Nowy numer 11/2024 Archiwum

Nieskasowane

– Opatrzność ma swoje scenariusze z dobrym zakończeniem – mówi s. Dominika Sokołowska, od 45 lat dominikanka klauzurowa, i dodaje: – W historii sanktuarium św. Anny posłużyła się nawet carem Mikołajem II.

Przeszło 150 lat temu rosyjscy zaborcy, chcąc ukarać Polaków za powstanie styczniowe, wyrzucili ze Świętej Anny ojców bernardynów, którzy zbudowali kościół oraz klasztor i przez 250 lat służyli pielgrzymom – opowiada s. Dominika. – 5 lat stacjonowało tu wojsko. 30 sierpnia 1869 r. do zrujnowanych zabudowań sprowadzono 18 sióstr dominikanek, które – też w ramach represji – usunięto z macierzystego klasztoru w Piotrkowie Trybunalskim. Skazano je na „wymarcie”, zabraniając przyjmowania kandydatek do zakonu. Wygnane przyjechały z tym, co miały pod ręką. Pomogła im wtedy przejęta stratą piotrkowska społeczność. Zmartwienie mieszkańców dotyczące tego, jak siostry poradzą sobie w nowym miejscu, stało się inspiracją do organizacji pielgrzymki do Częstochowy. Mieszkańcy załatwili przejście przez granicę, a będąc w drodze, zajechali do klasztoru z wozami pełnymi płodów rolnych. Stąd wzięła początek pielgrzymka piotrkowska, która chodzi tą trasą równe 150 lat. W Świętej Annie mają też przystanek inne pielgrzymki zdążające co roku na Jasną Górę. A wspólnota zakonna, wbrew planom zaborcy, nie umarła i dziś liczy 26 mniszek. – Najmłodsza z nas przygotowuje się do pierwszych ślubów, trochę od niej starsza – do ślubów wieczystych – mówi s. Dominika.

Dostępne jest 26% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy