Nowy Numer 16/2024 Archiwum

Spór o generała

Śledztwo IPN przeciwko autorom stanu wojennego nie jest formą zemsty na dawnych przeciwnikach politycznych. Jest mocno spóźnioną próbą osądzenia sprawców narodowego dramatu.

Generałowi Jaruzelskiemu oraz gronu jego najbliższych współpracowników prokurator IPN postawił zarzut z 258 artykułu kodeksu karnego. Chodzi o kierowanie od 27 marca do 12 grudnia 1981 r. oraz od 13 grudnia 1981 r. do 31 grudnia 1982 r. zorganizowanym związkiem przestępczym o charakterze zbrojnym.

W obronie władzy partii
Obrońcy generała, a jest ich ciągle niemało, odrzucają zarzuty. Twierdzą, że wprowadzając stan wojenny, gen. Jaruzelski ratował Polskę przed wewnętrznymi niepokojami oraz sowiecką agresją. Z perspektywy 25 lat widać jasno, że wszystkie argumenty, uzasadniające rzekome dobrodziejstwo stanu wojennego jako mniejszego zła, nie znajdują potwierdzenia. Nie znalazł się żaden dokument radziecki, z którego mogłoby wynikać, że Moskwa szykowała się wówczas do najazdu na Polskę. Odnaleziono natomiast mnóstwo relacji i dokumentów, także pochodzących z Kremla, z których wynika, że gen. Jaruzelski sam o taką pomoc zabiegał.

Im dalej od tamtych wydarzeń, tym mocniej gen. Jaruzelski podkreśla, że wprowadził stan wojenny w imię polskiej racji stanu. Wtedy jednak mówił wyłącznie o obronie systemu, który dzisiaj sam określa jako totalitarny i ograniczający polską suwerenność. „Socjalizmu będziemy bronić jak niepodległości” grzmiał przy każdej okazji. Po 25 latach nie można mieć wątpliwości, że stan wojenny został wprowadzony przede wszystkim w obronie monopolu władzy PZPR oraz podstawowych interesów Związku Radzieckiego.

Tylko prawo
Co należy koniecznie podkreślić, gen. Jaruzelskiemu oraz jego najbliższym współpracownikom nie są stawiane zarzuty natury politycznej. Chodzi wyłącznie o to, że grupa ta działała z naruszeniem wielu podstawowych norm obowiązującego wówczas prawa. Wprowadzenie stanu wojennego nastąpiło z pominięciem Sejmu, przy użyciu sił zbrojnych oraz przez pozbawienie wolności tysięcy niewinnych ludzi, bez wyroku sądowego, z naruszeniem ich nietykalności cielesnej. W tamtym czasie większość Polaków nie miała wątpliwości, kim są jego autorzy. Nazywano ich po prostu „juntą Jaruzelskiego”. Prokurator IPN opisuje czyny generałów, używając języka prawniczego, ale w gruncie rzeczy wyraża to, co opinia publiczna wiedziała już dawno, używając słowa „junta”.

Mniejsze zło?
Ludzie, którzy wraz z gen. Jaruzelskim przygotowywali stan wojenny, ponoszą odpowiedzialność za uruchomienie potężnej machiny przemocy, która 13 grudnia 1981 r. runęła na Polskę. Tworzyło ją 80 tys. żołnierzy, 30 tys. funkcjonariuszy milicji, 1750 czołgów, 500 wozów bojowych. Na rozkaz gen. Jaruzelskiego przygotowano listy proskrypcyjne, na których umieszczono ponad 10 tys. nazwisk działaczy „Solidarności” i opozycji. Większość z nich uwięziono bez wyroku sądowego, a nawet bez określenia terminu odbywania kary. Dziesiątki tysięcy ludzi zostało wyrzuconych z pracy. Blisko milion Polaków, pozbawionych nadziei na jakiekolwiek zmiany, w latach 80. zdecydowało się na emigrację. Skutki wprowadzenia stanu wojennego były katastrofalne także dla gospodarki narodowej oraz pogłębiły naszą zależność wobec Moskwy. Czy to wszystko było mniejszym złem, które dzisiaj nie może podlegać ocenie niezawisłego sądu?

Gen. Jaruzelski mówi, że jeśli dojdzie do jego procesu, będzie to sąd moralny nad tymi w mundurach i bez mundurów oraz nad milionami Polaków, którzy poparli stan wojenny. Prof. Witold Kulesza, szef pionu śledczego IPN, zauważa: „Każdy oskarżony ma prawo używania wszelkich argumentów na swoją obronę. W tym wypadku mamy do czynienia z próbą przeniesienia własnej odpowiedzialności na bliżej nieokreślony krąg osób. Z całą jednak pewnością nikt z tego bliżej nieokreślonego kręgu osób nie deklarowałby poparcia dla strzelania do górników z kop. »Wujek«. A przecież ich śmierć była najtragiczniejszym, choć dalece niejedynym przejawem działania zorganizowanej grupy przestępczej o charakterze zbrojnym, na której czele stał gen. Jaruzelski”.

Proces gen. Jaruzelskiego powinien się odbyć jeszcze w latach 90. Wówczas został zablokowany przez polityków SLD i PSL. Teraz powinien zostać zakończony. Nie dla zemsty, lecz dla wpisania w naszą historię przesłania, że każda dyktatorska władza zostanie osądzona. Nawet po wielu latach.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Andrzej Grajewski

Dziennikarz „Gościa Niedzielnego”, kierownik działu „Świat”

Doktor nauk politycznych, historyk. W redakcji „Gościa” pracuje od czerwca 1981. W latach 80. był działaczem podziemnych struktur „Solidarności” na Podbeskidziu. Jest autorem wielu publikacji książkowych, w tym: „Agca nie był sam”, „Trudne pojednanie. Stosunki czesko-niemieckie 1989–1999”, „Kompleks Judasza. Kościół zraniony. Chrześcijanie w Europie Środkowo-Wschodniej między oporem a kolaboracją”, „Wygnanie”. Odznaczony Krzyżem Pro Ecclesia et Pontifice, Krzyżem Wolności i Solidarności, Odznaką Honorową Bene Merito. Jego obszar specjalizacji to najnowsza historia Polski i Europy Środkowo-Wschodniej, historia Kościoła, Stolica Apostolska i jej aktywność w świecie współczesnym.

Kontakt:
andrzej.grajewski@gosc.pl
Więcej artykułów Andrzeja Grajewskiego