Nowy prezydent Litwy w pierwszą zagraniczną podróż udał się do Polski, a do litewskiego rządu weszła Akcja Wyborcza Polaków na Litwie.
Widzę duży potencjał w dalszym rozwoju stosunków z naszym południowym sąsiadem w dziedzinie gospodarczej, społecznej, obronności i bezpieczeństwa – już pierwszego wieczora po wyborczym zwycięstwie mówił nowy prezydent Litwy Gitanas Nausėda. Szczególne znaczenie relacji z naszym krajem podkreślił również podczas inauguracji prezydentury 12 lipca. Cztery dni później odbył pierwszą zagraniczną podróż, a celem była Warszawa. Spotkanie z prezydentem Andrzejem Dudą przebiegało w dobrej atmosferze i zakończyło się zaproszeniem polskiej głowy państwa do rewizyty. 10 lat rządów prezydent Dalii Grybauskaitė było trudnym, pełnym napięć we wzajemnych relacjach czasem. Jednak rok 2019, przypadający w 450. rocznicę unii lubelskiej, przynosi znaczne ocieplenie stosunków. Nausėda zdążył już wykonać kilka symbolicznych ukłonów w stronę Polaków na Litwie, zaś ich partia – Akcja Wyborcza Polaków na Litwie – Związek Chrześcijańskich Rodzin (AWPL-ZChR) po rekonstrukcji gabinetu premiera Sauliusa Skvernelisa stała się członkiem koalicji rządzącej.
Nokaut w drugiej turze
Gitanas Nausėda to 55-letni ekonomista. Urodził się w Kłajpedzie, ukończył studia ekonomiczne na Uniwersytecie Wileńskim, potem kontynuował edukację w Niemczech. Po powrocie do ojczyzny działał w sektorze bankowym, najpierw w banku centralnym Litwy, a potem w prywatnym SEB Bankas. Pracę w finansach łączył z działalnością akademicką. Nigdy nie był ściśle związany z polityką, nie licząc członkostwa w gronie doradców prezydenta Valdasa Adamkusa w latach 2004–2009.
Wybór na prezydenta Gitanasa Nausėdy, który startował jako kandydat niezależny, wpisał się w panujący od kilku lat na Litwie trend rosnącego poparcia dla polityków i ugrupowań spoza głównego nurtu. Zmiany zaczęły się od wyborów parlamentarnych w 2016 r., gdy spadło poparcie zarówno dla chadecji, jak i socjaldemokratów, a wygrał pełniący wcześniej marginalną funkcję Litewski Związek Rolników i Zielonych. Zyskał on popularność m.in. dzięki obietnicy powierzenia większości ministerialnych tek bezpartyjnym fachowcom. Liderem listy wyborczej został Saulius Skvernelis, były komendant główny policji, później bezkompromisowy minister spraw wewnętrznych.
W tegorocznych wyborach prezydenckich największą popularnością cieszyli się politycy stojący dotychczas na drugim planie. Pierwszą turę wygrała Ingrida Šimonytė, była minister finansów, popierana przez chadecję. Sensacyjne drugie miejsce, ze stratą niecałych 4 tys. głosów, zajął Nausėda, dopiero trzeci był urzędujący premier Skvernelis, a tylko 5 proc. zdobył kandydat socjaldemokracji Vytenis Andriukaitis.
Druga tura zakończyła się zdecydowanym zwycięstwem Nausėdy – ponad 65 proc. poparcia, Šimonytė osiągnęła niemal taki sam wynik jak w pierwszej rundzie. Widać pewne podobieństwa do wyborów prezydenckich w Polsce w 2005 r. Zarówno Nausėda, jak i Šimonytė prezentowali podobny, centroprawicowy program (jak wówczas Donald Tusk i Lech Kaczyński), natomiast kluczem do sukcesu Nausėdy w drugiej turze (jak L. Kaczyńskiego 14 lat temu) było zaakcentowanie bardziej prosocjalnego oblicza i skuteczna walka o uboższych wyborców. Šimonytė utrzymała wysokie poparcie w Wilnie i Kownie, a jej rywal zdecydowanie wygrał na prowincji i w mniejszych miastach.
Wyborcy docenili głośne mówienie o bolączkach współczesnej Litwy, państwa o dużych nierównościach społecznych, katastrofalnej sytuacji demograficznej i wysokim nasileniu problemów społecznych. Po otwarciu europejskich granic jedna dziesiąta Litwinów wyjechała za granicę, kraj ma największy ujemny przyrost naturalny w Europie (–1,1 proc.), najwyższy w UE współczynnik samobójstw (30 na 100 tys. mieszkańców) i najwyższe spożycie alkoholu na mieszkańca. W państwie liczącym tylko 2,8 mln mieszkańców problemy te stanowią poważne zagrożenie dla przyszłości narodu.
Zachęty dla Polaków
Gitanas Nausėda cieszył się szczególnie wysokim poparciem na terenach zamieszkanych przez Polaków. W rejonie solecznickim, gdzie stanowią oni większość, zdobył prawie 92 proc. głosów. Znamienne, że kluczowa nie była już kwestia pisowni polskich nazwisk (w tej sprawie Nausėda wyrażał nawet bardziej zdecydowany sprzeciw niż Ingrida Šimonytė), tylko obietnice ekonomiczne. Tereny, na których żyją Polacy, należą do najbiedniejszych na Litwie. Prezydent chce to zmienić, m.in. przez założenie w rejonie solecznickim specjalnej strefy ekonomicznej. Ponadto jednym z jego doradców gospodarczych został przedstawiciel polskiej mniejszości – Jarosław Niewierowicz, były minister energetyki.
Tuż przed wizytą Nausėdy w Warszawie Polacy na Litwie dostali „prezent” od tamtejszego ministerstwa oświaty i nauki. Przyznało ono polskiej szkole im. Szymona Konarskiego w Wilnie status tzw. długiego gimnazjum. Jak informuje polskojęzyczny serwis „Wiadomości znad Wilii”, oznacza to, że „nauka będzie prowadzona od 1 do 12 klasy […] dzieci będą się uczyły w jednym miejscu i bliżej domu”. Nausėda podczas rozmowy z Dudą zaproponował doprowadzenie do spotkania ministrów edukacji obu krajów. Zapowiedziano również wzmocnienie współpracy w innych dziedzinach: energetyki, obronności, infrastruktury transportowej. Nausėda podkreślił też swój sprzeciw wobec wprowadzenia w UE procedur przewidujących sankcje za „łamanie praworządności”.
Wymiana złośliwości
Ocieplenie w polsko-litewskich relacjach zaczęło się już pod koniec prezydentury Dalii Grybauskaitė, lecz przez większość jej urzędowania wzajemne stosunki były bardzo chłodne. Lista dotycząca problemów między Polską a Litwą pozostaje niezmienna od lat: kwestia pisowni polskich nazwisk w litewskich dokumentach, zezwolenia na dwujęzyczne tablice na budynkach, oskarżenia o utrudnianie działalności polskojęzycznego szkolnictwa, ekonomiczne zaniedbywanie terenów z przewagą polskiej ludności.
Za prezydenta Valdasa Adamkusa sytuację ratowała jego przyjaźń z Lechem Kaczyńskim. Natomiast Grybauskaitė postawiła sprawę jasno: „Nie należy ulegać żadnej presji ze strony Polski”. Dodatkowo zniechęciła ją seria dyplomatycznych zgrzytów. We wrześniu 2011 r. powitały ją w Warszawie protesty organizacji broniących praw Polaków. W lutym 2012 r. Bronisław Komorowski zaczął wizytę na Litwie nie od spotkania z władzami w Wilnie, tylko w „polskim” regionie solecznickim. W 2013 r. Radosław Sikorski podczas podróży na Litwę odpowiadał po polsku na zadawane po angielsku pytania litewskich dziennikarzy. W kwietniu 2012 r. Grybauskaitė odrzuciła zaproszenie do Polski na spotkanie państw regionu przed szczytem NATO, zerwana została też tradycja wzajemnych wizyt głów państw z okazji świąt niepodległości obu krajów (na jej powrót trzeba było czekać do 2018 r.). W 2014 r. w Brukseli Grybauskaitė do ostatniej chwili ostentacyjnie zwlekała z udzieleniem poparcia dla kandydatury Donalda Tuska na szefa Rady Europejskiej.
Decydujące dla stopniowej odbudowy relacji okazały się czynniki zewnętrzne, uświadamiające Polsce i Litwie, że doświadczają wspólnych zagrożeń i wyzwań. Najważniejszym z nich jest agresywna polityka Rosji, szczególnie od czasu inwazji na Ukrainę. Ściślejszą współpracę na forum UE wymusiły brexit (Wielka Brytania także dla Litwinów jest głównym kierunkiem migracji) i sprzeciw wobec przymusowej relokacji uchodźców.
Polacy w litewskim rządzie
Szansą na poprawę losów Polaków na Litwie jest też wejście do koalicji rządowej Akcji Wyborczej Polaków na Litwie. Po porażkach w wyborach prezydenckich i europarlamentarnych Litewski Związek Rolników i Zielonych przeprowadził rekonstrukcję gabinetu, a żeby zabezpieczyć większość parlamentarną, musiał zaprosić do koalicji jeszcze dwie partie, w tym AWPL. Kilka lat temu wejście polskiej partii do rządu wzbudziłoby znacznie większe kontrowersje, bo ugrupowanie było postrzegane jako zagrażające bezpieczeństwu kraju; krytycznie (także w Polsce) oceniano zbliżenie się tej partii z rosyjską mniejszością. Niedawno jednak AWPL odświeżyło swoje oblicze. Dziś stawia na prospołeczną agendę, postuluje wprowadzenie rozwiązania podobnego do polskiego 500 Plus i szeregu pakietów socjalnych. Nowy program niesie realne szanse na przyciągnięcie wyborców nawet spoza polskiej mniejszości. Okoliczności do trwałej poprawy polsko-litewskich relacji wydają się najlepsze od wielu lat.•
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się