„Matka Boża nie mogła wybrać lepszego miejsca” – powiedziała Catherine Carizzoni, kiedy przybyliśmy do La Salette późnym lipcowym popołudniem. Za szczytami dwutysięczników kryło się słońce, a nad widocznymi w oddali dolinami unosiła się mgła. Wielki baner informował, że w tym roku przypada 175. rocznica objawienia się Maryi w tym miejscu.
Do obchodów jubileuszu przygotowujemy się w zgromadzeniu od roku – mówi ojciec Antoni Skałba, saletyn, który od pięciu lat pełni posługę rektora sanktuarium. – Refleksja podjęta na różnych szczeblach naszego zgromadzenia doprowadziła nas do spojrzenia na przyszłość w sposób, którego uczy nas La Salette. Chodzi o odnalezienie obecności Boga w naszym życiu i w wydarzeniach, które przeżywamy – dodaje.
Patrzenie w przyszłość z wiarą w to, że Bóg jest wierny i miłosierny, a słowa Maryi wypowiedziane w tym miejscu nadal aktualne – to inny aspekt przygotowań. – Zastanawiamy się, jak obecnie na wszystkich kontynentach możemy kontynuować tę misję. Uczestniczymy w wydarzeniu, które nas przerasta, ale wezwanie do nawrócenia jest stale aktualne – mówi o. Antoni. Rzeczywiście, to, co wydarzyło się w La Salette, przerasta wielu. Uznane przez Kościół objawienie miało miejsce w zupełnie innej epoce, a przekazane przez Maryję przesłanie wydaje się nie mieć wielkiego związku z chwilą obecną. Czy na pewno?
Zbliżcie się, moje dzieci…
Jest 19 września 1846 roku. Środek upalnego dnia pod koniec lata. W malowniczym zakątku francuskich Alp, na zboczu góry Gargas, dwójka dzieci pilnuje stada krów. Na alpejskich pastwiskach poznali się zaledwie dzień wcześniej. Melanie Calvat ma 14 lat i jest bardziej doświadczona w pasterstwie. Młodszy od niej o trzy lata Maksymin Giraud został wynajęty do tej pracy po raz pierwszy – z powodu choroby innego dziecka.
Po skromnym posiłku i krótkiej drzemce dzieci biegną, by zobaczyć, czy krowy znajdują się wciąż na tym samym miejscu. Schodząc z pagórka, dostrzegają kulę światła. Po chwili wyłania się z niej postać płaczącej kobiety. Siedzi na ławce, a jej łokcie oparte są o kolana. „Piękna Pani”, jak nazwą ją dzieci zauroczone Jej wyglądem, otoczona jest jasnym światłem, które ma źródło w krzyżu znajdującym się na Jej piersiach. Ubrana jest w lokalny strój, a na głowie ma diadem. Po Jej policzkach płyną łzy, które znikają, zanim zdążą spaść na ziemię. „Zbliżcie się, moje dzieci, nie bójcie się. Przyszłam wam ogłosić wielką nowinę” – zaczyna rozmowę tajemnicza kobieta. Jak brzmi ta „wielka nowina”? „Jeżeli mój lud nie zechce się poddać, będę zmuszona puścić ramię mojego Syna. (…) Od dawna cierpię za was. Chcąc, by mój Syn was nie opuścił, jestem zmuszona ustawicznie Go o to prosić, a wy sobie nic z tego nie robicie. Dałam wam sześć dni do pracy, siódmy zastrzegłam sobie i nie chcą mi go przyznać. To właśnie czyni tak ciężkim ramię mego Syna” – mówi. Przestrzega, że jeśli ludzie się nie nawrócą i nie zmienią postępowania, ich plony się zepsują i nastanie głód. I poucza: „Trzeba się dobrze modlić, rano i wieczorem. Jeżeli nie macie czasu, odmawiajcie przynajmniej »Ojcze nasz« i »Zdrowaś, Maryjo« (…). Na Mszę Świętą chodzi zaledwie kilka starszych niewiast. Inni pracują w niedzielę przez całe lato, a w zimie, gdy nie wiedzą, czym się zająć, idą na Mszę Świętą jedynie po to, by drwić z religii”.
O spotkaniu z tajemniczą panią Melania i Maksymin opowiedzieli najpierw właścicielowi stada krów, które paśli. Spisane przez niego orędzie Maryi zostało poddane weryfikacji dwóch niezależnych komisji teologicznych.
– Warto pamiętać, że w La Salette mówimy o jednym pojawieniu sie Maryi. Przyszła do dzieci pochodzących z ubogich rodzin, zaniedbanych zarówno pod względem wychowawczym, jak i religijnym – mówi o. Antoni. Podobnie jak wiele innych dzieci, także Melania i Maksymin nie rozpoczęli szkolnej edukacji, więc słabo mówili po francusku. Mieli nawet problemy, by dobrze zrozumieć treść przekazanego orędzia, dlatego w pewnym momencie Piękna Pani zaczęła mówić do nich w lokalnym dialekcie.
Odczytać znak
Orędzie z La Salette, podobnie jak każde inne objawienie prywatne, nie pojawia się w historycznej próżni. W XIX-wiecznej Francji panowały antykościelne nastroje. Rewolucja na trwałe zmieniła nie tylko strukturę społeczeństwa i pozycję Kościoła, ale także mentalność ludzi. Kpina z religii była obecna zarówno w środowiskach intelektualistów, jak i wśród prostego ludu. Coraz mniej wiernych uczestniczyło w niedzielnych Mszach Świętych – i w dużych miastach, i na terenach wiejskich. – Świadectwa księży z tamtego czasu mówią o licznych kłótniach i przekleństwach przed kościołami. Widać w ich relacjach ogromną bezradność. Nie będzie chyba przesadą, jeśli powiemy, że nawet ci, którzy przychodzili na Mszę Świętą, robili to z braku innych zajęć – mówi o. Skałba. – W zimie było nieco lepiej, jednak obecni w kościele ludzie byli mało przekonani do praktyk.
O czym zatem mówi Maryja? – pytam. Na jakie elementy Jej orędzia powinniśmy zwrócić dziś szczególną uwagę? – Kontekstem przesłania są pierwsze trzy przykazania Dekalogu, czyli te odnoszące się do relacji z Bogiem i Jego miejsca w życiu człowieka. Znamy to z naszego doświadczenia, żyjemy w stałym napięciu, potrafimy wiele zdziałać, ale jeśli zatracimy właściwą postawę wobec Boga, w naszej duszy panuje bałagan. Odejście od Boga powoduje, że człowiek staje się niebezpieczny dla siebie i dla innych. Maryja mówi też o świętowaniu niedzieli. Niewielu katolików z okolic La Salette chodziło w tamtym czasie na Mszę Świętą, bo dla nich ważniejsza była praca w polu – dodaje zakonnik.
Jednak w niedzielę 20 września 1846 roku, dzień po tajemniczym spotkaniu Melanii i Maksymina z Piękną Panią, o którym wieść szybko rozeszła się po okolicy, parafialny kościół był wypełniony po brzegi. Kazanie wygłoszone przez proboszcza, wyraźnie wzruszonego opowieścią dzieci, dotknęło wielu i skłoniło do nawrócenia.
Przesłanie nadziei
Każde nadprzyrodzone wydarzenie, które dokonuje się w Kościele, powinno zostać rozeznane. Dlatego też biskup diecezji Grenoble, na terenie której położona jest wioska La Salette, zwołał dwie niezależne komisje teologiczne do zbadania objawienia. Pięć lat później, 19 września 1851 roku, oficjalnie uznał jego nadprzyrodzony charakter. Orędzie z La Salette zostało określone jako przesłanie nadziei, w którym wyraża się bliskość Maryi wobec ludu i jego potrzeb oraz Jej wstawiennicza rola. Podobnie jak każde objawienie prywatne orędzie z La Salette jest znakiem, który trzeba rozeznać i właściwie odczytać, a nie artykułem wiary, który bezkrytycznie należy uznać. Rok po publikacji orzeczenia biskupa rozpoczęto budowę bazyliki, a do posługi w sanktuarium i popularyzacji orędzia oddelegowano grupę księży, która dała początek Zgromadzeniu Księży Misjonarzy Saletynów.
Dzieło Arcabasa
Stojąc na placu przed neoromańską bazyliką, nie sposób nie odnieść wrażenia, że od 1846 roku wiele się tutaj zmieniło. Także w wymiarze zewnętrznym. Na zboczu góry Gargas widać wyraźny wyłom i… las. „To niespotykane na tej wysokości, gdyż na pozostałych szczytach nie widać drzew” – myślę. Objawienie miało miejsce na wysokości 1800 m n.p.m., a szczyty tych gór wznoszą się jeszcze kilkaset metrów wyżej. Okazuje się, że kamień do budowy bazyliki został wzięty właśnie z tego miejsca, w którym dziś widać wyłom. Natomiast widoczny naprzeciw bazyliki las został zasadzony po to, by chronić plac i świątynię przed lawinami. Sprowadzono w tym celu z Kanady specjalny gatunek drzew. Od kiedy Maryja objawiła się dwojgu pastuszkom, zmieniło się tutaj bardzo wiele.
Przechodząc przez drzwi bazyliki, wkraczamy jakby w inną rzeczywistość. Zapach świec, lekki półmrok, słoneczne światło, przenikające przez liczne witraże przedstawiające tajemnice Różańca, tutejsze objawienie oraz sceny z życia świętych. A w absydzie, tuż za głównym ołtarzem, fresk z wizerunkiem Chrystusa Pantokratora. Twarz Zbawiciela wydaje się nieco surowa. Jednak podchodząc bliżej, uważny obserwator może doznać zdumienia. Oczy Chrystusa, początkowo sprawiające wrażenie niesymetrycznych, stają się bardziej łagodne. – Bardzo przemawia do mnie ten fresk. Patrząc na niego, wiem, że Chrystus mnie przyjmuje, jakby chciał mnie wziąć w swoje ramiona, dodać odwagi. Jakby mi mówił, abym stale szła do przodu drogą miłości – mówi Catherine Carizzoni, lekarka, która rok po przejściu na emeryturę na nowo odkrywa sanktuarium La Salette. Trudno nie przyznać jej racji. Oblicze Chrystusa i Jego wzrok zmieniają się w zależności od miejsca, z którego ogląda się fresk. Taka była intencja autora, Jean-Marie Pirota, bardziej znanego pod pseudonimem artystycznym Arcabas. Jego dzieła można podziwiać w wielu kościołach we Francji, a także w innych miejscach Europy, a nawet w Ameryce Północnej i Południowej oraz Japonii.
W bazylice znajduje się znacznie więcej obrazów i rzeźb jego autorstwa. Tuż przed freskiem Chrystusa, nad ołtarzem głównym, widać symbole czterech ewangelistów. Zwłaszcza ten motyw, a także dwa inne obrazy w bocznych nawach pokazują, że Arcabas lubił działać na zmysły odbiorców przez kolory. Wprowadzając złoto do scen z codziennego życia, chciał zaznaczyć, że sfera sacrum wkracza w sferę profanum. – Bóg dał mi oczy, bym widział piękno, oraz rękę, bym je przekazywał. Zatem to, co robię podczas malowania, jest modlitwą – wyznał pod koniec swojego życia.
Cisza, która przemawia
Arcabas uczestniczył także w projektowaniu kaplicy spotkania, wybudowanej w 1995 roku. Tutaj znajduje się ostatnie z jego dzieł – wizerunek płaczącej Maryi i dwójki pastuszków, Maksymina i Melanii. Przez przeszklone ściany widać alpejskie szczyty. Atmosfera tego miejsca sprzyja modlitwie. Pomaga też wejść w ciszę, która w La Salette wydaje się przemawiać w sposób wyjątkowy. Wystarczy krótki pobyt w tym miejscu, by zauważyć, że nawet cisza ma tutaj wymiar ewangelizacyjny.
– Pobyt w La Salette ma swoją dynamikę. To doskonałe miejsce, aby spotkać się także z samym sobą. Ludzie oddalają się od zgiełku świata i wchodzą w ciszę. Te elementy dobrze działają na ducha ludzkiego – zauważa o. Antoni, dodając, że pielgrzymi często nie oczekują od posługujących w La Salette duszpasterzy wyjątkowych nauk czy porad. – Ale jeśli ktoś naprawdę szuka Boga, korzysta z posługi kapłanów i propozycji duszpasterskich sanktuarium, głębiej odkrywa wymiar pojednania z Nim, z innymi oraz z samym sobą. Dziś mówi się dużo o unormowanej relacji z dziełem stworzenia i wzięciu za nie odpowiedzialności. Wszystkie te wymiary pojednania można odnaleźć w La Salette. Najważniejsze jest jednak to, co dzieje się w sercu – przekonuje saletyn.
Słowa rektora potwierdzają świadectwa pielgrzymów. – Cisza, wysokość i piękny pejzaż pozwalają nam wejść w modlitwę. Wszystko to pomaga wczuć się w modlitwę Maryi – mówi Cécile Charmoille, która przed trzydziestu laty przed ołtarzem głównym bazyliki zawarła związek małżeński z Nicolasem. – Kilka lat przed ślubem właśnie w La Salette poczuliśmy się przyciągnięci jeden ku drugiemu pod czułym spojrzeniem Maryi. Wracamy tu co roku, aby powierzać Jej naszą rodzinę – opowiada.
U źródła
Jest wczesne popołudnie, środek upalnego lata. Przechodząc z przylegającego do bazyliki domu pielgrzyma do miejsca objawień, można zatrzymać się przy źródle, by zaczerpnąć wody. Słyszę rozmowę dwóch młodych mężczyzn w języku polskim. Przyjechali tu z Grenoble. Jeden z nich mówi mi, że jest nieochrzczony. – To moje urodziny, więc postanowiłem przyjechać tutaj, by rozpocząć swoją drogę do chrztu – wyznaje, dodając, że w życiu nie ma przypadków i zawierzenie swojej drogi zawdzięcza Matce Bożej.
Zatrzymuję się kilka metrów dalej, w miejscu, w którym dzieci zobaczyły płaczącą Piękną Panią. Spoglądam na drogę, którą w trakcie półgodzinnego objawienia przebyła cała trójka. Jest kręta i prowadzi w górę, do miejsca, w którym Maryja pożegnała się z dziećmi, prosząc, by ogłosiły Jej orędzie ludowi. Tuż obok widzę inną drogę, którą każdego wieczoru przechodzi procesja z figurą Matki Bożej. Tam właśnie dzieci ucięły sobie drzemkę tuż przed spotkaniem z Matką Bożą. Zaczynam rozumieć, że to, co wydarzyło się tutaj 175 lat temu, może wybudzić nas z uśpienia, że zaprasza do pójścia ku górze, do źródła. Do Boga, który przez znaki wciąż zapewnia lud o swojej bliskości. •