Nowy Numer 16/2024 Archiwum

Chcę być Ruda

Też bym chciała być wolontariuszką, pomagać dzieciom jak Ruda – mówi szóstoklasistka Roksana Łukasik. – Zresztą Ruda mówiła, że umiem słuchać ludzi – dodaje

Zbliża się 15.00. Na drugim piętrze kamienicy przy Dworcowej 3 w centrum Zabrza zbierają się dzieci. Mało kto z przechodzących obok McDonalda zauważa w domu naprzeciw kolorowe okna jakby z bajki. Z parapetów wyrastają drewniane kwiaty, zamiast firanek wiszą pluszaki. To świetlica środowiskowa „Wielka Flota Zjednoczonych Sił” prowadzona przez Annę Tamas, nazywaną Rudą. W środku też byłoby bajkowo, bo każde miejsce ścian wyklejone pracami przychodzących, ale wspólnota mieszkańców zabroniła im ogrzewać mieszkanie, myśląc, że szybciej się wyniosą. Jest zima i w dużym pokoju dmucha tylko jeden termowentylator. Ale dzieci i tak czują się tu jak u siebie. Zdejmują kurtki, skaczą, stają na rękach, plotkują. Normalnie włóczyłyby się teraz po ulicach. A ich świetlicowi opiekunowie – średnio 25-latkowie – mogliby na przykład siedzieć w pubie.

Ale przychodzi Orzeł, czyli Sebastian Orzeł (nikt nie wie, że to nie tylko ksywka, ale i jego nazwisko), wyglądający na „metala”: – Lubię taki styl – czarna kurtka, długie włosy, mówili o mnie „czarny jak szatan”. Chciałem swoim wyglądem wzbudzać respekt. Ale gdy Ruda poprosiła, żebym pojechał jako opiekun z dziećmi do Szczyrku, od razu złapaliśmy kontakt. Jestem dumny, że mnie potrzebują. Na znak, że zaczynają zajęcia, zdejmuje glany i razem z Rudą siadają z dziećmi w kręgu na dywanie we wzory domków.

Motyl w zimie
Najpierw Ruda każe malować „buźki”, wyrażające ich nastrój.
– Moja jest wesoła, dziś nie byłam w szkole, nie chciałam pisać testu.
– A moja wesoło-smutna, chce mi się płakać, bo lubię chodzić do szkoły, ale nie lubię się uczyć...
– Narysowałam buźkę zadowoloną, choć nie powinnam, bo jest was dziś mało. Ale i tak się cieszę. Rozsypuje wycinanki – koniczynę, motyla, słońce, listek. Każdy ma wybrać, co do niego pasuje. Większość rzuca się na symbole lata – motylki, słońce, koniczynę.

Ruda zachęca do szukania ukrytych w różnych miejscach literek. Układają z nich hasło dzisiejszego spotkania: „Nasze zasady”. – Zasady to tak jak kodeks „Floty”, przepisy, co należy robić, żeby było dobrze – definiują. – Szanujemy Rudą, „Flotę”. – Staramy się chodzić do szkoły, dbać o porządek, jak stąd wychodzimy! – Wszystko robimy wspólnie! – Nie bijemy się, szanujemy się wzajemnie! – Nie oddzielamy się od grupy, schodzimy cicho po schodach! – Mówimy prawdę! – przekrzykują się.
– Jak jedenastolatka nauczy się kraść, to zostanie mu na całe życie – mówi Ruda. – Jak się przekaże mu wartości, które należy przestrzegać, to można go wykierować na człowieka. Im więcej człowiek pracuje nad sobą w dzieciństwie, tym bardziej owocuje to w dorosłym życiu. Już po dwóch latach dzieci się wyciszyły, inaczej niż pięściami starają się załatwiać problemy. Choć wie, że nie zdziała cudów – jej „Flota” działa trzy godziny dziennie przez pięć dni w tygodniu. – Gdybym z nimi zamieszkała, to by miało sens – marzy.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy