sprawozdawca sportowy, mówiąc o pokonaniu przez Polskę San Marino. A jednak wciąż zdarzają się osoby, które w różnych ankietach, jakie są przeprowadzane w okolicach naszych świąt, potrafią twierdzić, że uważają się za katolików, ale w Zmartwychwstanie nie wierzą. Podobnie jak w niektóre inne prawdy wiary, bo przecież to takie nienowoczesne…

Prawdopodobnie również Jurij Gagarin był przekonany, że cała ta gadka o Panu Bogu jest staroświecka i w czasach komunizmu należy ją trochę odświeżyć. Ponadto był pod wrażeniem cudu, jakiego sam był uczestnikiem: cudu oderwania się człowieka od macierzystej planety i krążenia wśród gwiazd. To tak jakby zbudowano wieżę Babel, a on znalazł się na jej szczycie. Nic dziwnego, że był przekonany, iż Bóg, gdyby był, nie dopuściłby do zaglądania w swoje gospodarstwo. Jednak miłosierdzie Boże nie ma granic i Pan w swojej łaskawości z przychylnością i pewnym takim rozbawieniem patrzał na wysiłki ludzkie skierowane na to, żeby Mu dorównać. Znacznie częściej, niż nam się wydaje, tłumaczymy różne Boskie tajemnice w sposób naiwny i wyciągamy naiwne wnioski o istocie boskości. Jeśli zaś coś się nie zgadza z naszym doświadczeniem, to odrzucamy wiarę.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Agata Puścikowska

Dziennikarz działu „Polska”

Absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Warszawskim. Od 2006 r. redaktor warszawskiej edycji „Gościa”, a od 2011 dziennikarz działu „Polska”. Autorka felietonowej rubryki „Z mojego okna”. A także kilku wydawnictw książkowych, m.in. „Wojenne siostry”, „Wielokuchnia”, „Siostra na krawędzi”, „I co my z tego mamy?”, „Życia-rysy. Reportaże o ludziach (nie)zwykłych”. Społecznie zajmuje się działalnością pro-life i działalnością na rzecz osób niepełnosprawnych. Interesuje się muzyką Chopina, książkami i podróżami. Jej obszar specjalizacji to zagadnienia społeczne, problemy kobiet, problematyka rodzinna.

Kontakt:
agata.puscikowska@gosc.pl
Więcej artykułów Agaty Puścikowskiej