Nowy numer 13/2024 Archiwum

Urodzony na śmietniku

Widziałam nędzę Afganistanu. Dwa miliony wdów. Setki dzieci bez nóg, bez dłoni, okaleczone przez miny. Wciąż widzę oczy Muluka, afgańskiego chłopca, wychowanego na śmietnisku. Czy jeszcze go spotkam? Czy będę nadal jego przyjacielem, czy uzna mnie za wroga?

Niby wioska, wciśnięta między podmiejskimi domami. Może jednak nie wioska, a raczej obozowisko. Okolone glinianym murkiem. Przy każdym postawionym kroku wzbija się chmura brudnego pyłu i chmura muszysk ociężałych od żerowania w śmieciach. Żeby nakręcić główną sekwencję półgodzinnego reportażu, będę tutaj musiała spędzić dzień lub dwa. Ale jak ja tu wytrzymam? Gdy w cieniu ponad plus 40 stopni, gdy po kilku minutach kurz osiadł już na kamerze, na włosach, na całym ubraniu. No i te muchy, czuję zapach bakterii… może uciec?

Jestem Maluk z Kunduzu
Patrzy na mnie bardzo uważnie, z niezwykłą dla dziecka powagą. Nie przerywa pracy. Z jednej góry śmieci wyciąga woreczki plastykowe, kartki papieru, zeszyty, długopisy, potłuszczone koperty… Wygładza i rozprostowuje pomięte woreczki, odkłada na drugą górkę, a kartki do starego pudła, a długopisy jeszcze gdzie indziej. Nie odrywamy od siebie wzroku. Naprzeciw niego chudy mężczyzna z siwą brodą segreguje plastykowe butelki. – As-salam Alejkum, pokój z tobą, czy ten pan to twój ojciec? – pytam. Chłopak uśmiecha się: – Alejkum as-salam, honum (kobieto, coś jakby „proszę pani”), ten pan to śmieciarz, tak jak i ja. Ja pracuję razem z nim. Mój ojciec jest tam, w domu. Chcesz poznać mojego ojca?

Wychodzi spośród gór śmieci, ociera małą czarną z brudu rękę w nogawkę, stoi przede mną, czeka… Wypadałoby mu podać rękę. Kłębią się we mnie myśli, że przecież jakaś cholera, żółtaczka, no ale przed wyjazdem szczepiłam się w eleganckiej klinice w Warszawie, w której ten chłopak pewnie nigdy w życiu nie będzie. Europejka czyścioszka się znalazła! Podajemy sobie ręce, mocny uścisk ma ten chłopak, taki mały mężczyzna. Od tego momentu wiem, że będę miała w nim znakomitego pomocnika do pracy przy kręceniu filmu. – Jak masz na imię? A on znowu z jakąś dumą w głosie mówi: – Jestem Maluk. Z Kunduzu.

Osada na śmietniku
Prowadzi mnie do swego ojca. Ścieżka w kurzu i muchach to główna uliczka osady uchodźców z Afganistanu. Mieszkają tutaj od około 20 lat, na ziemi niczyjej, blisko centrum ogromnego miasta Lahore w Pakistanie. Wzdłuż ścieżki – niby namioty, płachty na drągach, na posupłanych z odpadów sznurkach. Pod tymi dachami – a to wytarte ze starości dywany, a to stara kanapa, fotel, najniezbędniejsze sprzęty gospodarskie, paleniska z ułożonych cegieł, pod garnki czy czajniki znalezione na śmietniku. Maluk od razu pokazuje mi, gdzie kto mieszka. Tutaj to ludzie z Kabulu, a tam z Kunduzu, mojego miasta. Wskazuje na trzy budy z parcianych worków: – Tam jest ubikacja, gdybyś potrzebowała, tam jest dla kobiet. I woda tam jest w dzbankach, gdybyś potrzebowała, do mycia.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy