Nowy Numer 16/2024 Archiwum

Dziesięć nijakich lat

W wieku 51 lat mówi o sobie, że jest człowiekiem spełnionym. Twierdzi, że gdyby mógł trzeci raz startować w wyborach prezydenckich, znów by wygrał. Ponad 60 procent Polaków dobrze ocenia dziesięć lat jego prezydentury. Ale tylko jedna trzecia chciałaby nadal mieć go za prezydenta.

Dziś mało kto pamięta, że prezydentura Aleksandra Kwaśniewskiego rozpoczynała się w atmosferze niepokojów i kilkuset tysięcy protestów wyborczych, żądających unieważnienia wyborów. Sędziowie Sądu Najwyższego, podejmujący decyzję o ważności wyborów, nie byli jednomyślni. O co chodziło? O to, że Aleksander Kwaśniewski w czasie kampanii wyborczej kłamał. Mówił nieprawdę o swoim wykształceniu.

Leniwe lata
Jednak prezydentem został.W pałacu prezydenckim witał go tylko kucharz. Jego poprzednik nie chciał mu podać ręki. Aleksander Kwaśniewski do władzy szedł pod hasłami „Wybierzmy przyszłość” i „Wspólna Polska”. Zapowiadał decentralizację państwa, kontynuowanie reformy gospodarczej. Młodym obiecywał pracę, karierę, mieszkania. Obiecywał, że będzie prezydentem wszystkich Polaków.
Co z tego dotrzymał?

Pięć lat temu pisaliśmy w „Gościu”: „W pierwszym okresie prezydentury Kwaśniewskiego, gdy rządził SLD, proces centralizacji administracji państwowej przybierał na sile, nastąpiło gwałtowne spowolnienie czy wręcz zatrzymanie wszystkich niezbędnych reform, mieliśmy również do czynienia z niejednoznaczną polityką zagraniczną oraz powrotem »wypróbowanych kadr partyjnych« na znaczące funkcje państwowe”.

Pierwsze pięć lat Kwaśniewskiego w pałacu prezydenckim nie tylko my nazwaliśmy „leniwą kadencją”. Krytycy zwracali uwagę, że prezydent praktycznie nie korzysta z inicjatywy ustawodawczej, że unika zajmowania stanowiska wobec konfliktów społecznych i – co nasiliło się zwłaszcza w czasach, gdy SLD nie sprawował rządów – starannie ochrania interesy grupy politycznej, z której się wywodzi.

Czyje sukcesy?
Głosy krytyczne okazały się jednak za słabe. W 2000 roku Aleksander Kwaśniewski po raz drugi wygrał wybory prezydenckie, i to od razu w pierwszej turze. W dniu powtórnego zaprzysiężenia deklarował: „Polsko – jestem Twoim sługą. Obiecuję, że nie zabraknie mi woli i energii, żeby służbę tę jak najlepiej wypełnić!”. Twierdził, że najpilniejszym zadaniem jest odbudowa społecznego optymizmu i umocnienie wiary, że Polska zmierza w dobrym kierunku. „Pokazaliśmy już, że potrafimy połączyć marzenia z ciężką pracą, gotowość do poświęceń z umiejętnością odnoszenia sukcesu”.

Kończący urzędowanie prezydent lubi pokazywać się w otoczeniu ludzi sukcesu i samemu przybierać minę zwycięzcy. Jakie są więc sukcesy dekady Aleksandra Kwaśniewskiego?

Na pierwszym miejscu najczęściej wymienia się integrację Polski z UE. Na drugim – wstąpienie naszego kraju do NATO. Generalnie za pozytywne uważa się reprezentowanie Polski i jego działalność na forum międzynarodowym. Jako wyjątkowe osiągnięcie podaje się mediację na Ukrainie przed rokiem.
Jednak komentatorzy zwracają uwagę, że zarówno akces Polski do NATO, jak i wejście do Unii i tak by się dokonały, niezależnie od tego, czy w pałacu prezydenckim mieszkałby Aleksander Kwaśniewski. W kwestii reprezentowania naszej Ojczyzny można wyliczyć sporo wpadek, a dalekosiężne skutki interwencji polskiego prezydenta w konflikt na Ukrainie mogą się okazać niezbyt korzystne na przykład dla naszej gospodarki.

Prezydent albo „prezio”
Z polityką zagraniczną łączą się też poważne zarzuty kierowane pod adresem byłego prezydenta. Dwa najważniejsze to zaangażowanie naszego kraju w wojnę w Iraku i doprowadzenie stosunków z Rosją do niemal całkowitego wychłodzenia. Prezydenta Kwaśniewskiego część Polaków obwinia również o to, że dopuścił do budowy gazociągu Rosja–Niemcy z pominięciem Polski.

W kwestiach wewnętrznych w czasie drugiej kadencji coraz wyraźniej widać było tworzenie się wokół prezydenta sieci układów i układzików. Z pałacem prezydenckim zaczęto kojarzyć coraz więcej afer. Prezydent, jego żona i bliscy współpracownicy stali się przedmiotem zainteresowania sejmowych komisji śledczych. Pojawiły się oskarżenia o próby pozakonstytucyjnego wpływania na prywatyzację wielkich spółek państwowych, takich jak Orlen, PZU, Rafineria Gdańska.

Jego następca zarzuca mu nie tylko nikłą inicjatywę ustawodawczą, ale także wetowanie potrzebnych w Polsce ustaw. „Wiele istotnych rozwiązań nie obowiązuje w Polsce, bo nie zgodził się na to prezydent Kwaśniewski. Reprywatyzacja, nowe prawo karne, inny system podatkowy – to wszystko by było, gdyby nie Aleksander Kwaśniewski” – twierdzi Lech Kaczyński.

Złośliwi na zawsze zapamiętają prezydentowi Kwaśniewskiemu takie wpadki, jak parodiowanie Jana Pawła II przez jednego z jego urzędników, zataczanie się na cmentarzu żołnierzy polskich w Charkowie, odmowę stawienia się przed sejmową komisją śledczą, której proponował, że przed nią „zaśpiewa i zatańczy”...

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy