Nowy numer 38/2023 Archiwum

Bo nie mogłam

Wakacyjne wyjazdy sprawiają, że nie zawsze mamy możliwość uczestniczenia w niedzielnej czy świątecznej Eucharystii. Czy to oznacza, że automatycznie skazani jesteśmy na popełnienie grzechu ciężkiego?

Pewien człowiek wyprawił wielką ucztę i zaprosił na nią wielu gości. Kiedy nadeszła godzina rozpoczęcia, posłał swego sługę, aby powiedział zaproszonym, że uczta jest gotowa. Wtedy po kolei zaczęli się wszyscy wymawiać. Pierwszy kazał powiedzieć, że kupił pole. Drugi, że kupił pięć par wołów i chce je wypróbować. Trzeci się ożenił. Nie przyjdą zatem na ucztę. Ta znana wszystkim przypowieść z Ewangelii według św. Łukasza brzmi dzisiaj jakby szczególniej. Statystyki uczestnictwa w niedzielnej Eucharystii nie wyglądają najlepiej, a katecheci biją na alarm, że przygotowując dzieci do Pierwszej Komunii Świętej, zauważają coraz więcej siedmiolatków, które prawdopodobnie nigdy wcześniej nie były w kościele.

Owszem, mamy problem z obowiązkiem uczestnictwa w niedzielnej Eucharystii. Ale nie, ten tekst nie jest poświęcony tym, którzy Mszy św. unikają. Raczej tym, którzy chcieliby w niej wziąć udział, a nie mogą. I w związku z tym zadają pytanie, czy popełnili grzech. Nie bez przyczyny temat pojawia się w środku wakacji.

Obowiązek świętowania

Trudno o bardziej konkretne i jasne sformułowanie nakazu: w niedzielę i święta nakazane wierni są zobowiązani do uczestniczenia we Mszy Świętej. Nie tylko zresztą do tego. W te dni zobowiązani są również do powstrzymania się od prac i zajęć, które utrudniają korzystanie z należnego odpoczynku, oddawanie czci Bogu i przeżywanie radości właściwej dniowi Pańskiemu. Obowiązek ten obejmuje wszystkie niedziele roku kalendarzowego oraz tzw. święta nakazane. Najbardziej popularna wyszukiwarka internetowa bardzo często odnotowuje zapytanie o to, które to są święta nakazane. Dla przypomnienia podaję, że chodzi o uroczystości: Świętej Bożej Rodzicielki Maryi (Nowy Rok), Objawienia Pańskiego (Trzech Króli), Najświętszego Ciała i Krwi Pańskiej, czyli Boże Ciało, Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, Wszystkich Świętych i Bożego Narodzenia.

Czy wszyscy wierni mają ten obowiązek? Nie, ale sądzę, że jeśli ktoś czyta samodzielnie te słowa, to prawdopodobnie go ma, bo obowiązki dotyczą tych, którzy ukończyli 7. rok życia i są w pełni władz umysłowych. Tak stanowi obowiązujące obecnie w Kościele prawo: wszyscy, którzy ukończyliśmy 7. rok życia, mamy obowiązek uczestnictwa w niedzielnej Eucharystii. To „uczestnictwo” jeszcze w poprzednim Kodeksie prawa kanonicznego zredukowane było do „wysłuchania”. Wierni mieli w niedzielę obowiązek „wysłuchać” Mszy św. (wspominam z rozrzewnieniem to swoje zdziwienie sprzed lat, gdy jako nastolatek wziąłem do ręki „Dzienniczek” i przeczytałem, że Faustyna „wysłuchała” trzech Mszy św.).

Ciężko zgrzeszyć

Nie wydaje się, by w Kościele starożytnym mówienie wprost o obowiązku uczestnictwa w niedzielnej Eucharystii było konieczne. Chyba nie. Wierni żyli Eucharystią tak intensywnie, że gotowi byli oddawać za nią życie. I faktycznie to właśnie w czasie Eucharystii w okresie prześladowań najczęściej ich łapano. Jak to zapisał św. Jan Paweł II w encyklice „Ecclesia de Eucharistia”: „Kościół rodzi się z tajemnicy paschalnej. Właśnie dlatego Eucharystia, która w najwyższym stopniu jest sakramentem tajemnicy paschalnej, stanowi centrum życia eklezjalnego. Dostrzegamy to już w pierwszych relacjach o życiu Kościoła, jakie znajdujemy w Dziejach Apostolskich: »Trwali oni w nauce Apostołów i we wspólnocie, w łamaniu chleba i w modlitwach« (2,42). »Łamanie chleba« oznacza właśnie Eucharystię”.

Jak to jednak w życiu ludzkim bywa – gorliwość gaśnie i już w Liście do Hebrajczyków pojawiło się wezwanie, by nie opuszczać Eucharystii, „jak się to stało zwyczajem niektórych”. Obowiązek zaczęto więc stopniowo artykułować coraz wyraźniej, aż do uznania, iż ten, kto opuszcza niedzielną Eucharystię, popełnia grzech ciężki. A opuścić ją oznacza dzisiaj: nie wziąć w niej czynnego udziału z własnej woli, choć nie istnieją żadne poważne przeszkody. A że czas, w którym obowiązek ten można obecnie wypełnić, to nie tylko jedna doba (od północy do północy), lecz okres od sobotniego popołudnia (ściśle rzecz biorąc od 16.00 w sobotę do północy w niedzielę), faktycznie możliwości jest naprawdę sporo. Co jednak w sytuacji, gdy przeszkody istnieją? I jak poważne być muszą, by usprawiedliwiały nieobecność na Mszy św. niedzielnej?

Dramat niemocy

Wierzysz, że chcieć to móc? Ja nie. Nie zgadzam się z tym porzekadłem. Owszem, zawiera ono szlachetną intuicję, że wysiłek przynosi korzyść. Z tym się zgodzę. Czy jednak zawsze chcieć oznacza móc? Bynajmniej. Starość wszystkich nas nauczy pokory wobec własnych możliwości. Myślę, że chyba każdy z księży spotkał w swoim życiu wiele takich osób, które rozdarte wewnętrznie wyznały: nie byłam na Mszy św., bo nie mogłam. Albo: byłem na urlopie w kraju, w którym nie było kościoła. Albo: wypoczywałem w miejscu, w którym do najbliższego kościoła było ponad 100 km. To naprawdę częsta sytuacja, gdy starsza kobieta, której nie udaje się już nawet uklęknąć przy konfesjonale, wyznaje z płaczem: – Nie byłam w kościele, bo nie mogłam, byłam bardzo chora, nie umiałam chodzić, chociaż bardzo chciałam. I dla niej to jest faktycznie dramat, a każda możliwość pojawienia się na niedzielnej Eucharystii zdaje się spełnieniem jej największych marzeń. Tłumaczenie jej, że nie popełniła ciężkiego grzechu (że w ogóle nie popełniła grzechu!), nie ma najmniejszego sensu, choć pewnie każdy ksiądz próbuje. Czemu więc czuje się winna? Bo jeśli przez całe życie niedziela oznaczała dla niej pójście do kościoła na Mszę św., to stało się to już nie tylko wypełnieniem obowiązku. To stało się stylem życia. I daleki jestem od posądzenia jej o rutynę. Wręcz przeciwnie, tym, którzy mają problem z wybraniem się w niedzielę do kościoła, przypominam, że im rzadziej coś robimy, tym gorzej nam to idzie.

Poważne przyczyny

No dobrze, ale co z tymi, którzy nie mogą z innych przyczyn? Jakie są te inne poważne przeszkody, które mogą stanąć na drodze wypełnienia obowiązku uczestnictwa w niedzielnej Eucharystii? Katechizm nie wylicza wszystkich sytuacji, które można uznać za usprawiedliwienie. Stwierdza jedynie: „Eucharystia niedzielna uzasadnia i potwierdza całe działanie chrześcijańskie. Dlatego wierni są zobowiązani do uczestniczenia w Eucharystii w dni nakazane, chyba że są usprawiedliwieni dla ważnego powodu (np. choroba, pielęgnacja niemowląt) lub też otrzymali dyspensę od ich własnego pasterza. Ci, którzy dobrowolnie zaniedbują ten obowiązek, popełniają grzech ciężki”. A zatem mowa jest jedynie o przykładach. Wymienione zostały choroba i pielęgnacja niemowląt. Słusznie, nie da się bowiem przewidzieć i wyliczyć wszystkich takich sytuacji, które sprawią, że nie będziesz mógł iść do kościoła. Chodzi po prostu o taką okoliczność, w której jest to dla ciebie niemożliwe, choć bardzo chciałbyś obowiązek wypełnić.

Stara i bardzo mądra zasada, obowiązująca między innymi w prawie kościelnym, mówi, że nikt nie może być zobowiązany do czegoś, co jest niemożliwe do wypełnienia. Przykłady takich przyczyn uniemożliwiających spełnienie obowiązku niedzielnego można by mnożyć. Może to być na przykład nieustanna opieka nad chorym, niesienie pomocy w wypadkach i klęskach żywiołowych, wykonywanie specyficznej pracy (tzw. ciągłe zawody) czy też niemożliwość dostania się do kościoła z powodu dużej odległości przy braku środków lokomocji. Ale nie o takie szczegóły tu chodzi. Decydująca jest odpowiedź na pytanie, czy nieobecność jest zawiniona czy niezawiniona. I tak zatem wszystko zależy od indywidualnej i aktualnej sytuacji życiowej poszczególnego wiernego. Tej konkretnej chwili, w której ma iść na Ucztę, ale nie może tego zrobić. Co nie oznacza bynajmniej, że nie powinien w inny sposób świętować tego dnia, oddając chwałę Panu Bogu, modląc się w rodzinie czy we wspólnocie rodzin.

Kiedy nie ma kościoła

W tym wakacyjnym kontekście kluczowa jednak wydaje się jeszcze inna kwestia: co w sytuacji, gdy znajdujemy się w kraju, w którym nie ma kościoła rzymskokatolickiego? Według Kodeksu prawa kanonicznego obowiązek spełniają ci, którzy uczestniczą we Mszy odprawianej w obrządku katolickim. Może to być obrządek wschodni lub zachodni, a celebrans nie musi należeć do tego samego obrządku katolickiego, do którego należy wierny. Nie jest to jednak warunek bezwzględny. Jeżeli dla katolika fizycznie lub moralnie niemożliwe jest wzięcie udziału we Mszy św. sprawowanej przez kapłana katolickiego, może także uczestniczyć w celebracji eucharystycznej w Kościele chrześcijańskim niekatolickim, jeżeli w tym Kościele jest ważny sakrament Eucharystii. Chodzi tu rzecz jasna o uczestnictwo w liturgii u braci wschodnich odłączonych, ilekroć domaga się tego konieczność lub zaleca prawdziwy pożytek duchowy. Udział w takiej Eucharystii jest spełnieniem obowiązku uczestnictwa we Mszy Świętej. Co więcej: gdyby tego samego dnia niespodziewanie nadarzyła się okazja uczestniczenia w niej w obrządku katolickim, wierny nie musi brać po raz drugi udziału we Mszy Świętej.•

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Ks. Adam Pawlaszczyk

Redaktor naczelny „Gościa Niedzielnego”, dyrektor Instytutu Gość Media.

Święcenia kapłańskie przyjął w 1998 r. W latach 1998-2005 pracował w duszpasterstwie parafialnym, po czym podjął posługę w Sądzie Metropolitalnym w Katowicach. W latach 2012-2014 był kanclerzem Kurii Metropolitalnej w Katowicach. Od 1 lutego 2014 r. pełnił funkcję oficjała Sądu Metropolitalnego. W 2010 r. obronił pracę doktorską na Wydziale Prawa Kanonicznego UKSW w Warszawie i uzyskał stopień naukowy doktora nauk prawnych w zakresie prawa kanonicznego. Współpracował z Wydziałem Teologicznym Uniwersytetu Śląskiego i Wydziałem Duszpasterstwa Rodzin Kurii Metropolitalnej w Katowicach w ramach formacji duchownych i świeckich w zakresie kościelnego prawa małżeńskiego oraz teorii prawa kościelnego. Szczególnie zainteresowany literaturą i muzyką, autor poezji, tekstów pieśni religijnych, artykułów i felietonów, współpracował z TVP, Radiem Katowice i Radiem eM.

Więcej artykułów ks. Adama Pawlaszczyka

Quantcast