Nowy numer 20/2024 Archiwum

Emocje nie tylko na arenie

Każde igrzyska olimpijskie dostarczają kibicom mnóstwa wrażeń. Nie inaczej było w Tokio. Warto na tę sportową imprezę spojrzeć niestandardowo.

Oczywiście każdy sportowy fan wyczekuje medali, które zdobywają reprezentanci jego kraju. Nie inaczej jest w Polsce. Serce biło mocniej, gdy na arenach startowali zawodnicy z białym orzełkiem na piersi. Za nami wzloty i upadki, sukcesy i porażki, miłe niespodzianki i zawiedzione nadzieje. Można jednak śledzić igrzyska także z nieco innej strony – ciekawostek, niuansów i nowości. Nie brakuje ich podczas każdej edycji olimpijskiej.

Słodko-gorzkie smaki

Odnotujmy te naprawdę historyczne zwycięstwa. Swoje niepowtarzalne chwile radości mieli kibice z Turkmenistanu. Pierwszy medal olimpijski w historii tego państwa zdobyła Polina Guryeva, która wywalczyła srebro w podnoszeniu ciężarów w kategorii 59 kg. Inny przykład to Filipiny, które startują w niemal każdej edycji letnich igrzysk olimpijskich od 1924 roku (wyjątkiem był rok 1980). Przez te 97 lat nikomu z tego kraju nie udało się zdobyć złotego krążka! Dokonała tego w tym roku Hidilyn Diaz, zwyciężając w podnoszeniu ciężarów w kategorii 55 kg – wprawiła tym swoich rodaków w euforię. Jeszcze w Japonii odebrała od rządu swojego kraju i kilku firm czek na 33 miliony pesos (477 tys. funtów). Co ciekawe, Filipinka chciała po igrzyskach w Tokio zakończyć karierę, ale wobec niespodziewanego życiowego sukcesu zmieniła plany i ogłosiła, że będzie przygotowywać się do następnych igrzysk w Paryżu. Podobne emocje towarzyszyły mieszkańcom Bermudów. Ich reprezentantka Flora Duffy zdobyła bowiem złoty medal igrzysk olimpijskich w Tokio w triathlonie. To pierwszy krążek z najcenniejszego kruszcu w historii tego kraju. Tym samym Flora sprawiła, że Bermudy stanowiły na igrzyskach najmniejszy kraj posiadający medal. Ten osobliwy tytuł nosiły jednak zaledwie kilka dni, ponieważ niedługo potem Alessandra Perilli, reprezentująca 34-tysięczne San Marino, w strzeleckiej konkurencji trap zajęła trzecie miejsce.

Oprócz wielkich zwycięstw w Tokio sportowcy poczuli smak historycznych porażek. Doświadczyli tego Chińczycy, którzy pierwszy raz od 17 lat musieli uznać wyższość rywali w tenisie stołowym. Reprezentanci Państwa Środka z rakietkami w ręce wygrywali we wszystkich konkurencjach. W stolicy Japonii przegrali z gospodarzami w finale miksta. Dominacja została przerwana. Zobaczymy, na jak długo. Pocieszeniem dla kibiców chińskich może być złoty medal ich rodaczek w skokach synchronicznych do wody z 10-metrowej wieży. To szósty z rzędu złoty medal Chinek, które zdominowały rywalizację w tej konkurencji i wygrywają złoto od… igrzysk w Sydney w 2000 roku!

Porażki natomiast nie mógł znieść marokański pięściarz Youness Baalla. W bokserskim pojedynku 1/8 finału próbował na koniec ugryźć swojego rywala w ucho. Na szczęście nie udało mu się to z powodu ochraniacza na zęby. Rywal, Nowozelandczyk David Nyika, był wyraźnie zniesmaczony tym zachowaniem.

Warto odbierać

O niezwykłym szczęściu może powiedzieć Armand Duplantis, szwedzki lekkoatleta, kandydat do złota w skoku o tyczce. Nieszczęśliwie z powodu zakażenia koronawirusem nie wystąpił w Japonii jego rywal i zarazem przyjaciel Amerykanin Sam Kendricks. Decyzję ogłoszono w czwartek, a w środę Duplantis miał się spotkać z Kendricksem. Gdyby to tego doszło, Armand nie zostałby dopuszczony do olimpijskich zawodów i straciłby szansę na medal, ponieważ miałby bliski kontakt z zarażonym. Tyczkarze nie spotkali się jednak, ponieważ Duplantisowi w drodze na spotkanie zadzwonił telefon. Dzwoniła jego partnerka, z którą długo rozmawiał. Szwed stracił poczucie czasu i ostatecznie nie zobaczył się z Amerykaninem. Możemy powiedzieć, że odebrał wtedy jeden z najważniejszych telefonów w swoim życiu.

Japonia łączy

Zajrzyjmy za kulisy tokijskich aren. María Belén Pérez, argentyńska szablistka, po raz trzeci uczestniczyła w igrzyskach olimpijskich. Tym razem w Tokio przegrała walkę z reprezentantką Węgier i odpadła z rywalizacji. Kiedy udzielała wywiadu po porażce, dziennikarze zasugerowali jej, żeby się odwróciła. Za plecami stał jej trener, a zarazem partner życiowy Lucas Guillermo Saucedo, który na trzymanej przez siebie kartce napisał: „Czy wyjdziesz za mnie?”. Niespodziewane oświadczyny zostały przyjęte, a przegrana odeszła w zapomnienie. Co ciekawe, duet ten jest parą od 17 lat, mężczyzna już raz oświadczał się swej partnerce – w 2010 roku. Niezwykle cierpliwie czekał (aż 11 lat!) i opłaciło się. Przyznajcie, że wybrał idealny moment.

Pozostańmy przy temacie oświadczyn w Tokio. Reprezentant Niemiec w piłce nożnej Max Kruse oświadczył się swojej partnerce po wygranym 3:2 meczu z Arabią Saudyjską. Zrobił to jednak… przed kamerami, a jego wybranka w tym momencie znajdowała się 9 tys. kilometrów dalej, w Berlinie, po drugiej stronie globu! Sportowiec nie usłyszał odpowiedzi, jednak później na swoim profilu na Instagramie poinformował, że jego miłość odpowiedziała „tak”.

Młodość wkracza na areny

Do programu igrzysk olimpijskich w Tokio dodano typowo młodzieżowe konkurencje, aby stały się one bardziej przystępne dla młodych ludzi. Pierwszą mistrzynią w nowej dyscyplinie olimpijskiej – skateboardingu – została zaledwie 13-letnia Momiji Nishiya. Wicemistrzyni olimpijska Rayassa Leal z Brazylii jest jej rówieśniczką. Trzecia w tym zestawieniu Japonka Funa Nakayama okazuje się niewiele starsza – ma 16 lat. Suma lat całego żeńskiego podium deskorolki w Tokio wynosi zaledwie 42!

Warto odnotować, że na igrzyskach po raz drugi wśród reprezentantów różnych krajów wystąpiła olimpijska reprezentacja uchodźców. Powołana została z inicjatywy MKOl, który finansuje sportowców, a w projekt włączyła się Agencja ds. Uchodźców przy ONZ. W Rio de Janeiro reprezentacja ta liczyła 10 uczestników. Tym razem do Japonii poleciało 29 osób. ROT – Refugee Olympic Team – ujęto pod białą flagę z pięcioma kołami. W tych barwach występują zawodnicy, którzy zazwyczaj z powodu wojen czy prześladowań uciekli ze swoich krajów.

Sędzia też Polak

Pięknym gestem zakończyła karierę w Japonii utytułowana polska sztangistka Joanna Łochowska, trzykrotna mistrzyni Europy. Po zakończonej konkurencji zdjęła buty, wyszła na podest i przytuliła sztangę. W jej oczach pojawiły się łzy. – Mój pierwszy trener śp. Ryszard Chocianowski opowiadał mi o tej wspaniałej tradycji. Zapamiętałam sobie to, choć nie sądziłam, że kiedykolwiek uda mi się wejść na taki poziom – stwierdziła Łochowska. W Tokio zajęła ostatecznie 10. miejsce.

Polacy na igrzyskach występowali nie tylko w roli sportowców, trenerów czy działaczy, którzy towarzyszyli naszym zawodnikom. Wśród naszych rodaków mamy także sędziów. Jak się okazało, arbiter hokeja na trawie, Marcin Grochal, poprowadził w Tokio swój setny międzynarodowy mecz w karierze. Było to spotkanie Wielkiej Brytanii z Kanadą. Sędzia z Poznania już po raz trzeci brał udział w igrzyskach, jest uznawany za jednego z najlepszych arbitrów na świecie w tej dyscyplinie. W 2008 roku Międzynarodowa Federacja Hokeja nagrodziła go prestiżowym tytułem arbitra roku. Kibice tego sportu na pewno wiedzą, że Marcin Grochal w wieku 28 lat był rozjemcą na igrzyskach w Londynie i przeszedł do historii jako najmłodszy sędzia, który prowadził zawody tej rangi w hokeju na trawie. Niestety na turnieju w Japonii nie zagrali polscy hokeiści. Mężczyźni po raz ostatni wystąpili na igrzyskach w 2000 roku, a kobiety jedyny raz pokazały się w 1980 roku. Mamy zatem swoją gwiazdę, ale z gwizdkiem.•

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy