Nowy numer 15/2024 Archiwum

Mit efektu cieplarnianego

Globalne ocieplenie jest 100 razy groźniejsze od bomby jądrowej - biją na alarm ekolodzy. To wielka mistyfikacja

Współczesny człowiek łatwo dał się zmanipulować tym, którzy twierdzą, że „ten, kto nie wierzy w globalne ocieplenie, jest gorszy od niewierzącego w Boga” czy że „gatunek ludzki nie przetrwa skutków efektu cieplarnianego”. Nie należy bezgranicznie ufać tym, którzy twierdzą, że najpoważniejszym wyzwaniem, jakie stoi przed ludzkością, jest ograniczenie efektu cieplarnianego.

Budowanie mitów
Wypalona i jałowa ziemia. Zatopione wyspy i nadbrzeżne miasta. Szalejące tornada. Takie obrazy towarzyszą zwykle informacjom o nadciągającej apokalipsie wskutek ocieplającego się klimatu Ziemi. To tylko socjotechniczne zabiegi. Czy przedstawiane kataklizmy mają cokolwiek wspólnego z działalnością człowieka? Czy rzeczywiście człowiek jest w stanie wywoływać tak ekstremalne zjawiska przyrody jak tsunami czy powodzie? Kampanie w obronie klimatu oparte są na grze na emocjach, na podsycaniu zbiorowego lęku przed mitycznym „globalnym ociepleniem”. Straszą, że jego skutki będą dotkliwsze od obecnego „kryzysu finansowego”. Jest problem, pojawia się i rozwiązanie. Trzeba tylko postępować zgodnie z instrukcjami. Ekolodzy wmawiają społeczeństwu, że są w stanie powstrzymać efekt cieplarniany. Jest w tym niezwykła pycha współczesnego człowieka, który sądzi, że może zrównać się ze Stwórcą i… regulować za pomocą polityki temperaturę powietrza. Czy rzeczywiście ktokolwiek przy zdrowych zmysłach sądzi, że możemy wpływać na liczbę stopni Celsjusza w różnych zakątkach globu?

Ideologia kłamstwa
W końcu lat 90. lewica, osłabiona politycznie sukcesami rządów Ronalda Reagana w USA i Margaret Thatcher w Wielkiej Brytanii, postanowiła szukać wspólnego mianownika, który pomógłby jej w walce z tradycją, prywatną własnością i rodziną. Postawiono na kwestie ochrony środowiska i od tej pory grupy ekologiczne stały się bastionem myślenia lewicowego, jednoczącego różne frakcje – obrońców praw zwierząt, środowiska homoseksualistów i radykalnych feministek. Największym „sukcesem” ekologicznej propagandy jest uczynienie z dwutlenku węgla – gazu niezbędnego do rozwoju życia na Ziemi, jak dowiódł w 1873 r. prof. Uniwersytetu Jagiellońskiego Emil Godlewski – groźnej dla życia trucizny. Dwutlenek węgla nie zabija. Jest odwrotnie. Dzięki niemu w przyrodzie rozwija się życie.

Kolejnym kłamstwem ekologów jest powiązanie przemysłowej działalności człowieka ze wzmożoną emisją tego gazu. Tymczasem największym emitentem dwutlenku węgla na Ziemi jest… woda, która odpowiada za emisję 98 proc. dwutlenku węgla. Czynnik ludzki to zaledwie 0,25 proc. całkowitych emisji. Nie jest też prawdą, że tendencja do ocieplania się klimatu jest stała. Najcieplejsze lata w historii, według danych NASA, to 1934, 1998, 1921, 2006, 1931. Klimat na Ziemi jest po prostu zmienny. Z badaniem tendencji ziemskiego klimatu jest jak z zyskownością funduszy inwestycyjnych. Można dowolnie dobrać dane, aby przedstawić interesujący nas trend, co nie musi być jednak zgodne z prawdą. Z danych International Panel on Climate Change wynika, że wyraźny wzrost średnich temperatur w USA jest widoczny od 1980 r. Jednak dane z lat 1930–1980 świadczą raczej o globalnym ochłodzeniu.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy