Nowy numer 17/2024 Archiwum

Graj, piękny Romanie!

Już księżyc wzeszedł, psy się uśpiły i coś tam klaszcze za borem. Z dala ktoś na mandolinie kołysankę gra. Kto tak pięknie gra? Roman Giertych!

Jak podał „Newsweek”, były wicepremier wszedł w posiadanie instrumentu należącego niegdyś do dziad-ka Donalda Tuska, Józefa, zwanego także „dziadkiem z Wehrmachtu”. Wbrew pozorom, nie gra na niej jednak niemieckich szlagierów.

Z naszych obserwacji wynika, że gdy spłynie mrok wieczorny, Roman typem staje się sentymentalnym. Zdejmuje ze ściany rodzinnego salonu w Łomiankach mandolinę, wychodzi z domu, siada nad pobliskim jeziorem i gra: łudi bidi bindia, łudi bidi bindia, łudi bidi bu. Odżywają stare pieśni: o rycerzach spod kresowych stanic, o Laurze i Filonie, o dwóch takich, co ukradli księżyc…

Ci, którzy kojarzą Romana Giertycha jedynie z programem „Zero tolerancji”, przecierają uszy ze zdumienia. A przecież ten łagodny w gruncie rzeczy człowiek wpisuje się w najlepsze tradycje wędrownych śpiewaków, od Homera począwszy. W jego śpiewie pobrzmiewają zarówno echa pieśni dziadowskich, jak i frywolne opowieści średniowiecznych wagantów.

Malkontenci narzekają co prawda, że zamienił szlachetną lirę na pospolitą mandolinę. – Gdyby to chociaż było bandżo, mógłby śpiewać o Jožinie z bažin – mówią. Nic bardziej mylnego. Otóż mandolina wywodzi się z lutni, która, podobnie jak lira, jest symbolem poezji. Niech więc fantastycznie mandolina nastrojona wtóruje myśli pogodnej i jasnej! Graj, piękny Romanie! Mandolina, mandolina, mandola…

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy