Nowy numer 17/2024 Archiwum

"Prostota serca. Antonina Meo. Nennolina"

Ta niespełna siedmioletnia dziewczynka przepowiedziała swoją śmierć, istnieje pewność do 4 jej ekstaz, przynajmniej 7 wizji i kilku zjawisk nadzwyczajnych. Z cyklu, jaką książkę warto przeczytać.

Gdy miała 5 lat okazało się, że zachorowała na osteosarkomę i 25 kwietnia 1936 roku amputowano jej lewą nogę. Dziewczynka nie załamała się. Była niezwykle dojrzała i większym dla niej zmartwieniem byłoby umrzeć w grzechu śmiertelnym, o czym wspomina w liście z 27 października 1936 roku: "Jezu spraw abym umarła niż miałabym popełnić grzech śmiertelny". (Podobne podejście miał św. Dominik Savio, który żył w XIX wieku i był pierwszym, najmłodszym kanonizowanym dzieckiem).

Antonina dobrze pojmowała również, czym jest sakrament bierzmowania, który w dzisiejszych czasach zdaje się być dla wielu młodych ludzi "formalnością". 

Gdyby nie umarła, prawdopodobnie zostałaby zakonnicą, pisze o tym w listach. Bije z nich radość i miłość.

"Kochany Jezu, kiedy będę już duża chciałabym być siostrą, aby zostać Twoją oblubienicą. Cieszysz się Jezu, że pragnę zostać Twoją oblubienicą?" 

Od pewnego czasu zaczęła się również podpisywać w listach Antonina od Jezusa. 

Pisała również, że chce być lampką albo lilią, która byłaby blisko ołtarza. Prosiła w listach o zdrowie dla innych, nawrócenie dla grzeszników, o to by Jezus pomagał jej być dobrą. Zaskakują dojrzałością, miłością. 

Luigi Borriello wspomina, że Antonina przepowiedziała swoją śmierć, istnieje pewność do 4 jej ekstaz, przynajmniej 7 wizji i kilku zjawisk nadzwyczajnych. 

Jej śmierć wyglądała tak: "Rankiem, 3 lipca 1937 roku, <<Antonina patrzyła przed siebie nieruchomym wzrokiem; miała wesołe oczy; na jej twarzy nie było widać najmniejszego poruszenia; były dostrzegane jedynie oznaki zaniku tchu i bardzo długie okresy przerwy między jednym, a drugim oddechem (...). Jedna z sióstr zasugerował mojemu mężowi, aby jej powiedział: Jezusie, Józefie i Maryjo (...) powierzam Wam moje serce (...), niech moja dusza odpoczywa w pokoju razem z Wami. W czasie ostatniego westchnienia, Nennolina wzięła głęboki oddech i umarła>> - odeszła na wieczne spotkanie z Bogiem Ojcem, Bogiem Synem, Bogiem Duchem Świętym, Matką Bożą i tymi wszystkimi, do których pisała swoje liściki".

Być może doczekamy się jej procesu beatyfikacyjnego.

Tymczasem polecam książkę o niej. Warto przeczytać wstęp, bo daje lepszy obraz całości, a listy na pewno Was zaskoczą. 

"Jezu przyjdź z nieba do mojego serca
Ty który jesteś miłością"

(list z 10 stycznia 1937 r.)


Luigi Borriello, "Prostota serca. Antonina Meo. Nennolina", Księgarnia św. Jacka, Katowice 2006

« 1 2 »

Małgorzata Gajos

Redaktorka serwisu gosc.pl

Studiowała polonistykę (specjalność sztuki widowiskowe) i italianistykę na Uniwersytecie Wrocławskim. Ukończyła podyplomowe studia biblijne na Papieskim Wydziale Teologicznym. Jest świecką salezjanką współpracowniczką. Jej motto to hasło św. Jana Bosko: „Odpoczniemy w niebie”. A obszar specjalizacji to film i teatr.

Kontakt:
malgorzata.gajos@gosc.pl
Więcej artykułów Małgorzaty Gajos