Nowy numer 13/2024 Archiwum

Chcę wiedzieć, że umieram

„Nie dożyję twoich urodzin w lipcu” – powiedział. Jeśli chory usłyszy w odpowiedzi: „Ależ skąd, nie mów tak! Zobaczysz, wszystko będzie dobrze!”, kontakt zostaje zerwany. Chory zamyka się w sobie, pogłębia się jego samotność.

Jedni są zdania, że trzeba bezwarunkowo poinformować chorego o krytycznej sytuacji. Inni, że lepiej do końca podtrzymywać u pacjenta wiarę w wyzdrowienie. Ludzie zaangażowani w działalność hospicyjną twierdzą, że w obliczu śmierci prawda jest lekarstwem. Trzeba tylko wiedzieć, jak ją podawać.

– Umrę! – Ależ skąd!
Badania socjologiczne wykazują, że zdecydowana większość chorych na raka chciałaby znać całą prawdę o swoim stanie zdrowia. Prawo do wiedzy o swoim życiu należy do podstawowych praw osoby ludzkiej. Przypomina o tym przykazanie Dekalogu – „Nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu”.

Dlaczego tak ważne jest przekazywanie choremu prawdy o jego zdrowiu? Argumentów jest wiele. Po pierwsze, między pacjentem a osobami leczącymi i pielęgnującymi powstaje układ partnerski. Szczerość ze strony lekarza i bliskich rodzi zaufanie u chorego. Chory mówi o swoich potrzebach i emocjach, bierze świadomy udział w decyzjach dotyczących jego osoby, czynnie uczestniczy w procesie leczenia i opieki. Nie jest traktowany jak przedmiot, ale żywa osoba.

Po drugie, przekazanie informacji o niepomyślnym rokowaniu daje choremu możliwość przygotowania się do śmierci. To bezcenny czas na to, aby pożegnać się z bliskimi, porozmawiać o sprawach najważniejszych, powiedzieć: kocham, dziękuję, przepraszam, proszę… To jakby przekazanie duchowego testamentu. Wiele trudnych po ludzku spraw można jeszcze dokończyć, zadośćuczynić krzywdy, naprawić błędy.

Po trzecie, dla człowieka wierzącego czymś najważniejszym jest przygotowanie do spotkania z Bogiem, a więc świadomie przeżyta spowiedź, sakrament chorych, Komunia święta.
Tam, gdzie prawda zostaje przemilczana albo pacjent zostaje wprowadzony w błąd, lekarz lub bliscy przejmują niejako władzę na chorym, wyręczają go w podejmowaniu decyzji. Powstaje układ nierówny. Chory traci swoją podmiotowość, zamyka się w sobie, pogłębia się jego samotność. Ostatnie chwile życia, które mogłyby służyć oczyszczeniu, pogłębieniu ludzkich więzów, zostają bezpowrotnie zmarnowane. Zamiast ważnych słów czy gestów, rozmowa staje się sztuczna i banalna: „musimy wreszcie kupić ten telewizor”, „fatalna pogoda”, „ci głupi politycy nie potrafią się dogadać” itd. Nieraz zapada milczenie, trudne do zniesienia dla obu stron. To niekoniecznie zła wola, najczęściej strach i bezradność.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy