Nowy Numer 16/2024 Archiwum

W służbie zła

Martin Scorsese, reżyser, który nazywa siebie „upadłym katolikiem”, również w swoim ostatnim filmie wprowadza element religijny.

Burza wokół „Irlandczyka” Martina Scorsese zaczęła się jeszcze przed premierą filmu. Dyrekcja festiwalu w Cannes, wierna swoim zasadom, nie zaprasza do udziału w konkursie filmów, które nie miały dystrybucji kinowej we Francji. Już w ubiegłym roku z tego powodu w Cannes nie znalazła się nagrodzona Oscarem meksykańska „Roma” Alfonso Cuaróna, wyprodukowana, podobnie jak „Irlandczyk”, przez Netflixa. Faktem jest, że wśród filmowych produkcji największego do tej pory serwisu VOD niewiele jest naprawdę wartościowych pozycji, ale zdarzają się i takie. Do nich z pewnością należy najnowszy film Scorsese, chociaż arcydziełem nie jest. Początkowo film miał trafić do kin, zostały nawet sprzedane prawa do jego dystrybucji, ale producent wycofał się z projektu, kiedy okazało się, że planowany budżet przekroczył możliwości studia. Wtedy do akcji wkroczył Netflix i sfinansował produkcję, której głównym przeznaczeniem była sieć streamingowa firmy. Natomiast ograniczona, przedpremierowa dystrybucja filmu w kinach USA dała filmowi możliwość ubiegania się o Oscary.

Dostępne jest 36% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 2 »
oceń artykuł Pobieranie..

Dziennikarz działu „Kultura”

W latach 1991 – 2004 prezes Śląskiego Towarzystwa Filmowego, współorganizator wielu przeglądów i imprez filmowych, współautor bestsellerowej Światowej Encyklopedii Filmu Religijnego wydanej przez wydawnictwo Biały Kruk. Jego obszar specjalizacji to film, szeroko pojęta kultura, historia, tematyka społeczno-polityczna.

Kontakt:
edward.kabiesz@gosc.pl
Więcej artykułów Edwarda Kabiesza