Włochy stały się krajem o najdalej posuniętych w Europie obostrzeniach dla niezaszczepionych osób.
Codzienne życie niezaszczepionej osoby we Włoszech staje się coraz bardziej uciążliwe. Obowiązek posiadania certyfikatów szczepienia, tzw. green pass, w sierpniu objął branże gastronomii i rozrywki, a od września – transportową. Natomiast 16 września włoscy parlamentarzyści zdecydowali, że ich kraj jako pierwszy na świecie wprowadzi obowiązek posiadania tego dokumentu dla wszystkich pracowników, zarówno sektora publicznego, jak i prywatnego; przepis będzie obowiązywać od 15 października. Rząd premiera Mario Draghiego chce w ten sposób na nowo przyspieszyć kampanię szczepienia społeczeństwa i uchronić się przed kolejną falą koronawirusa na przełomie jesieni i zimy. Choć ponad dwie trzecie społeczeństwa deklaruje poparcie dla twardej polityki walki z COVID-19, mobilizują się też przeciwnicy szczepień. Najbardziej przychylna ich postulatom partia Bracia Włosi (Fratelli d’Italia) wysunęła się na prowadzenie w sondażach przed wyborami samorządowymi, które odbędą się 3 i 4 października.
Przekonać niedogodnościami
W żadnym innym kraju Unii Europejskiej koronawirus nie spowodował tylu ofiar co we Włoszech – do końca września 2021 r. zmarło tam ponad 130 tys. ludzi. Jadące przez Bergamo konwoje wojskowych ciężarówek wypełnionych trumnami na zawsze zostaną jednym z symboli pandemii. Fakt, że Włochy stały się pierwszym europejskim państwem tak poważnie dotkniętym pandemią, trwale zaważył na działaniach premiera Giuseppe Contiego, a potem rządzącego od lutego 2021 r. Mario Draghiego. Reagowali oni na kolejne fale koronawirusa twardymi i długimi lockdownami, a mieszkańcy w mniejszym stopniu niż w innych krajach sprzeciwiali się temu. Półtora roku po rozpoczęciu pandemii obowiązek noszenia maseczek nadal jest rygorystycznie egzekwowany w sklepach czy w środkach transportu, gdzie – oprócz obsługi – niestosujących się do obostrzeń zwykli upominać włoscy seniorzy.
Kampania szczepień wiosną rozwijała się w szybkim tempie, ale w lecie wyhamowała (jak zresztą w całej Unii). Do końca września we Włoszech w pełni zaszczepione zostało 74 proc. społeczeństwa, co daje trzynaste miejsce wśród państw UE. Premier Mario Draghi ostrzegł, iż rząd rozważa wprowadzenie w kraju obowiązku szczepienia przeciwko COVID-19. Jednakże w kruchym, sześciopartyjnym gabinecie (od prawicy, przez populistów i centrum, po lewicę) nie było na to zgody, przede wszystkim ze strony Ligi i jej lidera Matteo Salviniego.
Wobec niemożności przeforsowania tak radykalnych kroków premierowi udało się jednak przekonać koalicjantów, by w sposób pośredni zmusić Włochów do szczepienia. Temu służy obejmowanie kolejnych sfer życia koniecznością posiadania dokumentu „green pass”. Takie rozwiązanie stopniowo wprowadza się w kolejnych krajach Unii Europejskiej. Natomiast ustawy przyjęte we wrześniu stawiają Włochy w światowej awangardzie rozwiązań mających przekonać społeczeństwo do szczepień. Od pierwszego września „green pass” jest niezbędny do podróżowania we Włoszech samolotami (loty krajowe), dalekobieżnymi pociągami, autokarami i promami. Wyjątkiem jest komunikacja miejska i lokalna.
Z kolei od 15 października „green pass” stanie się nieodzowny, by pójść do pracy, zarówno w sektorze prywatnym, jak i publicznym. Bez tego certyfikatu pracownik zostanie zawieszony oraz pozbawiony pensji. Kary finansowe do 1500 euro będą nakładane zarówno na pracowników niestosujących się do obostrzeń, jak i na tolerujących to pracodawców. We wszystkich wyżej wymienionych przypadkach alternatywą jest okazanie negatywnego wyniku testu na COVID-19 (nie starszego niż 48 godzin) lub potwierdzenie bycia ozdrowieńcem.
Bracia Włosi w ofensywie
Sondaże pokazują, że na razie Włosi popierają radykalne działania rządu. Według badań na zlecenie „Corriere Della Sera” z sierpnia 2021 r. wymaganie posiadania certyfikatu szczepienia popiera 66 proc. Włochów. Premier Draghi jest obecnie najpopularniejszym włoskim politykiem, pozytywnie ocenia go 70 proc. pytanych. Jednocześnie coraz bardziej mobilizuje się środowisko przeciwników szczepień. Po wprowadzeniu obowiązku posiadania certyfikatów covidowych w pociągach doszło do protestów na dworcach w Genui, Turynie i Rzymie. W sierpniu i we wrześniu duże demonstracje odbyły się w Mediolanie i w Rzymie. Ich największe natężenie nastąpiło 1 września, gdy przeciwnicy polityki rządu wyszli na ulicę 54 miast.
Służby monitorujące aktywność środowiska antyszczepionkowców donoszą o jego postępującej radykalizacji. Z sondażu opublikowanego przez serwis Politico wynika, że 13 proc. Włochów deklaruje się jako przeciwnicy szczepień. To kilkumilionowy elektorat do zagospodarowania. Partie, które kiedyś chętnie kierowały się do wyborców o populistycznych przekonaniach – Ruch Pięciu Gwiazd i Liga – obecnie zasiadają w rządzie Mario Draghiego. Liderzy ruchu, ekspremier Giuseppe Conte i Luigi di Maio, stali się gorącymi orędownikami szczepień i twardych obostrzeń pandemicznych. Matteo Salvini z Ligi w wywiadach pozwala sobie na krytykę rozszerzania wymogu „green pass” na kolejne sfery życia, ale i on, i posłowie Ligi w głosowaniach karnie popierają politykę premiera Draghiego.
Jedyne ugrupowanie, które otwarcie kontestuje rządową strategię, to Bracia Włosi. Choć przewodnicząca tej partii Giorgia Meloni sama jest zaszczepiona, to wprowadzenie obowiązku posiadania certyfikatu szczepienia nazywa „terrorem” oraz „ostatnim krokiem do realizacji orwellowskiego społeczeństwa”. 29 lipca posłowie Fratelli d’Italia zorganizowali blokadę mównicy w izbie deputowanych. Takimi działaniami partia skazuje się na samoizolację we włoskim parlamencie, ale wysuwa się na prowadzenie w sondażach. Wyraźnie widać, że jest to związane z kwestią dokumentu „green pass”. Bracia Włosi są na pierwszym miejscu w badaniach od lipca 2021 r. To wtedy rząd zapowiedział konieczność posiadania certyfikatów w barach i restauracjach.
Choć Bracia Włosi przystąpią do wyborów do rad miejskich i prezydentów miast z pozycji lidera sondaży, nie należy się spodziewać znaczących sukcesów. Zadziała raczej prawidłowość znana z Francji, gdzie wysokie poparcie Frontu Narodowego z powodu jego politycznej izolacji nie przekłada się na znaczące ilości mandatów oraz stanowisk na scenie krajowej i samorządowej. Powodem jest odrzucenie konsensusu dotyczącego sposobu walki z pandemią.
Obiecujące rezultaty
Skuteczność polityki włoskiego rządu zweryfikuje przebieg epidemii jesienią i zimą. Liczba zachorowań na COVID-19 rosła we Włoszech przez całe lato. Pod koniec sierpnia dziennie przybywało prawie 8 tys. chorych. Na Sycylii, gdzie sytuacja była najpoważniejsza, a wyszczepienie populacji najniższe (około 50 proc.), przywrócono tzw. żółtą strefę, co oznacza m.in. obowiązek noszenia maseczek na świeżym powietrzu.
Rozszerzanie obowiązku posiadania certyfikatu „green pass” zdaje się przynosić efekty. We wrześniu wzrostowy trend został przełamany i pod koniec miesiąca dziennie notuje się nie więcej niż 4 tys. przypadków. Równocześnie udało się znów zwiększyć zainteresowanie szczepieniami. W sierpniu rządowy komisarz ds. kampanii szczepień Francesco Figliuolo poinformował, że w niektórych regionach Włoch liczba chętnych wzrosła nawet o 200 proc. Nie udało się jednak osiągnąć tak spektakularnych efektów jak we Francji. Tam po ogłoszeniu przez prezydenta Macrona obowiązku posiadania paszportu zdrowotnego w restauracjach, kinach i innych miejscach w ciągu dwóch tygodni zaszczepiło się pierwszą dawką 5 mln Francuzów, a drugą – kolejne 6 mln.
Liczby nowych zachorowań w poszczególnych krajach Europy wykazują pewne prawidłowości. Tam, gdzie wprowadza się obowiązek posiadania paszportów covidowych i gdzie poziom wszczepienia jest najwyższy, letnie wzrosty zachorowań zostały zahamowane. Oprócz Włoch jest tak m.in. we Francji, Portugalii czy Hiszpanii. Z kolei w środkowej Europie – w Polsce, Czechach, Słowacji czy Rumunii – gdzie poziom wszczepienia jest niższy od średniej unijnej, a konieczność wymagania paszportów covidowych jest ograniczona, nabiera właśnie tempa kolejna fala koronawirusa.•
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się