Nowy numer 17/2024 Archiwum

Lustracja Kalego

„Kościół boi się lustracji” (Newsweek), „Kościół do spowiedzi” (Polityka), „Ksiądz Czajkowski agentem bezpieki” (Życie Warszawy) – te tytuły stanęły mi w pamięci w dniu, w którym media zapowiedziały, że część dziennikarzy zbojkotuje lustrację.

Być może zupełnie inaczej spojrzałabym na ten antylustracyjny list, gdyby nie fakt, że moi koledzy dziennikarze od dwóch lat z wielką pasją i gorliwością przeprowadzają lustrację Kościoła. I że w tym czasie ukształtowali pewien sposób myślenia o niej, który, jak można przypuszczać, uzyskał społeczną akceptację.

Sensacje na pierwszą stronę
Po ujawnieniu uwikłania we współpracę o. Konrada Hejmy, zaledwie tydzień po śmierci Jana Pawła II, z niebywałą regularnością ukazują się w mediach artykuły i programy o znanych duszpasterzach, którzy współpracowali z bezpieką. W wielu wypadkach fakt współpracy był pierwszym newsem dzienników radiowych i telewizyjnych, materiałem na pierwsze strony gazet.

W mediach rozpoczęła się wielka dyskusja o postawie polskich duchownych w czasach PRL, a także o tym, czy hierarchia i cała wspólnota wiernych gotowe są na zmierzenie się z ciemnymi kartami przeszłości. Wówczas padły stwierdzenia o strachu Kościoła, apele, by się wyspowiadał, stwierdzenia, że prawda i tylko prawda może sytuację uzdrowić.

Na początku roku w tygodniku „Przekrój” pani Katarzyna Kolenda-Zaleska (sygnatariuszka antylustracyjnego listu) w rozmowie z prowincjałem jezuitów o. Dariuszem Kowalczykiem, która toczy się po niedoszłym ingresie abp. Wielgusa, pyta, czy nie lepiej, aby komisja niezależnych historyków zbadała zasoby archiwalne IPN na temat hierarchy. Dziennikarka podnosi problem wątpliwości wiernych (najwyraźniej sądzi, iż mają prawo do tego, aby władze kościelne je rozwiały), uważa, że należy wszystko do końca wyjaśnić, przytacza opinię katolickich publicystów, z którą też chyba się zgadza, że autorytet Kościoła nie ucierpi, a wzmocni się, gdy wyjaśni do końca różne trudne sprawy z czasów PRL. W zadawanych jezuicie pytaniach dziennikarka TVN formułuje pośrednio kilka zasad, których należy przestrzegać w związku z lustracją: otwartość, przejrzystość, dobro wiernych, przekonanie, że „zamiatanie pod dywan” szkodzi autorytetowi Kościoła, zaś jedynie prawda ten autorytet wzmacnia.

Trudno tych zasad nie uznać za słuszne. Ale formułowane w kontekście lustracji Kościoła przestają obowiązywać, gdy problem zaczyna dotyczyć środowiska dziennikarskiego. W „antylustracyjnym liście” zostały sformułowane całkiem inne normy, padły nowe argumenty. Odmowa poddania się lustracji interpretowana jest nie jako łamanie prawa, czy stawianie się ponad nim, ale jako walka ze złym prawem. Jest też apel do pracodawców, „postawionych przez państwo w trudnej sytuacji”, aby nie wywierali presji na dziennikarzy, naruszając w ten sposób ich sumienie, a także do Trybunału Konstytucyjnego, aby możliwie szybko uwolnił dziennikarzy od ustawy, którą uważają za niezgodną z konstytucją i standardami demokratycznymi.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy