Nowy numer 17/2024 Archiwum

Bez

Wolny rynek stał się bogiem, któremu trzeba składać ofiary

Niedawno witaliśmy wiosnę, a już zbliża się lato. Godzinami przesiaduję w pochyłym ogrodzie nad kuflem zimnego piwa i – niczym poeta Owidiusz – obserwuję przemiany natury. W koronach drzew śpiewają ptaki, na rabatkach złocą się róże, a po trawniku kursuje moja żona z kosiarką elektryczną marki Variolux, przystając co kilka minut, żeby otrzeć pot z czoła. Żyć nie umierać.

Ale ponieważ – jak twierdził filozof Kierkegaard – nawet w samym środku szczęścia kryje się ziarno rozpaczy, więc im dłużej patrzę, tym czarniejsze nachodzą mnie myśli. Na przykład bez, który zakwitł pod naszym oknem, z jednej strony uwodzi mnie swoim zapachem, z drugiej – zmusza do gorzkiej refleksji o stanie współczesnej kultury.

Życie bez powietrza
Jeszcze wczoraj bez był ulubionym krzewem dziewczynek sypiących kwiaty podczas procesji Bożego Ciała. Jego drobne, białe lub fioletowe płatki pięknie układały się w koszyczkach wyłożonych atłasem. W atmosferze święta odgrywały podobną rolę co uśmiechnięte twarze dzieci, maryjne obrazy czy wykrochmalone koszule. Współtworzyły przedsionek nieba, którym może się stać każda Eucharystia.
Dziś wyraz „bez” występuje w kulturze w zupełnie innym kontekście, określając nasze postawy i poglądy przez zaprzeczenie: „wierzyć, ale bez przesady”; „patriotyzm bez narodu”; „seks bez zobowiązań”; „filozof bez złudzeń”, „kobieta bez męża”. Można powiedzieć, że żyjemy w baśniowej krainie Bez, która ma niewiele wspólnego z krzewem rosnącym pod oknem.

Wisława Szymborska napisała kiedyś: „bez tej miłości można żyć”, a Maria Pawlikowska-Jasnorzewska stwierdziła wręcz, że „można żyć bez powietrza”. Generalnie obie panie miały rację. Ma człowiek serce suche jak orzeszek, jest może bledszy, trochę śpiący, trochę bardziej milczący, ale nijak nie chce zejść z tego świata. A jednak pozostało parę rzeczy, bez których żyć nie można. To znaczy można biologicznie, ale nie można świadomie, demokratycznie i wolnorynkowo. Żyć bez powietrza każdy ma prawo, ale żyć bez telewizora albo samochodu – to się nie mieści w głowie! Telewizor czy samochód są nam koniecznie potrzebne. Jeśli nie do zbawienia, to z całą pewnością do tego, żeby nasi sąsiedzi mieli pokój w sercach. Nieposiadanie wspomnianych sprzętów jest prowokacją, solą rzuconą w oczy bliźnich, dezercją z kultury.

Premier bez konta
Kiedy Jarosław Kaczyński wyznał w jednym z wywiadów, że nie ma konta osobistego w żadnym banku, a pensję pobiera w gotówce i osobiście wpłaca jej część na konto matki, media na całym świecie uznały to za skandal. Szefa polskiego rządu wyśmiała amerykańska telewizja Fox News, a temat natychmiast podchwyciła prasa. Rodzimi ekonomiści grzmieli, że „wielki brat” przynosi nam wstyd, ujawnia pogardę wobec zarabiania i paraliżuje gospo- darkę, a dziennikarze „Gazety Wyborczej” postanowili sprawdzić, czy banki dysponują ofertą godną premiera. Tymczasem główny bohater skandalu, nie czekając, aż życzliwi znajdą mu konto, wyruszył do sanktuarium Matki Bożej Sprawiedliwości i Miłości Społecznej w Piekarach Śląskich z doroczną Pielgrzymką Mężczyzn i Młodzieńców. Normalnie szok!

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy