Nowy Numer 16/2024 Archiwum

Skarby znalezione w śmietniku

Obóz ludzi sprzed 9,5 tysiąca lat badają poznańscy archeolodzy. Choć na razie ich wykopaliska ledwie tę osadę musnęły, już znaleźli w Krzyżu Wielkopolskim ponad 2 tysiące krzemiennych grotów do strzał, krzemiennych noży czy ostrzy do harpunów.

Ilekroć matka właściciela działki idzie plewić do ogródka, przynosi do domu niezwykle rzadkie znaleziska. Nawet motyki, które przed tysiącami lat ktoś zrobił z poroży jeleni. W otworach tych motyk tkwią czasem ułamane resztki dębowych stylisk.

Narzędzia z materiałów organicznych, i to tak świetnie zachowane, to ogromna rzadkość. Stanowisko archeologiczne w Krzyżu jest więc jednym z najciekawszych w Europie z okresu mezolitu, czyli ze środkowej epoki kamienia. – W tym obozowisku na pewno mieszkali ludzie pomiędzy 7600 a 7500 rokiem przed Chrystusem – mówi dr Jacek Kabaciński z Instytutu Archeologii PAN w Poznaniu, który prowadzi wykopaliska.

Motyki z torfu
Jak wyglądali ludzie, którzy zrobili te narzędzia? Podobnie jak my. Mężczyźni mieli średnio odrobinę poniżej 170 m wzrostu, ważyli prawie 70 kg. Kobiety były zwykle o kilkanaście centymetrów niższe. Swoją osadę założyli na cyplu nad brzegiem Noteci. Byli myśliwymi i zbieraczami, więc często odbywali długie wędrówki. Jednak w tej osadzie spędzali co najmniej kilka miesięcy w roku. – Świadczy o tym fakt, że tych narzędzi jest aż tyle. Wytwarzali je tutaj. Skoro w małym wykopie znaleźliśmy ich ponad 2 tysiące, to na całym stanowisku muszą ich być setki tysięcy – mówi dr Kabaciński.

Na pierwsze eksponaty trafili przypadkiem właściciele działki, kiedy za pomocą koparki w 2003 roku kopali sobie staw. Kolejne znaleźli pół roku temu archeolodzy. Zrobili oni wykop w miejscu, w którym kiedyś plaża stykała się z rzeką. – W to miejsce ludzie podchodzili codziennie wiele razy. Czerpali stąd wodę. Mimo że to było takie bagnisko, woda była wtedy czysta – tłumaczy Kabaciński. – I rzucali tutaj rzeczy, które się zużyły... – dodaje. – Śmietnik? – Tak. Praca archeologa polega w dużej mierze właśnie na grzebaniu w starych śmietniskach – uśmiecha się dr Kabaciński. Śmieci sprzed 9,5 tysiąca lat tak świetnie się zachowały, bo w tym podmokłym terenie tworzył się torf. A torf doskonale konserwuje.

Kamienne ostrza rąbią drewno
Ważę w dłoni jeden z tych śmieci: motykę z poroża jelenia sprzed 9,5 tysiąca lat. Jakiś nieznany mi, ale inteligentny człowiek mocno się napracował przy jej zrobieniu. Najpierw długo moczył poroże w wodzie z dodatkiem jakichś substancji, żeby zmiękło. A kiedy wreszcie stało się dość miękkie, wziął nóż z ostrzem z krzemienia i zaczął obrabiać poroże. Aż stało się narzędziem. – Widzi pan, jak te ostrza są wyświecone? To od kopania w wilgotnej ziemi – wyjaśnia Kabaciński. – Te motyki kiedyś musiały być dużo dłuższe, ale się skróciły, bo ludzie pewnie długo nimi pracowali. I dlatego je w końcu wyrzucili – mówi. Jedna z motyk ma jednak bardzo wydłużony kształt. – Proszę jednak popatrzeć na ostrze. Widzi pan? Ktoś nim przyłożył w coś bardzo twardego. No i się wyszczerbiło – pokazuje archeolog. – Ale dlaczego je wyrzucili zamiast naprawić? Było przecież jeszcze dość długie? – pytam. – Nie wiem. Może mieli tego dużo? – zastanawia się Jacek Kabaciński.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy